Radiowozy marki ARO
Ponad 6 milionów złotych wydano na zakup nowych aut dla polskiej policji. Już wkrótce w całej Polsce pojawią się samochody rumuńskiej marki ARO, których jakość budzi jednak ogromne wątpliwości.
A tak o nowym nabytku polskiej policji wypowiadają się sami funkcjonariusze na policyjnym wortalu:
"Auto spod igły, ale od początku nie działał w nim obrotomierz. Kiedy chciałem ustawić wewnętrzne lusterko, zostało mi w ręku. Po dwóch dniach użytkowania drzwi od strony pasażera zablokowały się, a z tyłu z drzwi powypadały wszystkie uszczelki. Skrzynia biegów: wsteczny jest do przodu, jedynka w dół, dwójka do góry."
"Nie działa regulacja świateł mijania. Po przejechaniu każdych 100 kilometrów wewnątrz pojazdu wypada garść śrubek, nie wiadomo skąd i od czego."
Kierownictwo policji nie chce jednak komentować słuszności swojego wyboru i zasłania się procedurą przetargową.
W przetargu na dostawę samochodów terenowych wystartowały tylko dwie firmy, a ponieważ głównym kryterium była cena, wybrano rumuńskie ARO. Koszt jednego pojazdu wynosi 63 tys. złotych. Dostawcą aut jest firma, która m.in. administruje bazarem na Stadionie X-lecia w Warszawie.
Liczne sygnały o wątpliwej jakości rumuńskich samochodów skłoniły komendanta głównego policji do zbadania sprawy.
- Sprawdzamy liczbę samochodów z usterkami. Komendant główny polecił także swojemu zastępcy aby sprawdził u wszystkich komendantów wojewódzkich, w jaki sposób eksploatowany jest ten samochód - mówi Alicja Hytrek, rzeczniczka komendanta.
Według niej, samochody ARO nie są wykorzystywane do pościgów oraz działań operacyjnych. Są jednak przydatne w trudnych warunkach terenowych. Ciekawe jak długo...