Koniec producentów samochodów?
Podczas 9. edycji Smart Mobility Congress w Barcelonie spotkaliśmy dyrektora Seata ds. marketingu nowej mobilności, Jasona Lusty, którego i poprosiliśmy o rozmowę. Specjalnie dla Interii podzielił się swoją opinia na temat przyszłości napędów, które będą stosowane w najbliższych latach w samochodach.
- Jak pana zdaniem wygląda przyszłość napędów w najbliższych latach? Czy silnik spalinowy ustąpi miejsca nowym technologiom, takim jak hybryda, hybryda z wtyczką, napęd elektryczny, wodorowy, czy może jeszcze jakieś inny? Jak szybko będą postępować zmiany?
- Sądzę, że przyszłość układów napędowych jest zróżnicowana. W najbliższych latach będzie rosła rola napędów elektrycznych, aby można było spełnić standardy emisji CO2, do czego jesteśmy zobowiązani. Ale są też rozwiązania alternatywne. Seat pracuje nad elektryfikacją. Jeszcze w tym roku trafi do salonów nasz pierwszy samochód elektryczny czyli Mii, a w 2020 kolejny, który nazwaliśmy El Born. Także w przyszłym roku rozpoczniemy sprzedaż pojazdów gamy PHEV czyli modeli hybrydowych z wtyczką. Będą to na początek Leon i Tarraco. Z kolei w gamie marki Cupra przedstawimy model Formentor. Myślę, że niedocenianą technologią jest CNG czyli technologia sprężonego gazu ziemnego. Jest to bardzo interesujący krok, który pozwala dużo szybciej osiągnąć cele związane z emisją dwutlenku węgla. Tak więc moim zdaniem w najbliższym czasie będziemy świadkami rozwoju różnych koncepcji układów napędowych, które będą coraz bardziej przyjazne dla środowiska i umożliwią nam osiągnięcie celów emisji CO2.
- W jakim zakresie Seat korzysta z własnych rozwiązań, a w jakim z rozwiązań grupy VW?
- Korzystamy z jednych i drugich rozwiązań. Osiągamy znaczne korzyści, mając do dyspozycji najlepsze technologie grupy Volkswagen, ale także sami pracujemy intensywnie nad swoimi rozwiązaniami. Dotyczy to szczególnie technologii CNG, gdzie robimy znaczny postęp. Rozważamy także perspektywy produkcji samochodów elektrycznych w naszej fabryce w Hiszpanii.
- Interesujące, co powiedział pan o CNG. Jak pana zdaniem wygląda przyszłość tej technologii Można mieć wrażenie, że to stosunkowo prosty sposób na drodze do czystego silnika, ale trochę jakby zapomniany przez inne marki.
- To prawda. Rzeczywiście w całym szumie na temat elektryfikacji ten temat jest trochę pomijany. A jest to jest świetna technologia, taki pierwszy krok na drodze do większej przyjazności dla środowiska. W dodatku jest to technologia bardzo prosta w codziennym stosowaniu. Największym problemem jest zapewnienie infrastruktury czyli odpowiednich stacji ładowania gazem. Ale tu widać poprawę. Osiągamy dobre wyniki pod tym względem w Niemczech, we Włoszech i w Hiszpanii - na tych rynkach mamy już dobrze rozwiniętą infrastrukturę.
- Skoro powszechnie uważa się, że przyszłość jest elektryczna - w jakiej perspektywie czasowej jest to realne? 10, 20 czy może raczej 50 lat?
- Niezwykle trudno jest odpowiedzieć na to pytanie, tym bardziej, że tempo rozwoju zależy nie tylko od producentów. Mamy tu do czynienia z połączeniem wielu czynników. Musimy zapewnić rozwiniętą infrastrukturę, a także odpowiednią ilość energii wytwarzanej z czystych źródeł. Z tych powodów trudno jest określić ramy czasowe tego procesu. Zapewne będzie on przebiegał dość dynamicznie w najbliższych latach, ale do osiągnięcia 100% jest bardzo długa droga. Wciąż wprowadzamy nowe technologie. Zobaczymy, czy kiedykolwiek uda się osiągnąć 100% elektryfikację.
- Jakie perspektywy ma napęd wodorowy?
- Uważam, że to interesująca technologia. Jeżeli chodzi o grupę Volkswagen, traktujemy ją jako rozwiązanie w perspektywie długoterminowej. Sądzę, że rozwiązaniem średnioterminowym jest elektryfikacja.
- Niektórzy specjaliści mówią, że przyszłość samochodów to elektryfikacja, natomiast jeżeli chodzi o pojazdy wagi ciężkiej - ciężarówki i autobusy - przyszłością jest napęd wodorowy, z uwagi na wagę baterii. Co pan o tym sądzi?
