Po wypadku Kubicy wszystko działo się szybko

Po trzech tygodniach przerwy kierowcy Formuły 1 wracają w ten weekend do ścigania podczas czwartej eliminacji mistrzostw świata.

Niedzielny wyścig o Grand Prix Turcji, rozgrywany pod Stambułem, otworzy najdłuższą europejską część sezonu. Chociaż szefowie teamów raczej milczą na temat udoskonaleń swoich bolidów, to można się spodziewać, że znaczna część ekip przywiezie do Turcji nowe rozwiązania technologiczne albo poprawione wersje tych, które zawodziły w pierwszych trzech startach.

Dla wielu zespołów ten weekend jest bardzo ważny. Lotus Renault GP będzie starał się poczynić kolejne postępy, udowadniając, że jest w stanie powtórzyć miejsca na podium z Australii i Malezji. McLaren zechce pokazać, że jest w stanie rywalizować na najwyższym poziomie z Red Bullem, a Mercedes ma nadzieję na to, że wrażenie, jakie jego kierowcy zrobili w Chinach, stanie się czymś trwałym.

Dla wszystkich zespołów Turcja stanowi prawdziwą okazję do parcia naprzód po rozpoczęciu sezonu. Biorąc pod uwagę deszczowe prognozy pogody, nikt jednak nie zgadnie, jaki będzie tego rezultat.

Reklama

Nick Heidfeld, kierowca zespołu F1 Lotus Renault GP, opowiada o nadziejach na poprawę wyników, regulowanym skrzydle i zaadaptowaniu się w zespole po wypadku Roberta Kubicy.

Mamy już za sobą trzy wyścigu nowego sezonu. Czy jesteś zadowolony z dotychczasowego rozwoju wydarzeń?

Nick Heidfeld:- Nasze dotychczasowe wyniki przypominają sinusoidę. Ale z drugiej strony mamy bardzo innowacyjny bolid, który jest też szybki. Bardzo dobrze reaguje na zmiany ustawień, ma doskonały czas na prostej i okazał się bardzo konkurencyjny na różnych typach torów. Jesteśmy po trzech pierwszych wyścigach sezonu, a team ma na koncie dwa miejsca na podium, co daje nam ogromną przewagę. Z drugiej strony, nie udało się nam jeszcze w pełni wykorzystać naszego potencjału.

- Mam jednak nadzieję, że całemu zespołowi, jak i mnie, uda się wkrótce poprawić wyniki. Pierwsze trzy Grand Prix dają dobre pojęcie o naszych mocnych i słabych stronach. W przerwie między wyścigami analizowaliśmy obszary, które możemy w dalszym ciągu doskonalić.

Jak oceniasz wprowadzone w tym sezonie nowinki? Chodzi o system DRS (system redukcji oporu aerodynamicznego) oraz ponowne wprowadzenie systemu KERS?

- Tak jak zwykle, wszystko jest kwestią wprawy. Nadal analizujemy optymalne umiejscowienie przełączników i powinniśmy zakończyć prace przed Grand Prix Turcji. Oba systemy sprawdzają się na torze, choć muszę przyznać, że nie jestem fanem regulowanego tylnego skrzydła, nie jestem zwolennikiem dodatków, które w wymuszony sposób zwiększają widowiskowość wyścigów.

- Najważniejszą zmianą w tym sezonie są niewątpliwie opony. Wyprzedzanie z włączonym tylnym skrzydłem może być trudne, jeśli bolid przede mną jedzie na oponach w podobnym stanie. Takie było zresztą zamierzenie projektantów systemu DRS. Dużo łatwiej wyprzedza się na świeżych oponach. Wprowadzenie DRS sprawiło, że w tym roku widzimy na torze znacznie więcej manewrów wyprzedzania.

Czy zaadaptowałeś się już w zespole?

- Po wypadku Roberta Kubicy w lutym wszystko działo się tak szybko, że musiałem uczyć się w przyspieszonym tempie. Dołączyłem do teamu podczas przedsezonowych testów w zimie, a potem niemal od razu wystartowałem w pierwszym wyścigu. Adaptacja wymaga zazwyczaj dużo czasu, którego nie miałem, ale muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem jakości relacji, jakie udało się nam zbudować w ciągu zaledwie kilku tygodni.

- Członkowie ekipy Lotus Renault GP naprawdę robią wszystko, by kierowca czuł się wygodnie w bolidzie i nieustannie podbudowują naszą wiarę w siebie. Uważnie słuchają nas, a ja ich, co sprawiło, że konstruktywnie rozwinęliśmy się jako zespół. Najbardziej doceniam to, że nasza współpraca jest oparta na dialogu.

Czy myślisz, że ekipa zaliczy udany występ podczas Grand Prix Turcji?

- Jestem tego całkowicie pewien. Podczas trzech pierwszych wyścigów sezonu udowodniliśmy, że mamy doskonały bolid. Impreza w Stambule zapowiada się bardzo ciekawie, bo jest to pierwszy wyścig na terenie Europy i wiele zespołów, włącznie z nami, przygotowało nowe pakiety. Mam nadzieję, że po raz kolejny zajmiemy dobrą lokatę. Źródło: lotusrenaultgp.com

Szef teamu Renault rozmawiał z Kubicą

Szef teamu Formuły 1 Renault Eric Boullier po ponadgodzinnej rozmowie z Robertem Kubicą jest przekonany, że już w połowie czerwca będzie wiadomo, kiedy Polak, po zakończeniu rekonwalescencji, będzie mógł wrócić do zespołu.

"Kilka dni temu rozmawiałem z Robertem telefonicznie przez ponad godzinę. On jest bardzo optymistycznie nastawiony do procesu rehabilitacji, codziennie poświęca zajęciom kilka godzin, chce jak najszybciej wrócić do formy, normalnego życia i do ścigania się w naszym teamie" - powiedział Boullier podczas konferencji przed niedzielnym wyścigiem o Grand Prix Turcji w Stambule.

23 kwietnia Kubica opuścił szpital w Ligurii we Włoszech, gdzie przebywał od 6 lutego. Trafił tam w ciężkim stanie po wypadku na trasie rajdu samochodowego. Teraz przechodzi rehabilitację w domu, do szpitala będzie tylko przyjeżdżał na kontrole. Po wypadku przeszedł cztery operacje i spędził w szpitalu 76 dni.

Eric Boullier jest zadowolony z przebiegu rehabilitacji Kubicy, ale - jak stwierdził - nikt w zespole nie będzie się starał przyśpieszyć powrotu Polaka do ekipy.

"Obrażenia jakich Robert doznał podczas wypadku były bardzo groźne, teraz trzeba spokojnie czekać, aby wszystko wróciło do normy. Wierzę, że Kubica będzie z nami jeszcze w tym sezonie" - dodał Francuz.

Hamilton o Kubicy

Obecny na konferencji mistrz świata w 2008 roku Brytyjczyk Lewis Hamilton życzył Kubicy jak najszybszego powrotu do zdrowia.

"Robert to wielki talent, doskonały, szybki kierowca. Mam nadzieję, że tak szybko jak jeździł, będzie także wracał do zdrowia" - powiedział Hamilton, z którym Kubica rywalizował na torze także na początku kariery, gdy obaj startowali w wyścigach gokartów.

Dowiedz się więcej na temat: 'Działo się' | Działo się
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy