Supercross King of Poland: nie od razu Bercy zbudowano

Rok 2016 przejdzie do historii polskich sportów motorowych. Długo wyczekiwany przez polskich fanów format zawodów Supercross „King of Poland” rozegrany zostanie 15 października w łódzkiej Atlas Arenie. Podczas, kiedy Polska dopiero stoi na progu swojej przygody z Supercrossem na żywo, w wielu europejskich miastach rozgrywki te są niezwykle popularne, a ich historia sięga początku lat 80-tych. Najbardziej znane to Paris Bercy i Dortmund SX.

Supercross
SupercrossSportainmentmateriały prasowe

Supercross został rozegrany po raz pierwszy w 1972 roku w Los Angeles. Nazywany początkowo "Superbowl’em Motocrossu" szybko się przyjął i przez lata zaczął zyskiwać na popularności stając się drugą najczęściej oglądaną dyscypliną motoryzacyjną w USA (zaraz po NASCAR). Europa odkryła Supercross ponad 10 lat później, jednak i na Starym Kontynencie widzowie pokochali wyścigi na motocyklach terenowych, które były rozgrywane pod dachem.

W 1984 roku świeżo otwarty Palais Omnisports de Paris Bercy gościł Supercross po raz pierwszy. Samo zwożenie ton ziemi i piachu do nowego obiektu budziło powszechne oburzenie. Wszyscy, którzy w marcu wybrali się na to wydarzenie zobaczyli coś zupełnie nowego: cheerleaderki, rock and roll, efekty świetlne, animacje, a do tego ówczesne gwiazdy sportów motorowych z obu stron oceanu. Pierwszym królem Bercy został David Bailey, jednak serca publiczności skradł swoim show Ricky Johnson. Rok 1984 był też wyjątkowy z innego powodu - w grudniu odbyła się druga odsłona Supercrossu na Bercy. Od tego czasu zawody rozgrywane są zawsze pod koniec roku.

W kolejnych latach konstrukcję toru udoskonalano, dodawano whoopsy, i rozwijano niektóre sekcje. Eksperymentowano również z wykorzystaniem korytarzy obiektu. Na przestrzeni lat zmieniał się także czas trwania wydarzenia od dwóch, przez trzy, a nawet cztery dni rozdzielone jednym dniem przerwy. Ostatecznie zawodnicy zdecydowali, że cztery dni wyścigów to za dużo i w 1990 roku powrócono do formuły trzydniowej. Przez kilka lat klasa 125 miała status Pucharu Europy, natomiast klasa 250 została włączona w amerykański cykl Mistrzostw Świata. W tamtym czasie można było obserwować prawdziwy "szturm" zawodników z USA na Paryż. Nic dziwnego, wyścigi liczyły się do generalki MŚ, a żaden z riderów nie chciał oddawać swoich punktów rywalom. W 2002 roku ponownie zmieniono formułę zawodów, co spowodowało z kolei większy napływ europejskich zawodników oraz spadek zainteresowania ze strony Amerykanów.

Niezależnie od tego, przez te wszystkie lata Paris Bercy widziało wielu niesamowitych zawodników zarówno europejskich, jak i amerykańskich. Wiele z obecnych gwiazd Supercrossu, kiedy ich kariery dopiero nabierały tempa, ścigała się w stolicy Francji. Nie inaczej było z Jamesem Stewartem, który w 2008 roku wygrał wszystkie sześć wyścigów i został Królem Bercy. Niestety w 2009 roku już tego sukcesu nie powtórzył. Sześć lat później, w 2015 roku, Stewart wrócił na Bercy, jednak na próżno cieszyli się fani zawodnika, ponieważ "Bubba" zaliczył upadek już na samym początku rywalizacji i został zniesiony z toru. To tylko pokazuje jak nieprzewidywalny potrafi być motosport i nawet sprowadzenie największej gwiazdy nie gwarantuje, że zawodnik ten wystartuje, a co dopiero wygra zawody.

Historia Supercrossu w Dortmundzie rozpoczęła się z kolei w 1983 roku. Wtedy to po raz pierwszy motocykle crossowe zawitały w Westfallenhallen. Zainteresowanie widzów było średnie, a trybuny były wypełnione zaledwie do połowy. Zawodnicy jechali na 125-tkach, a konstrukcja toru pozostawiała wiele do życzenia. Była to jednak swoista forma zimowej rozrywki dla motocrossowej elity. Pierwszym zwycięzcą zawodów w Dortmundzie był Bernd Betzelbacher. Pomimo słabej frekwencji "halowy motocross" zaczął się przyjmować w innych miastach i już w drugim sezonie seria miała swojego bohatera - Haralda Otta, który został pierwszym "halowym królem". W trzecim roku obecności na rynku ustalona została koncepcja łącząca sport, rozrywkę i dobrą muzykę, którą znamy z Dortmundu do dziś. Nadal jednak dopracowywano konstrukcję toru, która ostatecznie nabrała kształtu zbliżonego do obecnego dopiero w 1989. Rok później po raz pierwszy wydłużono wydarzenie z dwóch do trzech dni. Wtedy też Collin Dugmore (RPA), po wygraniu holeshota, po raz pierwszy wykonał Whipa nad wielką podwójną hopą.

Przykład Dortmundu jasno pokazuje, że ewolucja takiego wydarzenia wymaga czasu, a kwestie organizacyjne dopracowywane są wraz z kolejnymi edycjami. I tak też dopiero w drugiej połowie lat 90-tych organizatorzy ustalili konkretny fundusz na nagrody dla zawodników, a Król Dortmundu opuszczał halę z nowym samochodem. W chwili obecnej, po 33 latach od pierwszej edycji, wydarzenie, które nie zapowiadało się na hitowe, przyciąga tysiące widzów, topowych zawodników oraz jest jednym z czterech przystanków prestiżowej serii ADAC Supercross w Niemczech.

SupercrossSportainmentmateriały prasowe

Historia Supercrossu w Polsce dopiero się tworzy, a doświadczenie organizatora, firmy Sportainment, wyniesione z produkcji Mistrzostw Świata FMX - Diverse NIGHT of the JUMPs oraz Mistrzostw Świata SuperEnduro w Gdańsku, pozwoli na uniknięcie trudności i błędów pionierów europejskiego Supercrossu z Dortmundu i Paryża.

Podobnie, jak w przypadku najbardziej znanych europejskich odsłon SX, widzowie, którzy przyjdą do Atlas Areny w Łodzi 15 października, zobaczą na bramkach startowych zarówno młodych, głodnych sukcesu zawodników, jak i doświadczonych "wyjadaczy" serii ADAC Supercross, Paris Bercy i AMA Supercross. To optymalna kombinacja zapewniająca wysoki poziom ścigania, która dostarczy widzom mocnych wrażeń. A biorąc pod uwagę zapał mniej doświadczonych riderów można już teraz stwierdzić, że "stara gwardia" nie będzie mogła do końca być pewna swojego miejsca w finale.

Na wzór zawodów rozgrywanych w Dortmundzie, poza klasą SX1 w Łodzi rozegrane zostaną także klasy SX2, SX85 i SX65. Daje to zawodnikom, niemal w każdym wieku, szansę na zmierzenie się z torem supercrossowym oraz udział w wyjątkowym, premierowym wydarzeniu.

Polska zaczyna swoją przygodę z Supercrossem ponad 30 lat później niż Niemcy, czy Francja. Najmłodsze dziecko SX ma jednak sporą szansę wpisać się na stałe w europejski kalendarz rozgrywek i stać się jednym z ważniejszych wydarzeń na motoryzacyjnej mapie Starego Kontynentu. Czy polski Supercross stanie się konkurencją dla zawodów w Paryżu, czy Dortmundzie? Zobaczymy, w końcu nie od razu Bercy zbudowano.

Przyjdźcie 15 października do Atlas Areny i zacznijmy wspólnie tworzyć historię Supercrossu w Polsce. Bilety do nabycia za pośrednictwem strony: Eventim.pl

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas