Jechał 205 km/h w zabudowanym. Bo mogło padać

Jazda motocyklem wymaga więcej rozwagi niż prowadzenie samochodu. Problemem są nie tylko osiągi maszyn, ale i zmienna aura.

M.in. z tego względu motocyklowe wycieczki planować trzeba z głową. Powrót do domu na dwóch kołach w strugach deszczu na pewno nie należy do przyjemności.

Niestety, o tej prostej zasadzie zapomniał 39-letni motocyklista, który w sobotę pędził krajową "ósemką" łamiąc wiele przepisów ruchu drogowego. Za pędzącym jednośladem pościg podjęła załoga nieoznakowanego radiowozu wyposażonego w wideorejestrator. Motocyklista niewiele robił sobie jednak z sygnałów dawanych do zatrzymania, wyprzedzał na podwójnej linii ciągłej i skrzyżowaniach. Miejscami - w terenie zabudowanym - jego prędkość dochodziła do 205 km/h.

Reklama

Na szczęście, po krótkim pościgu, policjantom udało się zatrzymać pirata. Kierowca yamahy pytany o powód tak niebezpiecznej jazdy odparł, że bardzo się zachmurzyło i dlatego chciał "uciec przed deszczem do domu". Za swoje drogowe wyczyny 39-latek ukarany został mandatem karnym w wysokości 1000 zł i 34 punktami karnymi. Oznacza to, że będzie on musiał ponownie starać się o prawo jazdy.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama