Samochodowa dekomunizacja!

Sukcesy naszej władzy są niepodważalne. Zatopiono wszelkie autorytety, stary układ zastąpiono nowym, świeższym. Kompetencja i profesjonalizm aż biją po oczach.

Póki co, nie udało nam się skłócić chyba jeszcze tylko z Bałtykiem, polska polityka zagraniczna określana jest w Europie jako "patologia".

Ponieważ dekomunizacji i deubekizacji wciąż nie udało się przeprowadzić, wygląda na to, że nastał czas na dekomunomotoryzację. Pod naciskiem ekologów posłowie przygotowują kolejną ustawę, którą można by uderzyć w kierowców. Pokrótce chodzi o to, by wszelkie pojazdy wyprodukowane w epoce PRL-u jak najszybciej zniknęły z naszych dróg.

Wyrok ma dotyczyć wszystkich pojazdów wyprodukowanych w krajach byłych demoludów przed 1989 roku. Oczywiście nie oznacza to, że samochody te w przeciągu kilku dni znikną z naszych ulic. Wstępny projekt zakłada nałożenie ograniczeń w handlu tego typu pojazdami.

Reklama

Zmiana wydaje się być drobna, ale mocno da się we znaki np. studentom szukającym taniego środka transportu. Posłowie chcą, by samochody, które nie posiadają żółtych, tzw. "kolekcjonerskich", tablic rejestracyjnych zostały "z musu" przypisane swoim właścicielom. Wygląda więc na to, że np. właściciel starej skody, wyprodukowanej przed 1 stycznia 1989 roku, będzie mógł się nią legalnie poruszać, nie będzie jednak mógł auta sprzedać, chyba, że samochód otrzyma pozytywną opinię rzeczoznawcy i żółte tablice rejestracyjne. Jedynym sposobem na pozbycie się takiego auta miałoby być oczywiście złomowanie lub zgłoszenie kradzieży....

Sam pomysł wydaje się być słuszny, jednak co do wstępnego projektu można mieć sporo zastrzeżeń. W końcu prawo do zarządzania własnością zagwarantowane jest już na poziomie ustawy zasadniczej. Istnieją też głosy, że ustawa taka obejmować powinna wszystkie pojazdy wyprodukowane przed 1989 rokiem, blady strach może więc paść na właścicieli starych golfów, kadettów czy escortów.

Mamy jednak wrażenie, że ustawa taka okaże się kolejnym bublem prawnym. Samo pojęcie "pojazdu" odnosi się przecież nie tylko do samochodów osobowych. Nietrudno wywnioskować, że obostrzenia obejmowałyby również pojazdy ciężarowe czy terenówki, którym jak powszechnie wiadomo lata lecą w nieco innym tempie. W praktyce oznaczałoby to, że kupionego z tzw. "zapasów nienaruszalnych wojska" trzydziestoletniego gaza czy uaza w idealnym stanie, w ogóle nie można by było sprzedać.

(Powyższy teskt był żartem prima aprilisowym).

Zjedź na pobocze.

TUTAJ znajdziesz odcinki nowego telewizyjnego programu motoryzacyjnego ABS.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pojazdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy