Vettel: McLaren i Ferrari nie dają nam spokoju
Sebastian Vettel wygrywając Grand Prix Hiszpanii, po raz czwarty stanął na najwyższym stopniu podium w tym sezonie. Mistrz świata do końca musiał jednak walczyć o zwycięstwo, odpierając ataki Lewisa Hamiltona ze stajni McLaren.
Zanim jednak Vettel stoczył walkę z najgroźniejszym, jak do tej pory konkurentem Hamiltonem, musiał uporać się z Fernando Alonso z teamu Ferrari.
"Wydawało mi się, że dobrze ruszyłem. Nie mogłem zrozumieć skąd się tam wziął Fernando! Startował zza moich pleców, a w połowie sprintu do pierwszego zakrętu był na równi ze mną. Nie mogliśmy się do niego zbliżyć, aby skorzystać z systemu DRS, ale udało się go wyprzedzić podczas pit stopu" - wyznał Vettel na konferencji prasowej po zakończeniu GP Hiszpanii.
Prawdziwa walka według słów triumfatora wyścigu na Circuit de Catalunya rozpoczęła się w połowie dystansu.
"Dość wcześnie wszyscy zużyli miękkie opony, więc połowę wyścigu musieliśmy przejechać na twardych. Wyglądało na to, że McLareny są bardzo mocne; pozostali dłużej na torze z inną strategią, co sprawiło, że znaleźli się sekundę za nami" - tłumaczył Vettel. "Od tej pory wiedziałem, że będzie bardzo zacięta walka na ostatnich 10 okrążeniach. Dokładnie tak samo, jak to było w Chinach. Opony zużywały się, a ja modliłem się, żeby to samo działo się u Lewisa, gdyż doganiał mnie i wyglądał na dużo szybszego, zwłaszcza w ostatnim sektorze. Na końcu prostych był tuż za mną i nie wiedziałem, czy powinienem się już bronić czy jeszcze nie. Na ostatnich dwóch okrążeniach, mogłem to kontrolować. KERS raz działał, raz nie, co oznaczało, że musiałem dość mocno bawić się ustawieniami balansu hamulców. To spora ulga przekraczać linię mety i wiedzieć, że się udało, więc jestem bardzo, bardzo zadowolony. Wspaniały wynik potwierdzający, że jesteśmy mocni. Tak jak się spodziewaliśmy, McLaren i Ferrari nie dają nam spokoju i mocno naciskają" - zakończył obrońca mistrzowskiego tytułu.