​Vettel: Nie ma powodów do paniki

Mistrz świata Sebastian Vettel, do jutrzejszego wyścigu o GP Australii wystartuje z szóstego pola.

 Niemiec nie widzi jednak powodów do niepokoju. Wynosząca 0,7 s strata do Lewisa Hamiltona (McLaren) nie martwi go szczególnie.

Ostatni raz Sebastian Vettel startował z tak odległego pola w sezonie 2010 podczas GP Włoch na torze Monza. Wynik osiągnięty przez Niemca na Albert Park nie może być jednak rozpatrywany w kategorii wielkiej sensacji. Bolid Vettela od samego początku wyścigowego weekendu nie sprawiał wrażenia auta, które może walczyć o pole position. Po zakazaniu przez FIA nadmuchu dyfuzora spalinami, co zaowocowało znacznym spadkiem siły docisku, tył RB8 sprawiał wrażenie bardzo niestabilnego. Oglądając przejazdy kierowcy Red Bull Racing nader często można było zaobserwować uślizgi tylnej osi, co w znaczny sposób utrudniało płynne prowadzenie auta. Między innymi dlatego Vettel wystartuje "dopiero" z szóstego pola, bowiem błąd jaki popełnił w serii Q3 był pokłosiem właśnie problemów ze stabilnością tylnej osi.

Reklama

Strata 0,7 s na okrążeniu nie jest mała. Niemiec twierdzi jednak, że to tylko kwestia błędu, jaki przydarzył mu się w finałowej rozgrywce walki o pole position.

"To były pierwsze tegoroczne kwalifikacje, więc tradycyjnie nie wiadomo, czego można się spodziewać, jednak to co dziś widzieliśmy nie było niespodzianką - czasy okrążeń były zbliżone. Bardzo chcielibyśmy być bliżej czołówki, jednak nie byłem zadowolony ze swojego okrążenia w Q3. Popełniłem błąd na jego początku i straciłem trochę czasu, więc to moja wina. Mógłbym być pozycję albo dwie wyżej, ale tak to już jest. Nie startujemy z przodu, ale również nie startujemy z tyłu, więc daleko nam do katastrofy i wiemy co musimy zrobić z samochodem. Jutro przed nami długi wyścig z wieloma okazjami, których z niecierpliwością będę oczekiwał" - powiedział mistrz świata po zakończeniu kwalifikacji.

Z pewnością Vettel upatruje swojej szansy w dobrym starcie i podwójnej strefie DRS (obszar, w którym można aktywować ruchome tylne skrzydło), która będzie obowiązywać na torze Albert Park. Jednak, aby słowa przekuć w czyny, zespół Red Bull Racing musi dobrze odrobić australijską lekcję w garażu. W innym wypadku, jutrzejszy występ Vettela może, podobnie jak dzisiejsze kwalifikacje, wypaść poniżej oczekiwań.
Robert Galiński

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy