Max Mosley: Ukaraliśmy winnych

Za wydarzenia podczas Grand Prix Singapuru w 2008 roku odpowiedzialność ponosi nie cała ekipa Renault, a poszczególni ludzie - tak ukaranie tego teamu w zawieszeniu tłumaczył prezydent Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) Max Mosley.

"Afera Renault" to jeden z większych skandali w Formule 1 w ostatnich latach.

W poniedziałek zespół Renault został ukarany wykluczeniem z wyścigów Formuły 1 do 2011 roku, ale w zawieszeniu, za polecenie spowodowania wypadku przez Nelsinho Piqueta podczas ubiegłorocznego wyścigu o Grand Prix Singapuru. Były szef zespołu Flavio Briatore został zdyskwalifikowany dożywotnio, a były główny inżynier zespołu Pat Symonds - na pięć lat.

Podczas ubiegłorocznego wyścigu w Singapurze Piquet jr otrzymał polecenie uderzenia w ścianę okalającą tor, by doszło do zatrzymania wyścigu, co zwiększyło szansę na zwycięstwo jego partnera z zespołu, Hiszpana Fernando Alonso. Gdy brazylijski kierowca został w sierpniu tego roku zwolniony z Renault za słabe wyniki, natychmiast poinformował o incydencie FIA.

Reklama

"Kara dla Briatore oznacza, że nie będzie więcej brał udziału w zawodach organizowanych przez FIA. Jest na zawsze wykluczony z naszych struktur. Czuję wielki smutek, bo to człowiek, który był obecny w sporcie motorowym od 20 lat. Odnosił wielkie sukcesy, mógł zdobywać kolejne tytuły, ale nie mieliśmy innego wyjścia" - podkreślił Mosley.

Dyskwalifikacja ominęła Piqueta, któremu FIA już wcześniej obiecała uniknięcie sankcji w zamian za przedstawienie prawdziwej wersji wydarzeń. Oszczędzono również Fernando Alonso. "Odpowiedział na wszystkie pytanie i wykazał, że nie był zamieszany w tę sprawę" - wytłumaczył Mosley. "Uważam, że wydane w poniedziałek wyroki są sprawiedliwe. Ukaraliśmy naprawdę winnych" - dodał szef FIA.

"Przypadek Renault nie tylko skompromitował zasady rywalizacji w sporcie, ale również naraził życie kibiców i innych zawodników, w tym Nelsona Piqueta jr. Takie postępowanie zasługuje na bezwzględną dyskwalifikację. Mając jednak na uwadze kroki, jakie podejmował zespół na rzecz wyjaśnienia sprawy oraz potępienie osób zaangażowanych w ten incydent, postanowiliśmy zawiesić dyskwalifikację do końca sezonu 2011. Winni byli poszczególni ludzie, a nie cała ekipa, czy firma samochodowa" - napisano w oświadczeniu Światowej Rady Sportów Motorowych.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy