Volkswagen z poważnymi zarzutami. Jest podejrzenie o łamanie praw człowieka
Niemiecki koncern informuje o opóźnieniach w dostawach, a dziennikarze stawiają poważne zarzuty. Amerykańskie władze prowadzą śledztwo w sprawie tysięcy samochodów wyprodukowanych przez koncern Volkswagena. Według doniesień Financial Times, w autach montowane są podzespoły, przy produkcji których łamane są prawa człowieka.
W środę, 14 lutego Volkswagen wydał komunikat o opóźnieniach w dostawach, wynikających z trudności napotkanych w portach Stanów Zjednoczonych. Kilka tysięcy aut marek Bentley, Audi i Porsche nie zostały przyjęte z powodu kwestii celnych. Niemieckiemu koncernowi postawiono poważne zarzuty.
Sprawa dotyczy "niewielkiego komponentu elektronicznego", który znalazł się w kilku tysiącach samochodów. Jak doniósł Financial Times, mowa o części, która jest produkowana w Xinjiang - regionie zlokalizowanym w zachodnich Chinach, gdzie nagminnie łamane są prawa człowieka.
Niemiecki koncern poinformował, że nie miał świadomości, w na jakich zasadach i w jakich warunkach dostawca podzespołów produkuje swoje części. W oświadczeniu Volkswagen zaznaczył, że bardzo poważnie traktuje zarzuty dotyczące łamania praw człowieka, zarówno w firmie, jak i w łańcuchu dostaw.
Już jakiś czas temu władze Stanów Zjednoczonych zakazały importu produktów z Xinjiang w zachodnich Chinach. Warunkiem jest przedstawienie możliwych do zweryfikowania dowodów, że produkcja nie obejmowała pracy przymusowej. Pekin od lat jest oskarżany przez obrońców praw człowieka o brutalne represje wobec Ujgurów i innych mniejszości muzułmańskich w Sinciangu, z przymusową pracą włącznie. Pekin jednak zaprzecza wszystkim oskarżeniom dotyczących nadużyć.
Temat Xinjiang jest dla niemieckiego koncernu bardzo niewygodny. Politycy niemieckiej koalicji rządzącej od dłuższego czasu apelują do Volkswagena, by ten - śladami koncernu chemicznego BASF - wycofał się z ujgurskiej prowincji i zamknął zakład, który od niedawna jest obsługiwany przez SAIC. Przedstawiciele koncernu twierdzą, że nie ma dowodu na łamanie praw człowieka w tym regionie, ale chętnie przeanalizują wszystkie informacje, które wyjdą na jaw.