Jeremy Clarkson ma kłopoty. To koniec The Grand Tour i Farmy Clarksona?

Jeremy Clarkson przez dekady swojej obecności w mediach zrobił wiele, aby zasłużyć na opinię dziennikarza kontrowersyjnego, który nie widzi problemu w obrażaniu innych, czy to w swoich wypowiedziach czy w felietonach. To właśnie jego temperament, nad którym chyba do końca nie panuje, sprawił, że został wyrzucony z BBC i zakończyła się historia "prawdziwego" Top Gear. Teraz zachowanie Clarksona może sprawić, że wyrzuci go kolejny pracodawca, do którego przeszedł z brytyjskiej telewizji – Amazon.

Amazon anuluje kolejne sezony "The Grand Tour" i "Farmy Clarksona"?

Te informacje nie zostały oficjalnie potwierdzone, ale wiele wskazuje na to, że Amazon nie chce mieć już nic wspólnego z Clarksonem. Jak twierdzą źródła, do których dotarł tygodnik Variety, Prime Video nie będzie już tworzyć kolejnych sezonów "The Grand Tour" oraz "Farmy Clarksona", poza tymi, które zostały już zaplanowane. Oznacza to, że program o tym jak Clarkson próbuje radzić sobie w roli farmera, zakończy się w 2024 roku. Podobnie "The Grand Tour", który obecnie opiera się wyłącznie na odcinkach specjalnych, publikowanych w dużych odstępach czasu - mają się pojawić jeszcze cztery, z czego ostatni pod koniec 2024 roku.

Reklama

Według jednak kolejnych informacji, Amazon rozpoczął jakiś czas temu prace nad innymi programami z Clarksonem i te miałyby nie zostać anulowane. Co jest dość zastanawiające, zważywszy na to, że "The Grand Tour" jest jednym z czołowych programów realizowanych przez Prime Video, więc sama firma też sporo straci na jego zakończeniu. Jest to jednak zrozumiałe z wizerunkowego punktu widzenia, ale przestaje mieć sens, jeśli brytyjski dziennikarz nadal tworzyłby inne programy dla Amazona.

"Variety" zwróciło się do Amazona z prośbą o komentarz w tej sprawie, ale firma odmówiła wydania jakiegokolwiek oświadczenia. Na oficjalne potwierdzenie powyższych doniesień, będziemy więc musieli jeszcze poczekać.

Jeremy Clarkson obraził Meghan Markle

Zakończenie "The Grand Tour" oraz "Farmy Clarksona" ma być spowodowane falą krytyki, jaka spadła na Clarksona, po jego felietonie w dzienniku "The Sun". Dziennikarz postanowił wyrazić w nim swoją opinię na temat Meghan Markle po premierze drugiego sezonu serialu "Harry & Meghan". Najwyraźniej Clarkson zaczął go oglądać i postanowił przelać na papier co uważa na temat księżnej.

Dziennikarz napisał w swoim felietonie między innymi, że "nienawidzi Meghan, ale w inny sposób niż nienawidzi Nicoli Sturgeon (szefowej rządu Szkocji) czy Rose West (seryjnej morderczyni dziewczynek) - nienawidzi jej na poziomie komórkowym". Później pisze:

Clarkson odniósł się tym samym do słynnej sceny w "Grze o Tron", w której Cersei zmuszana jest do takiego właśnie "pochodu hańby". Dalsza część jego wypowiedzi dotyczy kontrowersji wokół Meghan Markle, która oskarżana jest o spowodowanie rozłamu w rodzinie królewskiej, nie chcąc kierować panującymi w niej zasadami. Jedni widzą w niej wojowniczkę, która postanowiła walczyć z systemem tłamszącym należące do rodziny królewskiej jednostki i wpychającym je w niechciane role, inni zwracają uwagę, że sama się na taką rolę zgodziła. Trudno powiedzieć na ile świadomie - sama Markle twierdziła w wywiadach, że nie miała pojęcia jak wygląda życie osoby dołączającej do rodziny królewskiej, a z kolei zdaniem jej przyjaciół z lat młodości miała ona "obsesję" na punkcie życia członków brytyjskiej monarchii. Clarkson zdecydowanie jest zdania, że Markle celowo kreuje się na ofiarę, zaskarbiając sobie tym zrozumienie i uwielbienie rzesz fanów.

Clarkson przeprasza za swoje słowa pod adresem Meghan Markle

Jeremy Clarkson kilkukrotnie już przepraszał za swoje słowa pod adresem Meghan Markle. Swoje nawiązanie do sceny w "Grze o Tron" nazwał "niezdarnym" i dodał, że był "przerażony" jak źle zostało to odebrane i jak wiele bólu sprawiło. Dziennikarz najwyraźniej uznał, że czytelnicy zrozumieją, iż pisze on jak zwykle - korzystając z mocnych metafor, odniesień i przesadzonych stwierdzeń. Jednak ta wypowiedź została wzięta za mowę nienawiści, a do brytyjskiego regulatora standardów prasowych wpłynęło, rekordowe w historii urzędu, 25 tys. skarg na Clarksona. Protestowało przeciwko słowom dziennikarza również wiele znanych osobistości, a także... jego własna córka, zarzucając mu "mizoginię i zastraszanie kobiet".

Późnej wystosował on także e-mail z przeprosinami do księcia Harry'ego, który je odrzucił. Clarkson spróbował więc wyjaśnić sprawę w długim oświadczeniu na Instagramie, w którym tłumaczy, że zupełnie nie spodziewał się, iż jego słowa wywołają tyle emocji, a odniesienie do "Gry o Tron" odebrane jako domaganie się "głowy Meghan". Na końcu pyta "czy może uznać sprawę za zamkniętą" i sam odpowiada sobie, że "nie jest pewien". Dodaje też:

Wyrzucenie Clarksona z "Top Gear"

Przypomnijmy na koniec, że jeśli faktycznie Amazon zakończy "The Grand Tour", będzie to już drugi raz, kiedy zachowanie Clarksona sprawi, że stracimy wyjątkowy program motoryzacyjno-rozrywkowy. Poprzedni pracodawca dziennikarza BBC był bardzo wyrozumiały dla jego wyskoków i kontrowersji jakie budził, ale to też miało swoje granice.

Brytyjski nadawca wyrzucił Clarksona po tym, kiedy zaatakował on jednego z producentów "Top Gear". Zdarzenie miało miejsce po zakończeniu dnia zdjęciowego i przybyciu do hotelu, w którym z racji późnej pory nie serwowano już gorących dań. To bardzo zdenerwowało Clarksona, który zaczął za to winić jednego z producentów programu, zarzucając mu, że nie zadbał o to, aby hotel był gotowy na przyjazd ekipy. Dziennikarz zamachnął się na niego pięścią i odniósł się w wulgarnych słowach. Clarkson za wszystko oczywiście przeprosił, ale niczego to nie zmieniło - został wyrzucony z "Top Gear", a wraz z nim odeszli Richard Hammond, James May oraz współtwórca formatu programu i producent Andy Wilman. Wszyscy oni przeszli do Amazona i wiele wskazuje na to, że znowu stracą pracę przez Clarksona.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jeremy Clarkson | The Grand Tour
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy