Od Tesli 3 niemal odpadło koło. Zachowanie warszawskiego serwisu szokuje

W 3-miesięczej Tesli Model 3 podczas jazdy "złożyło się" przednie lewe koło. Okazało się, że w zwrotnicy brakuje śruby mocującej sworzeń wahacza. Skończyło się tylko na drobnych uszkodzeniach, ale zachowanie serwisu, który wcześniej przeprowadzał wymianę amortyzatora, wręcz szokuje. A mowa tutaj o aucie, które kosztowało 250 tys. złotych.

Tesla stała się niemal synonimem auta elektrycznego. Jednak niesamowite przyspieszenia pojazdów oraz nowoczesne rozwiązania, w tym system autonomicznej jazdy, to jedna strona medalu. Nie jest tajemnicą, że część użytkowników narzeka na niską staranność montażu tych aut.

Jednak ale historia, która przydarzyła się jednemu z polskich klientów, kładzie także cień na jakość obsługi serwisowej Tesli.

Dwa tygodnie temu pan Sławek odebrał swój Model 3 Long Range z autoryzowanego serwisu w Warszawie, który ciągle jest jedynym takim punktem w całej Polsce. Chodziło o wymianę podzespołów zawieszenia po lewej stronie pojazdu.

Reklama

W piątek 11 marca w Gorzowie Wielkopolskim doszło do awarii auta. Powodem była najprawdopodobniej niedokręcona śruba zabezpieczająca sworzeń górnego wahacza lewego przedniego koła. - Na całe szczęście jechałem w mieście, ale od naprawy zrobiłem 1500 kilometrów po autostradach - wyjaśnia właściciel Tesli Model 3, dodając, że cała ta sytuacja mogła skończyć się przecież tragicznie.

- Skończyło się na drobnych uszkodzeniach. Lewa przednia felga lekko otarła się o sprężynę zawieszenia. Prawa tylna felga jest z kolei otarta o krawężnik, ponieważ w momencie, kiedy "wyskoczył" sworzeń, wyrwało mi kierownicę z ręki i nie byłem w stanie jej utrzymać - wyjaśnia pan Sławek.

Reakcja autoryzowanego serwisu Tesli pozostawia wiele do życzenia

Właściciel uszkodzonej Tesli 3 Long Range, po poinformowaniu serwisu Tesli w Warszawie o powstałej awarii, otrzymał odpowiedź, że za holowanie do ich warsztatu trzeba będzie zapłacić 3000 złotych. Co prawda pieniądze zwrócą, jak tylko potwierdzą, że brak śruby w zwrotnicy to wina ich serwisantów.

- Zdarzyć może się wszystko, bo to tylko żelastwo, ale umieć z sytuacji wybrnąć to jest sztuka - mówi właściciel Tesli z Gorzowa Wielkopolskiego.

- Jestem właścicielem ASO Mazda i trenerem technicznym tej marki od 20 lat, wiem jak załatwia się takie sprawy. Na pewno nie tak jak Tesla. Zaproponowałem żeby przysłali mi te felgi do mojego serwisu, zwrócili koszty pomocy drogowej i ewentualnie pomyśleli o jakimś zadośćuczynieniu w celu poprawy wizerunku - wyjaśnia pan Sławek.

Co ciekawe i w zasadzie niedorzeczne, pracownicy ASO Tesli zaproponowali bezpłatną wymianę płynu hamulcowego (w 3-miesięcznym aucie?) lub wymianę wycieraczek kosztujących... 80-150 złotych.

Dopiero po kilku dniach pracownik warszawskiego ASO Tesli zaproponował auto zastępcze i sprawdzenie samochodu przez "najlepszych techników", lecz bez zwrotu kosztów dotychczasowego holowania.

Ostatecznie Tesla została naprawiona i sprawdzona przez pracowników serwisu pana Sławka, bo on sam nie ma już zaufania do warszawskiego ASO Tesli. - Niedbałość pracownika serwisu niemal doprowadziła do katastrofy a oni problem bagatelizują - podsumowuje właściciel Modelu 3.

Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tesla Model 3 | samochody elektryczne w Polsce
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy