Luca di Montezemolo: Nie widzę tutaj wybitnych kierowców

Prezydent Ferrari, Luca di Montezemolo w obecnym momencie nie widzi kandydatów do zastąpienia Felipe Massy.

Nadal nie milkną echa kiepskiej postawy Brazylijczyka, który w dwóch tegorocznych wyścigach nie zdobył nawet punktu.

O ile jednak, występ na Antypodach był kiepski w wykonaniu całego zespołu Ferrari, a wynik Felipe można było złożyć na karb słabego auta, o tyle wyścig w Malezji, przy wygranej Fernando Alonso i fatalnej dyspozycji Massy sprawił, że na wicemistrza świata z 2008 roku spadła lawina krytyki.

Najbardziej upokarzającym momentem malezyjskiego Grand Prix dla włoskiej Scuderii był czas, kiedy kierowcę Ferrari z dziecinną łatwością wyprzedzali kierowcy, którzy teoretycznie powinni być niżej notowani. Włoskie media po zawodach wylały na głowę Felipe kubły pomyj, prześcigając się w domysłach, kto i kiedy zastąpi Brazylijczyka.

Reklama

Najczęściej w tych rozważaniach przewijało się nazwisko kierowcy Saubera - Sergio Pereza (drugie miejsce w ostatnim GP Malezji). Niektóre media zapowiadały, że Meksykanin siądzie za kierownicą F2012, już w najbliższych zawodach cyklu Grand Prix. Jeszcze dalej posunął się jeden ze znanych dziennikarzy zajmujący się od lat tematyką Formuły 1 - Livio Oricchio. Dziennikarz na swoim blogu dla dziennika "O Estado de S.Paulo" napisał, że Ferrari traktuje Massę jak kierowcę testowego.

"Obecnie Massa został kierowcą testowym. Prywatne testy zostały zabronione, jednak jako jedyny w ostatnich dwóch wyścigach eksperymentował z nowy elementami. A podczas niektórych testów, jego samochód miał tak mało docisku, że to w pełni wyjaśnia jego problemy. Ferrari tego nie potwierdzi, przez co powstaje obraz Massy jako słabego kierowcy, który niemalże został skreślony w oczach opinii publicznej" - czytamy na blogu znanego dziennikarza.

W Maranello spokojnie pozwolono się wykrzyczeć adwersarzom Massy. Po kilku dniach medialnej burzy zespół zabrał oficjalne stanowisko, w którym jednoznacznie stanął murem za swoim kierowcą. Jednocześnie zadeklarowano wszelką pomoc dla swojego kierowcy, by poprawić jego sytuację. Mówił o tym szef teamu, Stefano Domenicali.

"Dobrze pamiętam, że cztery lata temu, po Grand Prix Malezji, które zostało zdobyte przez Kimiego Raikkonena, Felipe znajdował się w mniej więcej takiej samej sytuacji jak dziś, jednak dzięki wsparciu zespołu i zwycięstwach w dwóch z trzech kolejnych wyścigów zamknął usta krytykom. Dobrze pamiętamy, jak zakończył się tamten sezon. Przez kilkanaście sekund Massa był mistrzem świata, podczas gdy my świętowaliśmy nasz szesnasty tytuł konstruktorów" - powiedział Domenicali.

Jeszcze dosadniej w tym temacie wypowiedział się prezydent Ferrari - Luca di Montezemolo. Włoch stwierdził, że w obecnej stawce nie ma kierowcy, który mógłby godnie zastąpić Massę. Nawet gdyby zespół poważnie rozważał możliwość rozwiązania umowy.

"Głęboko wierzymy w Massę. Poza tym, obecnie nie widzę tutaj jakichś wybitnych kierowców" - cytuje słowa Włocha niemiecka agencja prasowa SID.

Tymczasem Felipe Massa zrezygnował z wyjazdu do Brazylii, gdzie miał spędzić kilka dni z rodziną i został w siedzibie zespołu w Maranello. W ten sposób kierowca Ferrari chce maksymalnie dobrze przygotować się do GP Chin, które zostanie rozegrane za dwa tygodnie.

"Felipe zmienił swoje plany i zamiast polecieć do domu, by zobaczyć się ze swą rodziną w Brazylii, będzie w Maranello  współpracował z inżynierami i w spokoju przeanalizuje wszystko, co miało miejsce podczas ostatnich dwóch wyścigów, jednocześnie próbując wyjaśnić, dlaczego nie był w stanie dać z siebie tego, na co go stać. To właściwa postawa, a my jesteśmy tu po to, aby mu pomóc" - poinformował Stefano Domenicali - szef Scuderii Ferrari.

Robert Galiński


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy