Samochody elektryczne na celowniku złodziei. Chodzi o jeden element

Gwałtowany wzrost liczby samochodów elektrycznych oraz hybryd typu plug-in na europejskich drogach, spowodował, że wielu złodziei zostało zmuszonych do poszerzenia swoich horyzontów. Podczas gdy jeszcze do niedawna większość z nich brała na cel głównie katalizatory z modeli spalinowych, dziś z coraz większą ochotą spoglądają na kable do ładowania.

Samochodów elektrycznych oraz hybryd typu plug-in przybywa z każdym rokiem. Galopująca elektromobilność stwarza dodatkowe pole do popisu dla rozmaitych złodziei, którzy już od pewnego czasu wyraźnie upodobali sobie kable do ładowania. Ich wykonane z miedzi rdzenie osiągają wysokie ceny na skupach, a w większości przypadków, przywłaszczenie przewodu jest prostsze i szybsze niż wycięcie katalizatora z samochodu spalinowego.

Zostawiasz auto do ładowania? Lepiej miej na niego oko

Większość zgłoszeń w Europie dotyczy publicznych ładowarek, gdzie kierowcy pozostawiają swoje pojazdy elektryczne na noc. Złodzieje typują odpowiednie samochody obserwując takie miejsca, a następnie pod osłoną nocy korzystają z okazji. W większości przypadków do przywłaszczenia przewodu wystarczy jego odpięcie. Nie brakuje jednak historii, gdzie przestępcy byli zmuszeni do skorzystania z sekatorów z powodu coraz częściej stosowanych mechanizmów blokujących kable w gniazdach ładowania.

Reklama

Ukradli wszystkie kable z nowej stacji szybkiego ładowania Tesli.

Odnalezienie sprawców jest w zasadzie niemożliwe

Chociaż od pewnego czasu policjanci są dosłownie zalewani podobnymi zgłoszeniami, jak sami twierdzą - odnalezienie sprawców takich kradzieży jest właściwie niemożliwe. W rozwiązaniu licznych spraw nie pomaga nawet zabezpieczenie materiału dowodowego w postaci nagrania z kamer.  Kradzież kabli w większości przypadków przebiega "szybko i czysto", co po prostu utrudnia wykrycie złodzieja.

Nie tylko kable. Złodzieje biorą też ładowarki

Co gorsza, przestępcy nie ograniczają się wyłącznie do kabli ładujących. Rok temu w Europie szerokim echem odbiła się sprawa licznych kradzieży domowych ładowarek. Chociaż w naszym kraju rozwiązanie to wciąż nie jest zbyt popularne, zupełnie inaczej przedstawia się sprawa w Wielkiej Brytanii lub Holandii. Jedna z najgłośniejszych spraw dotyczy właśnie brytyjskiego miasteczka Hungerford, gdzie na jednym z osiedli mieszkaniowych doszło do kradzieży w sumie 15 potocznie zwanych "wallboxów". Niektóre z nich zostały wymontowane wprost z garaży mieszkańców, inne wyrwane ze słupów przy miejscach postojowych. Doniesienia prasowe wspominały, że także w tym przypadku złodzieje pokusili się o przywłaszczenie kabli ładujących.

Eksperci mówią jednym głosem. To zaledwie początek

Niestety eksperci są zgodni, że to dopiero początek plagi kradzieży takich elementów. Obecnie najwięcej zgłoszeń dot. przywłaszczenia kabli lub ładowarek spływa z krajów charakteryzujących się najwyższym rozwojem elektromobilności. Bez wątpienia jednak wraz z dalszą ewolucją rynku motoryzacyjnego, nowe upodobania złodziei dotrą także do pozostałych państw Europy. To z kolei będzie oznaczało nowe wyzwania dla policjantów i służb.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samochody elektryczne | złodziej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy