Sankcje na Rosję to broń obosieczna. Ucierpią Renault, Volkswagen i Stellantis
Po wkroczeniu wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy, Unia Europejska i USA grożą Rosji sankcjami gospodarczymi. Jest to jednak broń obosieczna. Wśród firm, które mogą ją odczuć są m.in. Renault, Volkswagen i Stellantis.
To właśnie te trzy koncerny są w największym stopniu zaangażowane na rynku rosyjskim.
Skutki ewentualnych sankcji najbardziej odczuje Renault, które posiada pakiet kontrolny firmy AwtoWAZ, czyli producenta Łady. AwtoWAZ posiada duży zakład produkcyjny w Togliatti, ponadto samo Renault ma montownię pod Moskwą. Dzięki temu Rosja jest drugim największym rynkiem zbytu Renault, ustępując tylko Francji. W tej sytuacji nie może dziwić, że akcje Renault we wtorek spadły o 4,2 proc.
Renault nie jest jednak jedynym producentem zaangażowanym finansowo w Rosji. W położonej około 180 km od Moskwy Kałudze fabrykę ma m.in. Volkswagen, który produkuje Polo i Skodę Rapid. Ponadto odbywa się tam montaż Audi Q7 i Q8 oraz produkcja silników. W zeszłym roku w Kałudze powstało 118 tys. samochodów koncernu i 150 tys. jednostek napędowych.
Volkswageny i Skody są również produkowane w zakładzie GAZ-a w Niżnym Nowogrodzie. W sumie niemiecki koncern zainwestował w Rosji około 2 mld euro.
Natomiast Stellantis ma z Mitsubishi spółkę joint-venture, która jest operatorem innej fabryki położonej w Kałudze. Zakład ten dawniej produkował samochody dostawcze dla PSA, a dziś, po utworzeniu Stellantisa - dla Peugeota, Citroena i Opla. Co ciekawe, w styczniu koncern ogłosił, że auta wyprodukowane w Kałudze będą eksportowane na rynki Unii Europejskiej. Być może te plany trzeba będzie zrewidować.
Daimler ma pod Moskwą zakład, w którym produkuje Mercedesy klasy E i SUV-y. Fabrykę, która rozpoczęła działalność w 2019 roku, wybudowano kosztem 250 mln euro. BMW prowadzi montaż modeli X5, X6, X7 i serii 5 w zakładzie firmy Awtotor zlokalizowanym w Kaliningradzie. Współpraca między tymi firmami trwa od 1999 roku, a niedawno została przedłużona do 2028 roku.
Z rosyjskiego rynku wycofał się natomiast Ford. Amerykański gigant produkował auta w Rosji w latach 2002-2019, kryzys spowodował zamknięcie dwóch zakładów produkcyjnych samochodów i montowni silników. Ford nadal - wraz z rosyjską firmą Sollers - produkuje w Jełabudze samochody dostawcze.
Rynek rosyjski nie jest mały. W zeszłym roku z rosyjskich salonów wyjechało niemal 1,7 mln nowych samochodów. Wśród dziesięciu najpopularniejszych modeli aż pięć to produkty grupy Renault z numerem jeden, czyli Ładą Vestą na czele (ponad 110 tysięcy sprzedanych egzemplarzy). 38 procent rynku należy do aliansu Renault-Nissan-Mitsubishi (w tym AwtoWAZ - 22 proc), 19 proc - do Hyundaia-Kii, niespełna 10 proc, do Volkswagena, a niecałe 9 proc. - do Toyoty.
Rosja jest również liczącym rynkiem w segmencie premium. W 2021 roku bogaci Rosjanie najchętniej kupowali BMW (niemal 47 tys.) i Mercedesy (43 tys.). Znacznie mniejszą popularnością cieszył się Lexus (19 tys.) i Audi (16 tys.).
Czytaj także: SWIFT. Dlaczego odcięcie od tego systemu ma strategiczne znaczenie
Obecnie nie wiadomo, jaką formę przybiorę sankcje, być może zostaną ograniczone do terenów samozwańczych republik na Ukrainie, które de facto zostały teraz przejęte przez Rosję. Żadnego scenariusza nie można jednak wykluczyć, szczególnie że Rosja zapowiedziała uznanie nowych republik w granicach administracyjnych, a nie faktycznie pozostających w rękach separatystów, którzy kontrolują zaledwie około 40 proc. ich powierzchni. Pozostały teren znajduje się w rękach Ukraińców i ich armii. A to może oznaczać rychłą militarną konfrontację.
W 2018 roku, po zakończeniu porozumienia nuklearnego z Iranem, na kraj ten nałożone zostały sankcje, które skutkowały zakończeniem produkcji przez Renault i grupę PSA (Peugeot, Citroen). Jednak Rosja to nie Iran i wycofanie z tego rynku może być znacznie trudniejsze.
***