Renowacja starego auta? Najlepiej w Polsce!

W Polsce restaurowanie zabytkowych pojazdów - samochodów i motocykli - osiągnęło już wysoki poziom, a Polacy zaczynają się szczycić swoimi zbiorami, pokazywać je w Europie i na świecie - mówi Jacek Kopczyński, znany kolekcjoner pojazdów militarnych i zabytkowych.

Zdaniem kolekcjonera Jacka Kopczyńskiego restaurowanie zabytkowych pojazdów osiągnęło w naszym kraju wysoki poziom. "Jest już sporo firm, które oferują usługi w zakresie restauracji pojazdów zabytkowych" - powiedział.

Jego zdaniem daje się też zaobserwować zmianę pokoleniową. "Przybywa nowych, młodych twarzy, którzy początkowo biorą się za samochody np. z PRL-u, pieczołowicie je odnawiają. Ci ludzie w moim przekonaniu za kilka lat będą rasowymi zbieraczami, kolekcjonerami i oni będą wyznaczać kolejne poziomy restauracji tych pojazdów" - uważa Kopczyński.

Reklama

Ocenia, że firmy, które oferują usługi w branży kolekcjonersko-hobbystycznej, to już profesjonalne przedsiębiorstwa, które potrafią dorobić każdą brakującą część, dzięki czemu można uratować wiele pojazdów, które bezpowrotnie mogłyby skończyć już swój żywot gdzieś w garażach. Z tego względu z usług polskich firm bardzo chętnie korzystają zagraniczni kolekcjonerzy.

Jego zdaniem coraz więcej ciekawych pojazdów sprowadzanych jest też z zagranicy, a importerzy tych pojazdów już nie przywożą byle czego, ale bardzo często są to pojazdy z tzw. wyższej półki. "Zaczyna to być widoczne i na drogach i na różnego rodzaju wystawach czy prezentacjach" - dodał Kopczyński. Powstają także prywatne muzea, gdzie można zobaczyć ciekawe pojazdy i konsultować problemy dotyczące ich renowacji.

Marcin Nadrowski z Aleksandrowa Łódzkiego odnowił Syrenę Bosto z 1979 r., którą kupili jego rodzice, kiedy miał 6 lat. Oryginalne części kupował na aukcjach internetowych i doprowadził ją do stanu, jakby dopiero co wyjechała z fabryki. "Myślę, że ona zasłużyła na to, przyniosła mi wiele szczęścia w życiu i wiele kilometrów nią wyjeździłem" - podkreślił. Był swoją syreną w Berlinie, w Belgii, we Francji i Skandynawii.  "Nigdy jej nie sprzedam" - zapewnił Nadrowski.

Kopczyński podkreśla, że większość kolekcjonerów cieszą się z posiadania swoich pojazdów, czasem wybierają się nimi na przejażdżkę, a czasami - tak jak on - jadą w plener, ustawiają swój zabytkowy pojazd w ciekawym otoczeniu i podziwiają jego estetykę.

"Współczesne pojazdy nie mają tego czegoś. Tamte pojazdy, czy motocykle czy samochody mają ten urok, piękną linię, którą dzisiaj można podziwiać w taki sposób, a za rok dostrzega się jakąś nową urodę. I to jest chyba najpiękniejsze" - podkreślił kolekcjoner.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: oldtimery
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy