Szybkie ściganie w 60. GP Włoch na Monzy

W niedzielę po raz 60. w historii Formuły 1 kierowcy wystartują w Grand Prix Włoch, 13. z 17 tegorocznych eliminacji mistrzostw świata. Tor Monza pod Mediolanem to jeden z najszybszych obiektów w kalendarzu i miejsce, w którym jest dużo możliwości do wyprzedzania.

Kierowcy Formuły 1 będą już po raz 59. walczyć o punkty w ramach MŚ na Monzy, która obok amerykańskiego Indianapolis i belgijskiego Spa-Francorchamps, jest jednym z najstarszych obiektów wyścigowych na świecie. Tylko raz w 60-letniej historii GP Włoch gościła na torze w Imoli, w 1980 roku.

W sumie dwunastokrotnie właśnie we Włoszech rozstrzygały się losy tytułu mistrza świata, a po raz pierwszy w 1979, kiedy Jody Scheckter z RPA stanął tu na najwyższym stopniu podium.

Monza powstała w 1922 roku, 13 lat po obiekcie w USA, na terenie prywatnego parku o tej samej nazwie, a zbudowano ją w ciągu zaledwie 100 dni. Jest najszybszym torem w cyklu Grand Prix, bowiem na kilku odcinkach bolidy przekraczają granicę 300 km/h, a na prostej startowej prędkość dochodzi nawet do 350 km/h.

Reklama

Te parametry sprawiają, że GP Włoch pozwala na ostrą walkę o miejsca, ale też stanowi duże wyzwanie dla systemu hamulców, ponieważ kierowcy w ciągu kilku sekund redukują prędkość z ponad 300 do 80-90 km/h, by znów się rozpędzać po wyjściu z wiraży.

Specyfikacja toru sprzyja choćby ekipie BMW-Sauber, w której barwach startuje Robert Kubica. Polski kierowca już w drugim występie w MŚ stanął na Monzy po raz pierwszy na podium, zajmując tu trzecie miejsce w 2006 roku. Powtórzył ten wynik w ubiegłym sezonie.

"Monza jest wyjątkowa, a siła docisku pojazdów do nawierzchni jest jeszcze mniejsza, niż na Spa-Francorchamps. Na obydwóch torach nasze bolidy są zawsze bardzo szybkie, bo nie wymagają dużej siły docisku. Skoro tydzień temu w Spa wypadliśmy dobrze, to podobnie powinno być na Monzy. Mam dobre przeczucia" - powiedział Kubica.

W poprzednią niedzielę Polak zajął czwarte miejsce w Grand Prix Belgii, a drugi kierowca szwajcarsko-niemieckiego zespołu Niemiec Nick Heidfeld był piąty.

Grand Prix Włoch tradycyjnie już zamknie europejską część kalendarza MŚ, a po nim kierowców czekają cztery starty w Azji i Ameryce Południowej na torach bardzo odbiegających specyfikacją od Monzy.

W niedzielę kierowcy będą mieli do pokonania dystans 306,720 km, czyli 53 okrążenia po 5793 m.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy