747,1 kilometrów "elektrykiem" na jednym ładowaniu

747,1 kilometrów. Taki dystans Teslą Model S 100D na jednym ładowaniu akumulatorów przejechali w ciągu 23 godzin kierowcy wrocławskiej zespołu Tesla Shuttle. I tyle też od niedzieli, 20 sierpnia, wynosi rekord Polski w tej nietypowej konkurencji motosportu.

- Prawdę mówiąc celowaliśmy w rekord świata. Cóż, tym razem niestety się nie udało...  - mówi Tomasz Gać, jeden z inicjatorów przedsięwzięcia, wielki fan samochodów z napędem elektrycznym (trzy lata temu opisywaliśmy eksploatowanego w jego firmie kurierskiej Nissana Leaf).

Dwa tygodnie wcześniej zespół Tesla Owners Italy pokonał taką samą wersją amerykańskiego e-auta 1078 kilometrów.

Pretendenci z Polski wystartowali w sobotę, 19 sierpnia, z Poznania, sprzed jednego z zaledwie kilku funkcjonujących w naszym kraju tzw. superchargerów, czyli stacji umożliwiających szybkie uzupełnienie energii w bateriach Tesli. Z Poznania pojechali do Łodzi, z Łodzi do Wrocławia i ponownie do Łodzi.

Reklama

- Planowaliśmy zakończyć podróż przy superchargerze Kostomłoty we Wrocławiu, ale gdy zorientowaliśmy się, że tam nie dojedziemy, zaczęliśmy kręcić się wokół Aleksandrowa Łódzkiego, gdzie znajduje się ogólnodostępny  punkt ładowania akumulatorów w samochodach elektrycznych - opowiada Tomasz Gać, który widzi kilka przyczyn niepowodzenia próby bicia rekordu świata: duże, 21-calowe koła w wykorzystanym do testu aucie, padający deszcz, odcinki jazdy w ruchu miejskim, wreszcie ukształtowanie terenu. Okazało się, że również na nizinach nie brakuje wzniesień, których pokonywanie wydatnie zwiększa zużycie energii. Ponoć Włosi swój doskonały wynik, prawie dwukrotnie przewyższający oficjalnie deklarowany przez producenta maksymalny zasięg tej wersji Tesli (z akumulatorem trakcyjnym o pojemności 100 kWh), ustanowili na specjalnie  dobranej, wielokrotnie pokonywanej, relatywnie krótkiej i całkowicie płaskiej trasie.

- Wyciągniemy z tego wnioski na przyszłość - zapowiada Tomasz Gać.

Tesla Model S 100D, którą przez większą część dystansu prowadził osobiście, to pojazd praktycznie nowy, z zaledwie 2000 km przebiegu na liczniku. Kierowcy towarzyszyła zazwyczaj jeszcze jedna osoba, bowiem uznano, że jazda z prędkością nie przekraczającą 50 km/godz. (średnia na całej trasie wyniosła 42 km/godz.), z wyłączonymi radiem i klimatyzacją, jest zbyt nużąca, a zatem niebezpieczna.

Co ciekawe, organizatorzy wrocławskiej próby zgłosili swój zamiar do biura Guinness Book of Records, gdzie jednak spotkali się z odmową. Jak się okazało,  wspomniana instytucja w kategorii "największy dystans pokonany przez samochód elektryczny na jednym ładowaniu akumulatora", nie rozróżnia pojazdów produkcyjnych od nieprodukcyjnych. A jakiś czas temu Japończycy  napakowali jedno z aut elektrycznych po brzegi bateriami i tak przygotowanym pojazdem przejechali około 1300 km, ustanawiając trudny do pobicia standardowym samochodem, niebotyczny rekord.   

W pierwszym półroczu 2017 r. zarejestrowano w Polsce 30 samochodów marki Tesla.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy