Bernie Ecclestone: Idą ciężkie czasy dla Formuły 1
Niezapłacone rachunki, kłopoty finansowe przy organizacji Grand Prix, rejterady sponsorów i wycofanie się kilku ważnych zespołów. Światowy kryzys finansowy dotknął także Formułę 1.
Każdy z zespołów startujący w obecnej stawce Formuły 1, przynajmniej raz nie zapłacił swoich zobowiązań finansowych w wyznaczonym terminie. Taka informacja trafiła do mediów w Wielkiej Brytanii. "To pokazuje, że recesja rzeczywiście dotknęła sporty motorowe" - napisał dziennikarz Christian Sylt.
Jeżeli do tego dodamy problemy z pieniędzmi organizatorów GP Belgii oraz nowe doniesienia prasowe mówiące o możliwości wycofania z kalendarza obu wyścigów rozgrywanych w Hiszpanii (GP Hiszpanii i GP Europy), to obraz, jaki się rysuje dla Formuły 1 w najbliższym czasie nie ma różowego koloru.
Bernie Ecclestone - szef Formuły 1, jak na razie jest pewny swoich interesów. Jak mówi, wszystkie wyścigi są zabezpieczone długoterminowymi umowami, a ich zerwanie nikomu nie będzie się opłacać. Brytyjczyk dostrzega jednak problem i ma świadomość, że dla F1 idą ciężkie czasy. Alternatywą dla kryzysu, według 81-letniego Anglika może być rozgrywanie zawodów poza kontynentem europejskim.
"Biorąc pod uwagę długość podpisanych umów z organizatorami wyścigów - jesteśmy niemal nietykalni. Z drugiej strony jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, to musimy się przygotować na ciężkie czasy. Ale na ten moment jestem w stanie włączyć do kalendarza pięć nowych zawodów. Bardzo zainteresowany organizacją rundy F1 jest szczególnie Meksyk" - powiedział Ecclestone.
W ostatnich latach ze startów w F1 zrezygnowały zespoły Hondy, BMW i Toyoty. Ostatnio z długodystansowymi wyścigami pożegnał się zespół Peugeot. Tylko na tych kilku przykładach widać, że światowy kryzys jest w dalszym ciągu w natarciu. Ecclestone może mówić o alternatywach, jednak nie da się ukryć, że jeszcze pod jego panowaniem F1 będzie musiała zmierzyć się z dużymi problemami natury ekonomicznej.