Szef Stellantisa uderza w Brukselę. Chce złagodzenia norm emisji spalin
Szef rady nadzorczej koncernu Stellantis, John Elkann, zaapelował do Komisji Europejskiej o większą elastyczność w sposobie rozliczania emisji spalin. Menedżer przekonuje, że obecne zasady grożą spowolnieniem inwestycji, wzrostem cen i problemami z dostępnością nowych aut.

W skrócie
- Szef Stellantisa apeluje do Komisji Europejskiej o elastyczniejsze rozliczanie emisji CO2 do 2030 roku.
- Proponuje uśrednianie emisji z kilku lat oraz osobne traktowanie samochodów dostawczych.
- Elkann postuluje także wprowadzenie ogólnoeuropejskiego programu złomowania starych aut i utrzymanie różnorodności napędów po 2035 roku.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Unia Europejska, chce by od 2035 roku w krajach Wspólnoty nie można było rejestrować samochodów spalinowych. W dążeniu do tego celu systematycznie zaostrzane są normy emisji spalin, przez co rosną kary płacone przez producentów. Już dziś żaden silnik spalinowy nie mieści się w normach, a szczególnie duże zaostrzenie przepisów ma nastąpić w 2030 roku, czyli za 4 lata.
Zmiana sposobu obliczania emisji to podstawa
Elkann wskazuje, że średnie emisje CO2 dla roku 2030 powinny być liczone nie jednorazowo (wyłącznie dla roku 2030), lecz jako średnia z kilku lat. Proponuje, by cele obowiązywały w okresie 2028-2032. Uśrednienie emisji pozwoliłoby producentom lepiej planować strukturę sprzedaży, zwłaszcza w sytuacji, w której popyt na auta elektryczne rośnie wolniej niż przewidywano.
To rozwiązanie nie byłoby dla Komisji Europejskiej nowością. W przypadku celu na rok 2025 regulator zgodził się już na rozliczanie emisji w latach 2025-2027. Stellantis chce, by podobny mechanizm objął kolejną rundę norm.
Propozycja dotyczy zarówno samochodów osobowych, jak i lekkich pojazdów dostawczych. Elkann zaznacza jednak, że segment LCV wymaga odrębnej ścieżki regulacyjnej.
Użytkowe samochody obsługują długie trasy, pracują pod obciążeniem i trudniej przechodzą na napędy zeroemisyjne. Dlatego ich cele emisji powinny zostać, jego zdaniem - zrewidowane.
Stare samochody powinny trafić na złom
W rozmowie z "Politico" Elkann podkreślił, że unijne regulacje nadmiernie koncentrują się na nowych pojazdach, podczas gdy największym problemem emisji pozostaje stary park samochodowy.
Dlatego apeluje o szeroki program złomowania obejmujący całą Europę. Jego elementy miałyby być następujące: zachęty finansowe dla kierowców oddających pojazdy z największą emisją, dopłaty obniżające cenę nowych aut dostępnych na rynku, przyspieszenie naturalnej wymiany floty, co natychmiast zmniejszyłoby poziom emisji CO2.
Elkann ocenia, że polityka skupiona wyłącznie na nowych samochodach bez równoległego usuwania najstarszych pojazdów będzie mniej skuteczna i bardziej kosztowna zarówno dla konsumentów, jak i dla całej gospodarki.
Przepisy na 2035 rok do zmiany
Przewodniczący Rady Nadzorczej Stellantisa podkreśla, że koncern nie zamierza podważać kluczowego celu Unii Europejskiej, czyli osiągnięcia zerowej emisji spalin z nowych aut od 2035 r. Jednak jego zdaniem kierowcy powinni jednak dalej mieć dostęp do różnorodnych rozwiązań napędowych, nie tylko do pojazdów całkowicie elektrycznych.
Dlatego Stellantis apeluje, by po 2035 r. nadal dopuszczone były hybrydy plug-in, układy z range extenderem (gdzie silnik spalinowy działa jako generator ładujący akumulator), czy paliwa syntetyczne o niższym śladzie węglowym.
Jak argumentuje Elkann, zbyt szybkie ograniczenie rynku wyłącznie do aut elektrycznych może doprowadzić do wzrostu cen, braku dostępności niektórych modeli i osłabienia konkurencji między producentami.










