GP Monaco: Heidfeld zawiedziony treningami

Nick Heidfeld z teamu Lotus Renault podczas czwartkowych treningów kręcił czasy, które nie były zbyt optymistyczne przed Grand Prix Monako. Niemiec był bardzo rozczarowany osiągami bolidu R31.

Jeszcze kilka dni temu Heidfeld, jak i cały zespół z Enstone, zapowiadał, że podczas zbliżającego się GP Monako Lotus - Renault będzie walczył o czołowe pozycje. Tymczasem pierwsze treningi nie zapowiadają, aby team Roberta Kubicy mógł odgrywać znaczącą role na torze Circuit de Monaco.

Niemiec pierwszy trening ukończył na 11. miejscu w drugiej wolnej próbie był o szczebel wyżej. Zmiennik Kubicy, nie krył swojego zdziwienia, słabymi osiągami bolidu na krętym torze w Monako. Samochód Niemca w drugiej turze treningów był wolniejszy od najlepszego w tej sesji Fernando Alonso z Ferrari o dwie sekundy na 'kółku". Heidfeld przyznaje, że zespół nie składa broni, ale będzie bardzo ciężko zniwelować różnicę.

Reklama

"Jestem zaskoczony, gdyż przyjeżdżając tutaj zespół sądził, że będziemy w stanie walczyć w czołówce. Po pierwszych treningach nie wygląda to jednak tak, jak byśmy sobie życzyli. Jeżeli mam być szczery, nie wiem gdzie możemy "urwać" te dwie sekundy" - stwierdził Heidfeld w rozmowie z Autosport.com. Niemiecki kierowca zaznaczył, że ekipa pracuje nad strategią związaną z używaniem nowej super-miękkiej mieszanki opon Pirelli. Być może będzie to klucz do sukcesu podczas niedzielnego GP Monako.

"Jest zbyt wcześnie, aby to stwierdzić. Musimy jeszcze przeanalizować dane, zobaczyć jakie strategie możemy wykorzystać i jakie mamy możliwości. Po raz pierwszy używamy super-miękkich opon i aktualnie nie jesteśmy w stanie tego określić" - wyznał Heidfeld.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama