Polska mniej atrakcyjna niż Węgry i Rumunia

78 proc. produkcji polskiego sektora motoryzacyjnego trafia na eksport, a od kryzysu ekonomicznego z 2009 r. produkcja koncentruje się głównie na częściach, a nie samochodach - takie są główne wnioski przedstawionego raportu firmy Deloitte i banku DNB.

 Raport informuje (według danych za 2012 r.), że produkcja pojazdów oraz handel i naprawy w Polsce generują łącznie 104 mld zł, co stanowi 7,8 proc. wartości dodanej brutto (wartość wszystkich wyrobów i usług pomniejszona o koszty ich wytworzenia). Motoryzacja daje pracę blisko 800 tys. osób, co stanowi prawie 6 proc. ogółu pracujących.  

 Rafał Antczak z firmy Deloitte powiedział na konferencji prasowej prezentującej raport, że motoryzacja, ze względu na złożoność produkcji, jest silnie związana z innymi sektorami gospodarki. Dodał, że polska produkcja jest zorientowana głównie na eksport (78 proc.) i stanowi 12 proc. całego polskiego eksportu. Zaznaczył jednocześnie, że po kryzysie ekonomicznym z 2009 r. nastąpiło przesunięcie z produkowania auta na rzecz wytwarzania części.   

Reklama

Głównym odbiorcą polskiej branży motoryzacyjnej są kraje Unii Europejskiej, gdzie trafia blisko 80 proc. eksportu. Największym odbiorcą pozostają Niemcy (29 proc.), chociaż 10 lat temu do naszych zachodnich sąsiadów trafiała prawie połowa eksportu - podają autorzy raportu. Eksportujemy tam głównie części i akcesoria oraz samochody osobowe.  

 Antczak podkreślił, że produkcja głównie na eksport z jednej strony świadczy o tym, że polskie firmy są konkurencyjne na globalnych rynkach, ale z drugiej pokazuje słaby popyt krajowy.  

 "Polska produkcja bardzo silnie wpływa na produkcję i eksport gotowych samochodów w sześciu krajach UE, np. na Słowacji. Gdyby Polska przestała eksportować części samochodowe na Słowację, to ta nie byłaby w stanie wysyłać gotowych samochodów do Hiszpanii" - powiedział Antczak.   

Dodał, że z podobną sytuacją mamy do czynienia w przypadku Włoch, które w oparcie o wytworzone w Polsce części produkują pojazdy na rynek amerykański. 

  Z drugiej strony - podkreślił Antczak - rynek krajowy jest bardzo słabym motorem rozwoju motoryzacji. "Polska razem z Litwą i Łotwą odstają od krajów na podobnym poziomie dochodu pod względem sprzedaży nowych samochodów. W Polsce powinno się ich sprzedawać dwa razy więcej. Rynek wewnętrzy nie chłonie nowych samochodów, więc rozwija się segment produkcji części, które zaczynają wypierać eksport gotowych samochodów" - dodał.    Słaby popyt na nowe auta jest, według Antczaka, spowodowany m.in. otwarciem polskiego rynku na import aut używanych z UE. Dodał, że większa liczba kupowanych nowych aut wpłynęłaby na bardziej dynamiczną lokalizację produkcji motoryzacyjnej w Polsce.  

 Antczak ocenił, że Polska stała się mniej atrakcyjna dla zagranicznych inwestorów niż np. Węgry czy Rumunia.    "Brakuje dogłębnej analizy kosztów i korzyści, gdy dany inwestor wchodzi lub nie wchodzi do kraju. To by dawało pole manewru do negocjacji. Wtedy wiemy, jak daleko można się posunąć w korzyściach dla inwestora, który negocjuje to samo w kilku innych krajach" - powiedział Antczak.  

 Po drugie - jego zdaniem - państwo powinno wspierać polskie firmy, które działają na rynkach zagranicznych i ułatwiać im prowadzenie działalności.  

 Udział Polski w światowej produkcji motoryzacyjnej jest znikomy (0,7 proc. w 2013 r.) i malał w ostatnich kilku latach przede wszystkim z powodu spadku produkcji aut osobowych (w 2013 r. 475 tys. sztuk - o połowę mniej niż w 2008 r.) - podkreślają autorzy raportu.   

"Jeśli nie uda się zwiększyć popytu na polską produkcję, Polska będzie dalej tracić udział w produkcji aut na rzecz innych krajów w regionie" - przestrzegają.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy