Motocykle i quady rozjeżdżają lasy. Z karami jest różnie

Rośnie liczba motocykli crossowych, quadów i samochodów rozjeżdżających leśne drogi na Warmii i Mazurach.

Tylko w ciągu ostatnich kilku miesięcy straż leśna zatrzymała ponad 600 takich kierowców i zapowiada nasilenie kontroli podczas wakacji.

Jak poinformowała w środę Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Olsztynie, tylko w ciągu ostatniego półrocza w nadleśnictwach Warmii i Mazur ujawniono 624 kierowców, którzy wbrew zakazom wjechali do lasu.

Według inspektora straży leśnej, Adama Siemakowicza, liczba tego typu zdarzeń jest wyższa niż w ubiegłych latach. Coraz większy problem stanowią zwłaszcza kierowcy motocykli crossowych.

Reklama

"Coraz łatwiej jest wypożyczyć taki sprzęt. Dlatego najwięcej wykroczeń z udziałem quadów i motocykli odnotowujemy podczas wakacji, w pobliżu miejscowości wypoczynkowych" - powiedział insp. Siemakowicz. Jak dodał, z tego powodu latem straż leśna ma zwiększyć częstotliwość kontroli leśnych dróg.

Według danych Lasów Państwowych tylko 165 z 624 kierowców przyłapanych w lesie otrzymało mandaty karne o łącznej wysokości 18 tys. zł. Pozostałych jedynie pouczono. Strażnicy tłumaczą, że chcą przede wszystkim "edukować". Straż leśna nie ma taryfikatora, określającego wysokość mandatów za dane przewinienie, zgodnie z kodeksem wykroczeń mogą one sięgać do 500 zł.

Strażnicy apelują do turystów o zgłaszanie zauważonych w lesie pojazdów mechanicznych w najbliższym nadleśnictwie lub na policji. W ostatnich dniach dzięki takim sygnałom strażnicy zatrzymali siedmiu motocyklistów, którzy urządzili sobie wyścigi w lasach nadleśnictwa Wichrowo koło Lidzbarka Warmińskiego.

"Po śladach opon dotarliśmy na leśny punkt widokowy Dębowa Góra, gdzie urządzili sobie postój. Dzięki temu udało się im wystawić mandaty, bo podczas jazdy jeden patrol praktycznie nie ma szans na dogonienie i zatrzymanie rozpędzonego motocyklisty" - powiedział komendant straży z nadleśnictwa Wichrowo, Jarosław Gołaszewski.

Problem w tym, że ci złapani, to tak naprawdę jedynie wierzchołek góry lodowej. Leśnicy szacują, że w ich ręce wpada jedynie około 10 procent osób rozjeżdżających lasy na quadach czy crossowych motocyklach. Wielu nie udaje się po prostu dogonić. A nawet jeśli się uda, to - jak przekonał się jeden z leśniczych z okolic Olsztyna, który dogonił pięć quadów autem terenowym - nie zawsze przynosi to efekty.

- Podjechał bliżej i w tym momencie się zorientował, że ci quadowcy zamiast odjechać, otoczyli go. Pięciu chłopów na schwał, włączył wsteczny i zdołał uciec - opowiada nadleśniczy Janusz Jeznach.

Nic nie daje też robienie zdjęć takim osobom. Twarze zazwyczaj zakryte są przez kaski, a quady i motocykle pozbawione tablic rejestracyjnych i jakichkolwiek cech, które pomogłyby w ich identyfikacji.

INTERIA.PL/RMF/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama