Hyundai RM20e - do 100 km/h w mniej niż 3 sekundy
Prototypowy pojazd o oznaczeniu RM20e jest zapowiedzią ambicji Hyundaia do zaistnienia w świecie aut o osiągach godnych supersamochodów.
Hyundai RM20e został zaprezentowany podczas salonu samochodowego w Pekinie i jest nie tyle prototypem, co pojazdem służącym do testowania nowych technologii i rozwiązań, ubranym w nadwozie Velostera N. Wzbogacono je o duży tylny spojler oraz wielki dyfuzor, a z przodu pojawił się słusznych rozmiarów spliter. Pod wyraźnie poszerzonymi nadkolami kryją się koła z kutymi felgami w rozmiarze 19 cali z przodu i 20 z tyłu.
RM20e wygląda jak samochód torowy i taki też jest w rzeczywistości, a większość zmian nadwozia przypomina Velostera N TCR. Z niego też ma pochodzić cyfrowy zestaw instrumentów, kierownica oraz kubełki Sabelt z sześciopunktowymi pasami bezpieczeństwa. Musimy uwierzyć na słowo, ponieważ Hyundai nie pochwalił się zdjęciami wnętrza.
Znacznie ważniejsze jest jednak to, co znajduje się za tylnymi fotelami, a jest to elektryczny silnik o mocy 810 KM oraz momencie obrotowym wynoszącym 960 Nm. Te niesamowite wartości sprawiają, że RM20e przyspiesza do 100 km/h w czasie poniżej 3 sekund, a 200 km/h pojawia się na liczniku po 9,88 s. Prędkość maksymalna została elektronicznie ograniczona do 250 km/h.
Energia elektryczna magazynowana jest w baterii o pojemności 60 kWh, ale producent nie podał na ile ona wystarcza. Podejrzewamy, że zrobił to nie bez powodu. Pochwalił się za to tym, że instalacja działa pod napięciem 800 V (standardem jest 400 V), co pozwala na bardzo szybkie ładowanie. Przydatne, szczególnie w aucie torowym.
Tak jak wspomnieliśmy, RM20e pełni rolę auta doświadczalnego, ale nie służy jedynie do testowania technologii samochodów wyścigowych. Przedstawiciele Hyundaia zapewniają, że auto oferuje komfort i ciszę, pozwalającą z powodzeniem używać go do jazdy po zwykłych drogach. Nie ma co oczekiwać, że niedługo producent zaprezentuje seryjną wersję 800-konnego Velostera, ale jego przedstawiciele nie ukrywają, że mają ambicje, aby powalczyć w bardziej "prestiżowej" kategorii pojazdów o osiągach godnych supersamochodów. Zapowiadają także, że elektryfikacja gamy modelowej nie wpłynie negatywnie na emocje, jakie mają dawać Hyundaie ze znaczkiem N.