Wydali 40 tys. zł, ale od roku nie jeżdżą autem

Narzeczeni z Pajęczna za 40 tys. zł kupili Hondę Accord, którą od roku nie mogą jeździć. Urzędnicy zażądali zwrotu tablic rejestracyjnych, bo wykryto, że 7 lat wcześniej ktoś sprowadzając samochód do Polski sfałszował fakturę i wyłudził VAT. Pojazd stoi w garażu i traci na wartości. Nikt się nim nie interesuje.

Pani Paulina i pan Piotr mieszkają w Pajęcznie, w województwie łódzkim. W kwietniu 2019 roku kupili od małżeństwa z Sosnowca 9-letnią Hondę Accord. Zapłacili za nią prawie 40 tysięcy zł. Poprzedni właściciele jeździli nią siedem lat.

- Pojechaliśmy na kanał, sprawdziliśmy stan techniczny, lakiernictwo, nie było żadnych zastrzeżeń. Sprawdziłem ten samochód na takiej stronie, która pokazuje historię pojazdu i nie wykazała żadnych wad prawnych. Zarejestrowaliśmy auto, dostaliśmy blachy, dowód na stałe i zaczęliśmy użytkować pojazd, aż do października - opowiada Piotr Rygalski.

Reklama

W październiku 2019 roku para otrzymała pismo z Wydziału Komunikacji Starostwa Powiatowego w Pajęcznie. Urzędnicy nakazali wyrejestrować samochód, a tablice i dowód rejestracyjny zwrócić do urzędu.

- Urząd zażądał, żebyśmy zdali tablice w terminie siedmiu dni. Inaczej policja przyjedzie i je zabierze. Nasze odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Sieradzu zostało odrzucone. Samochód stoi już rok i nie mogę nim jeździć - mówi Piotr Rygalski.

- Ani właściciel nie poinformował, że auto jest z wadą prawna, ani urząd nie zawiadomił nas podczas rejestracji - dodaje Paulina Pawlik.

Od przeszło roku samochód stoi w garażu. Nikt nie może się nim poruszać po drogach.  jedenaście miesięcy temu pan Piotr wystąpił do sądu w Sosnowcu o stwierdzenie własności pojazdu. Terminu rozprawy do tej pory nawet nie wyznaczono.

Okazuje się w 2012 roku prokuratura w Chorzowie wszczęła śledztwo w sprawie podejrzenia podrobienia faktur dotyczących zakupu prawie trzydziestu samochodów. Wśród nich była Honda Accord. W 2015 roku śledczy poprosili sosnowiecki magistrat o oryginalne dokumenty dotyczące tego właśnie samochodu.

- Przestępstwo to polegało na uzyskiwaniu za granicą pojazdów, gdzie po sprowadzeniu na teren Polski, poświadczano nieprawdę. Wskazywano, że te pojazdy nie będą do przewozu osób fizycznych i dzięki temu sprawcy uzyskiwali profity w opodatkowaniu, chodziło o wyłudzenie VAT i poświadczenie nieprawdy w dokumentach - wyjaśnia Katarzyna Małecka-Kowalczyk z Prokuratury Rejonowej w Chorzowie.

- My te dokumenty wysłaliśmy i czekaliśmy na rozwój zdarzeń. Z naszego punktu widzenia to małżeństwo, które sprzedało auto, doskonale wiedziało, jaka jest sytuacja - dodaje Krzysztof Polaczkiewicz z Urzędu Miejskiego w Sosnowcu.

Dopiero w sierpniu 2019 roku prokuratura poinformowała Wydział Komunikacji Urzędu Miejskiego w Sosnowcu, że mimo przestępstwa, postępowanie zostaje umorzone. Wówczas urzędnicy z magistratu rozpoczęli postępowanie administracyjne.

- Jeżeli prokuratura uznała, że ten dokument sprzedaży został sfałszowany, więc my siłą rzeczy, musieliśmy postępowanie pierwotne umorzyć. I uchyliliśmy decyzję o rejestracji samochodu i kolejną w innym wydziale komunikacji - informuje Krzysztof Polaczkiewicz z Urząd Miejskiego w Sosnowcu.

- Ktoś kupił auto, które przednio zostało zarejestrowane na fałszywej fakturze, poprzedni urząd wycofał tę rejestracje i nas powiadomił, a my musieliśmy zrobić to samo. Pan Rygalski miał pecha - uważa Paweł Sikora, wicestarosta powiatu pajęczańskiego.

Będąc w Sosnowcu kilkukrotnie usiłujemy się skontaktować z małżeństwem, które sprzedało samochód. Bezskutecznie. Wicestarosta z Pajęczna obiecuje przed naszą kamerą pomóc panu Piotrowi.  

- My możemy wystąpić, że sprawa trwa zbyt długo, takie pismo przygotowujemy. Oferujemy także bezpłatna pomoc prawną - mówi wicestarosta Paweł Sikora.

- Jestem rozżalony. Ktoś nas oszukał. Chcę, żeby ta sprawa się wyśniła - podsumowuje pan Piotr.

Artur Borzęcki

Interwencja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy