Policja drogowa maszynką do poprawienia statystyk?

Według rozpowszechnionego wśród zmotoryzowanych Polaków przekonania, najważniejszym celem karania sprawców wykroczeń drogowych nie jest bynajmniej troska o bezpieczeństwo ruchu, lecz ściąganie pieniędzy z kierowców. A głównym kryterium oceny pracy policjantów - liczba nałożonych przez nich mandatów. Generalnie nie jesteśmy skłonni ufać jakimkolwiek "teoriom spiskowym", ale niedawno otrzymaliśmy list, który przynajmniej w pewnym stopniu zdaje się potwierdzać te opinie.

.
.Fot. Artur BarbarowskiEast News

Pismo jest anonimowe, sygnują je "policjanci Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Krakowie" (KMP to Komenda Miejska Policji), ale wydaje się wiarygodne. Autorzy (autor?) odnoszą się w nim do stosunków, panujących we wspomnianej wyżej jednostce. Skarżą się na mobbing, przejawiający się w "zastraszaniu" funkcjonariuszy, "wprowadzaniu atmosfery zaszczucia", grożeniu podwładnym sankcjami w postaci niekorzystnego układania grafiku, kierowania do pracy w święta itp. O takie postępowanie policjanci z WRD KMP obwiniają zastępcę naczelnika swojego wydziału Tomasza S. Jednak z punktu widzenia przeciętnego użytkownika dróg najciekawszy jest przytoczony poniżej fragment listu, opisujący styl pracy narzucany krakowskim funkcjonariuszom drogówki.

Czy nie uważa pan, Panie Komendancie, że stojących 10 policjantów w kolejce w miejscu prowadzenia pomiaru prędkości po radar, stawia policję w niekorzystnym świetle? Czy kilkanaście radiowozów w okolicach ulicy Na Zjeździe lub innych miejscach, polujących na pieszych, nie budzi w postronnych ironicznych uśmiechów i odpowiednich komentarzy?

"W mediach wszyscy usłyszą, że policja jest od pilnowania porządku na drogach, by każdy uczestnik ruchu czuł się jak najbezpieczniej. Nic z tych rzeczy. Miernikiem naszej pracy jest jak największa ilość wystawionych mandatów dosłownie za wszystko. (...) Dwie redakcje napisały o nas, że chowamy się za kioskami Ruchu, nawet były dodane zdjęcia schowanych policjantów za kioskiem na skrzyżowaniu ulic Starowiślna i Dietla. Tak, chowaliśmy się tam, czekając, by pieszy chociaż jedną nogę postawił poza przejściem. Do takich działań jesteśmy zmuszani przez Pana S... (w piśmie nazwisko "Pana S." zostało podane w pełnym brzmieniu - przyp. red.)  wrzaskiem, grożeniem konsekwencjami (...). Każdy z nas ma rodzinę i jak któryś raz przez telefon usłyszy od przełożonego słowa "ilu już ukarałeś, bez 14 pieszych nie pojawiaj się w wydziale", to dochodzi w końcu do takich upokarzających scen, jak na wyżej wspomnianym skrzyżowaniu, gdzie biegamy za każdym, komu możemy wypisać za cokolwiek mandat. Oczywiście nie dotyczy to tylko pieszych, ale również kierujących.

Innym sposobem upatrzonym sobie przez Pana S... jest zmuszanie nas do zatrzymywanie praw jazdy większości sprawców kolizji. By być sprawiedliwym musimy dodać, że Komenda Wojewódzka Policji w Krakowie wystosowała pismo, by policjanci rozważyli zatrzymywanie prawa jazdy kierującym, którzy na to ewidentnie zasługują. Oczywiście Pan S... zrobił z tego maszynkę do poprawienia statystyk. Kazał zatrzymywać wszystkim kierującym, którzy np. nie ustąpili pierwszeństwa. Jeżeli policjant ma czelność zadecydować po rozmowie z uczestnikami zdarzenia drogowego, że mandat jest wystarczającą karą, musi liczyć się z gniewem Pana S.... Taka dokumentacja jest zwracana kierownikowi (przykłady na załączonych wydrukach), a potem taki śmiałek musi udać się na audiencję do Pana Naczelnika, gdzie usłyszy dosadnie co o nim Pan Naczelnik myśli. Nie dotyczy to oczywiście znajomych Pana Naczelnika, ordynatorów szpitali, urzędników itp. itd. Dla świętego spokoju by uniknąć awantur za brak prawa jazdy, mówiliśmy, że kierujący miał wizytówkę z podpisem Pana S... Taka osoba jest wtedy nietykalna."

Autorzy listu przysłali nam również listę pytań, które skierowali do komendanta miejskiego policji w Krakowie insp. Janusza Barcika. Wśród poruszonych w nich wielu spraw, szczególną uwagę nie tylko krakowskiego kierowcy musi zwrócić to, oznaczone nr 14 (zachowujemy oryginalną pisownię i stylistykę):

"Czy nie uważa pan, Panie Komendancie, że stojących 10 policjantów w kolejce w miejscu prowadzenia pomiaru prędkości po radar, stawia policję w niekorzystnym świetle? Czy kilkanaście radiowozów w okolicach ulicy Na Zjeździe lub innych miejscach, polujących na pieszych, nie budzi w postronnych ironicznych uśmiechów i odpowiednich komentarzy?"

A propos komentarzy - my na razie się od komentarza powstrzymamy, czekając na wyjaśnienia szefów krakowskiej policji odnośnie zarzutów, przedstawionych przez ich podwładnych z drogówki.   Jak nas bowiem poinformowała nadkom. Katarzyna Cisło  tej sprawie wykonywane są czynności kontrolne. O ich wynikach nasza redakcja ma być poinformowana.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas