Uwaga! W aucie nikt nie musi teraz zasłaniać ust i nosa
Kto jest autorem kolejnych rozporządzeń Rady Ministrów, dotyczących "określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii"? Nie wiemy, kto konkretnie je pisze, mamy natomiast przeświadczenie graniczące z pewnością, że czyni to na kolanie, błądząc myślami przy zupełnie innych problemach. Liczne kontrowersje wywołuje choćby paragraf 27, dotyczący obowiązku używania maseczek w samochodach.
W rozporządzeniu RM, datowanym na 9 października 2020 r., widniał następujący zapis:
"§ 27. 1. Do odwołania nakłada się obowiązek zakrywania, przy pomocy odzieży lub jej części, maski, maseczki, przyłbicy albo kasku ochronnego (...) ust i nosa (...) w środkach publicznego transportu zbiorowego (...), na statkach pasażerskich w żegludze krajowej (...) lub statkach żeglugi śródlądowej (...) przeznaczonymi lub używanymi do przewozu osób oraz w pojazdach samochodowych, którymi poruszają się osoby niezamieszkujące lub niegospodarujące wspólnie
(...)
3. Obowiązku określonego w ust. 1 i 2 nie stosuje się w przypadku:
1) pojazdu samochodowego, w którym przebywają lub poruszają się: jedna osoba albo jedna osoba z co najmniej jednym dzieckiem, o którym mowa w pkt 2, albo osoby zamieszkujące lub gospodarujące wspólnie;
2) dziecka do ukończenia 5. roku życia;"
Brzmiało to mniej więcej jednoznacznie i jasno, ale tylko mniej więcej, bo przy ewentualnej policyjnej kontroli musiało jednak budzić wątpliwości. Jak udowodnić kierowcy i jego pasażerom, że nie mieszkają pod wspólnym dachem? Adres zameldowania w dzisiejszych czasach o niczym przecież nie świadczy, zresztą w najnowszych dowodach osobistych nie ma już na ten temat żadnej adnotacji. Pozostaje oświadczenie osób zainteresowanych, któremu można wierzyć lub nie. A wzmianka o wspólnym gospodarowaniu, sugerujące (spójnik "lub"), że nie musi ono być tożsame ze wspólnym zamieszkiwaniem?
W najnowszym rozporządzeniu RM z 16 października 2020 r., zmieniającym to wcześniej obowiązujące, jest jeszcze gorzej. Zacytujmy:
"w §27:
1. a) w ust. 1 w pkt 1 skreśla się wyrazy "oraz w pojazdach samochodowych, którymi poruszają się osoby niezamieszkujące lub niegospodarujące wspólnie", (...)
- pkt 1 otrzymuje brzmienie:
"1) pojazdu samochodowego, w którym przebywają lub poruszają się: co najmniej jedna osoba albo jedna osoba z co najmniej jednym dzieckiem, o którym mowa w pkt 2;"
Po wprowadzeniu tych zmian, przepis wyglądałby zatem następująco:
"§ 27. 1. Do odwołania nakłada się obowiązek zakrywania, przy pomocy odzieży lub jej części, maski, maseczki, przyłbicy albo kasku ochronnego (...) ust i nosa (...) w środkach publicznego transportu zbiorowego (...), na statkach pasażerskich w żegludze krajowej (...) lub statkach żeglugi śródlądowej (...) przeznaczonymi lub używanymi do przewozu osób (...)
3. Obowiązku określonego w ust. 1 i 2 nie stosuje się w przypadku:
1) pojazdu samochodowego, w którym przebywają lub poruszają się: co najmniej jedna osoba albo jedna osoba z co najmniej jednym dzieckiem, o którym mowa w pkt 2"
2) dziecka do ukończenia 5. roku życia;"
Można się pastwić nad brakiem logiki w powyższym sformułowaniu i rolą określenia "co najmniej", pytając, co wtedy, gdy w samochodzie nie przebywa żadna osoba? Czy powinna w takiej sytuacji zakładać maseczkę? Absurd. Nie jedyny, bo jak rozumieć frazę: "pojazdu samochodowego, w którym poruszają się: co najmniej jedna osoba albo itd." "W którym"? To znaczy, że w samochodzie nie wolno się poruszać, a jeżeli tak, to tylko w maseczce? Powinno być: "w którym przebywają lub którym poruszają się".
Dajmy spokój taki rozważaniom. Warto zastanowić się natomiast, czy zgodnie z intencją autorów w cytowanym fragmencie rozporządzenia zamiast "co najmniej" nie powinno widnieć zastrzeżenie: "co najwyżej". Skądinąd oznaczające, że w maseczkach muszą podróżować, siedząc w jednym aucie, również małżeństwa, dzielące od lat stół i łoże. Jeśli się mylimy, wówczas z aktualnego brzmienia paragrafu 27 można wyciągnąć wniosek, na co wskazywałoby usunięcie z pkt. 1 słów: "oraz w pojazdach samochodowych", że obowiązek zakrywania ust i nosa podczas jazdy samochodem został całkowicie zniesiony.
I teraz uwaga, uwaga: podobno tak jest w istocie! Jak podaje tvn24.pl: "O interpretację tych przepisów poprosiliśmy rzecznika resortu zdrowia Wojciecha Andrusiewicza. Potwierdził, że w samochodzie nikt nie musi teraz zasłaniać ust i nosa."
Czy nie można było przekazać tej ważnej informacji społeczeństwu od razu i wprost, jednym zdaniem, bez jakiegokolwiek kombinowania? No i dlaczego w rozporządzeniu pozostawiono omawiany przez nas wyżej kontrowersyjny zapis. Ten stanowiący, że "Obowiązku określonego w ust. 1 i 2 nie stosuje się w przypadku: 1) pojazdu samochodowego, w którym przebywają lub poruszają się: co najmniej jedna osoba albo jedna osoba z co najmniej jednym dzieckiem". Przecież jeżeli pan rzecznik ma rację, wówczas wspomniany punkt jest całkowicie zbędny! Chyba, że odnosi się ono wyłącznie do autobusów...
Jest takie powiedzenie: "bądź mądry i pisz wiersze". Przystosowując je do współczesnych czasów: bądź mądry i pisz rządowe rozporządzenia. A jeżeli chcesz je zrozumieć i właściwie zinterpretować - bądź jeszcze mądrzejszy...