- Szczerze mówiąc, nie chciałbym wykraczać poza obszar moich kompetencji. Nie zajmuję się w swojej pracy ciężarówkami, ale bez wątpienia masa baterii w stosunku do wytwarzanej mocy i zużycia energii to czynniki, które wymagają zbalansowania. Niemniej, jak powiedziałem, z perspektywy Seata, nie jesteśmy producentem ciężarówek.
- A ogólnie, jaka jest pana opinia na temat napędu wodorowego?
- Musimy zapewnić, że wszystkie formy transportu będą w przyszłości w jak największym stopniu spełniać wymagania norm emisji CO2, że będą przyjazne dla środowiska. Jestem przekonany, że także w biznesie związanym z produkcją ciężarówek wiele zmieni się w przyszłości.
- Jak widzi pan przyszłość mikromobilności? To obszar, w którym firma Seat jest ostatnio bardzo aktywna, co widać choćby tu, w Barcelonie.
- Zdecydowanie tak, dlatego właśnie jesteśmy tu obecni. To znakomita okazja, aby pokazać nasze rozwiązania, szczególnie te z pogranicza elektryfikacji i mikromobilności. Jeżeli spojrzymy na sposób, w jaki rozwijają się wielkie miejskie metropolie, jak narastają problemy z ruchem drogowym i parkowaniem, musimy przyjrzeć się nowym koncepcjom w zakresie transportu miejskiego i wdrożyć rozwiązania, które zapewnią przyjemność z ich wykorzystywania. Uważam, że mikromobilność ma tu wiele do zaoferowania. Nasze produkty, które tu prezentujemy są odpowiedzią na te potrzeby. Niekoniecznie muszą całkowicie zastąpić samochód, ale dają wybór, dają alternatywę ludziom, którzy muszą przemieszczać się po bardzo zatłoczonych, zakorkowanych obszarach. Dzięki rozwiązaniom, które proponujemy ludzie będą mogli cieszyć się większą wolnością. Korzystając z nich, przyczynią się do przywrócenia płynności ruchu. To naprawdę wyjątkowa szansa.
- Nietrudno zauważyć, że młode pokolenie jest bardziej otwarte na nowe rozwiązania - skutery, hulajnogi czy rowery elektryczne. Czy sądzi pan, że można będzie skłonić starsze pokolenie do zmiany nawyków i do przesiadki z samochodów do nowych środków transportu?
- Powinniśmy raczej starać się przekonywać, niż skłaniać. Powinniśmy pokazywać korzyści, które niosą ze sobą nowe środki transportu, zwłaszcza w obszarach o wysokiej gęstości zaludnienia. Gdy ktoś sam dostrzeże i poczuje korzyści, wtedy niezależnie od wieku będzie bardziej skłonny do używania pojazdów nowej generacji. Ale mamy badania, które pokazują, że 6 na 10 osób z grupy millennials wciąż chce mieć własny samochód. Nie jest więc tak, że wszyscy młodzi ludzie chcą zrezygnować z posiadania samochodu. Niemniej widać tendencję wśród młodszego targetu, aby próbować nowych rozwiązań i sądzę, że rozwiązania w zakresie mikromobilności są czymś, co będzie lepiej wpisywać się w ich potrzeby, niż posiadanie samochodu.
- Jeżeli chodzi o dalszą przyszłość, wydaje się, że jest ona elektryczna, ale czy w najbliższych latach, pana zdaniem, samochody elektryczne będą atrakcyjne dla klientów? W jaki sposób mogą być bardziej atrakcyjne? Niektórzy mówią, że samochody elektryczne nie są sexy, że brakuje im tego czegoś...
- W przeszłości rzeczywiście możemy znaleźć przykłady samochodów elektrycznych, które nie były zbyt atrakcyjne, nie były dość sexy. Jednak patrząc w przyszłość, w Seacie kładziemy duży nacisk na ten aspekt i chcemy, aby samochody elektryczne były bardziej atrakcyjne, niż spalinowe kiedykolwiek przedtem. Mamy teraz przełomową okazję, aby to sprawić. Sądzę, że każdy, kto raz poprowadzi samochód elektryczny, bardzo szybko przyzwyczai się do niego i niekoniecznie będzie tęsknił za przeszłością. Moment obrotowy, dynamika, zwrotność, cisza, a także świadomość jazdy z zerową emisją - myślę, że to wszystko razem sprawi, że samochody będą bardziej sexy. Będzie to pożądane i modne. Sam po sobie zauważyłem - po dłuższym czasie używania samochodu elektrycznego, wcale nie mam ochoty wracać do pojazdu z tradycyjnym napędem. Przyzwyczaiłem się do tego i stało się to nową normą, która okazała się całkiem atrakcyjna.
Z tego co powiedział nam James Lusty wynika niedwuznacznie, że nie tylko Seat, ale wszyscy producenci samochodów staną się w perspektywie kilkunastu lat dostawcami kompleksowych rozwiązań dla transportu. Świat się zmienia, czy nam się to podoba, czy nie...
Rozmawiał: Grzegorz Gac