Nowe informacje ws. głośnego wypadku na Woronicza. Chodzi o kierowcę
Kierowca, który w sierpniu w Warszawie potrącił pieszą, a następnie uderzył w przystanek, na którym stali ludzie, spędzi kolejne dwa miesiące w areszcie. Sąd przychylił się do wniosku prokuratury.
Przypomnijmy, do wypadku doszło w połowie sierpnia na ulicy Woronicza w Warszawa. Kierowca SsangYonga potrącił na przejściu kobietę, która wyszła zza jadącego w przeciwną stronę autobusu. Kierowca próbując hamować i omijać pieszą, stracił panowanie nad samochodem i wyleciał z drogi, uderzając w przystanek autobusowy.
Piesza potrącona na przejściu zginęła na miejscu, w szpitalu zmarła kobieta stojąca na przystanku. Kolejne trzy kobiety czekające na autobus trafiły do szpitala. Ciężko ranne zostało 3,5-letnie dziecko. Kierowcy nic się nie stało, był trzeźwy, miał uprawnienia do prowadzenia samochodu. Policja informowała, że mężczyzna odzyskał prawo jazdy w lutym, wcześniej był karany za spowodowanie wypadku drogowego.
Zdarzenie zarejestrowała kamera zamontowana w autobusie, zza którego wyszła piesza.
Prokuratura oskarżyła kierowcę o spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której śmierć poniosły dwie osoby. Jak informowano, czyn ten zagrożony jest karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. Kierowca złożył wyjaśnienia i nie przyznał się do winy.
Z uwagi na grożącą mu surową karę oraz fakt wcześniejszego popełnienia przestępstw w ruchu drogowym, prokurator zawnioskował o trzymiesięczny areszt dla mężczyzny i sąd się do tego wniosku przychylił. Kwartał okazał się jednak zbyt krótkim okresem do zakończenia śledztwa, dlatego obecnie sąd, na wniosek prokuratury, przedłużył areszt o kolejne dwa miesiące.
Według informacji przekazanych przez prokuraturę, śledczy czekają jeszcze na opinię biegłego z zakresu rekonstrukcji zdarzeń drogowych oraz medycyny sądowej, a samo postępowanie "znajduje się w fazie końcowej".
Jest nagranie z potrącenia pieszego w Warszawie. Wszystko widać, jak na dłoni
Po wypadku okazało się, że przejście na ul. Woronicza, które wiodło przez cztery pasy (dwa w jedną stronę i dwa w przeciwną) już siedem lat temu, w specjalnym audycie, zostało wskazane jako skrajnie niebezpieczne, uzyskując najniższą możliwą ocenę - 0.
Jak wyjaśniali po wypadku przedstawiciele warszawskiego Zarządu Dróg Miejskich, audyt wykonano w latach 2016-2020. Sprawdzono wówczas 4092 przejścia bez sygnalizacji, niemal 500 z nich zostało ocenionych na 0 lub 1. W kolejnych latach przejścia były modernizowane, zmiany wprowadzono na 542 przejściach, 232 z nich miało oceny 0 lub 1.
Przejście na ul. Woronicza, nie doczekało się jednak modernizacji. Dopiero po wypadku wprowadzono tam tymczasową organizację ruchu, zamontowano progi zwalniające i obniżono ograniczenie prędkości z 50 do 30 km/h.