Wadliwy układ kierowniczy w bolidzie „Icemana”

Kimi Raikkonen (Lotus), w dwóch sesjach treningowych poprzedzających wyścig o GP Australii przejechał zaledwie 15 okrążeń toru Albert Park. Fiński kierowca po zakończeniu południowych zajęć narzekał na wspomaganie układu kierowniczego bolidu E20.

To nie pierwsze kłopoty "Icemana" z tym elementem bolidu. Podobna usterka wyeliminowała Fina z całego dnia zajęć, podczas drugiej tury zimowych testów na torze Circuit de Catalunya w Barcelonie.

Jak się okazuje, problem znajduje się we wspomaganiu całego systemu kierowniczego i nie będzie łatwa do usunięcia. Kimi Raikkonen w rozmowie z serwisem Autosport wyznał, że dopiero za dwa tygodnie (GP - Malezji) sztab techniczny zainstaluje nowy układ kierowniczy.

Tymczasem w Australii będzie musiał sobie radzić nie tylko z rywalami, ale także, z nie do końca sprawnym bolidem. "Muszę sobie jakoś z tym radzić. Na niektórych torach wszystko zdaje się być w porządku, lecz w określonych warunkach pojawiają się niewielkie problemy. Podczas następnego weekendu powinienem mieć nowy układ kierowniczy i jest szansa, że problem przestanie doskwierać. Jednak całkowite wyeliminowanie go bez wątpienia zajmie trochę czasu" - powiedział 32-latek serwisowi Autosport.

Reklama

Czy problemy z samochodem, przekreślają szansę na dobry występ mistrza świata z 2007 roku w inauguracyjnym Grand Prix?

Kierowca z Enstone, po dwóch sesjach treningowych przyznaje uczciwie, że nie wie, na co może liczyć w niedzielę.  

"Rano przejechałem tylko jedno okrążenie nie mając nikogo przed sobą, więc nie wiem, gdzie jesteśmy. Podobnie było po południu. Jutro powinno być lepiej i miejmy nadzieję, że po kwalifikacjach będziemy zadowoleni" - tłumaczył "Iceman". Lider teamu Lotus dołączył do ekipy z Enstone pod koniec ubiegłego roku w miejsce kontuzjowanego Roberta Kubicy. Powrócił do Formuły 1 po dwuletniej przerwie, którą przeznaczył na starty w rajdach WRC.   

Robert Galiński

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy