Stary Defender wciąż żyje. I to jak!

Premiera nowego Defendera podzieliła świat miłośników offroadu. Jedni chwalą producenta za cywilizowane rozwiązania i odważną stylistykę. Inni kręcą nosem w tęsknocie za "twardą terenówką dla prawdziwych facetów". Dla tych drugich mamy dobrą wiadomość. Klasyczny Defender wciąż żyje i - przynajmniej w kwestii osiągów - ma się obecnie lepiej iż kiedykolwiek!

Land Rover poinformował właśnie, że udzielił firmie Bowler, której pojazdy zasłynęły m.in. dzięki występom w "Top Gear", pozwolenia na swobodne korzystanie z całego dorobku poprzedniej generacji Defendera. Oznacza to, że producent bezkompromisowych terenówek może dowolnie wykorzystywać w swoich nowych modelach zarówno charakterystyczne panele karoserii, jak i oryginalne podzespoły.

Decyzja nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem - Jaguar Land Rover przejął pakiet kontrolny Bowlera w 2019 roku. Od tego czasu firma intensywnie pracuje nad opracowaniem kolejnej generacji wyczynowych terenówek. Pierwszy od 2016 roku nowy model pojawić ma się w ofercie w przyszłym roku. Jaguar Land Rover Special Vehicle Operations potwierdziło, że nowy Bowler łączyć ma sportowe osiągi i imponującą wytrzymałość z klasycznym kształtem Defendera 110.

Reklama

Auto o kodowej nazwie "CSP 575" napędzane będzie doładowanym kompresorem V8 o pojemności 5.0 l. Jednostka, znana m.in. z nowego Range Rover Sport SVR, osiąga moc 575 KM. Co najciekawsze - samochód zapowiadany jest jako "wysokowydajny model szosowy"! Producent przedstawia go, jako "samochód terenowy o drogowym przeznaczeniu" wyposażony w klatkę bezpieczeństwa i takie udogodnienia, jak np. klimatyzacja.

Pojazd, który produkowany będzie w bardzo ograniczonej liczbie w siedzibie Bowlera w Derbyshire, kosztować ma około 200 tys. funtów.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy