Niebotyczna kara dla Ubera. “Naruszenie prywatności"
Uber otrzymał mocny cios, tym razem ze względu na złamanie unijnych regulacji dotyczących bezpieczeństwa danych. Firma miała przez ponad dwa lata przesyłać dane kierowców do USA i nie zabezpieczać ich w odpowiedni sposób. Na razie kara jest zawieszona, bo Uber skrytykował decyzję i zamierza się od niej odwołać.
Sprawę wszczęto na wniosek organizacji praw człowieka we Francji, do której zgłosiło się 170 kierowców jeżdżących dla firmy Uber. Przekazano ją do holenderskiego urzędu ochrony danych, ponieważ tam Uber ma swoje europejskie przedstawicielstwo.
Wg tego urzędu Uber przez ponad dwa lata przesyłał dane kierowców do USA w niezgodny z europejskimi przepisami dotyczącymi prywatności sposób (RODO). Według agencji AP do naruszenia przepisów miało dojść po orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości UE z 2020 roku o nieważności tzw. Tarczy Prywatności - mechanizmu stosowanego przez firmy działające w UE przy wysyłaniu danych do USA - w związku z obawami, że umożliwia ona wgląd w te dane amerykańskim władzom. Uber w swoim oświadczeniu na zarzuty stwierdził, że:
Firma może odwołać się od decyzji holenderskiego urzędu, a jeśli to nie pomoże, zaskarżyć ją w holenderskim sądzie. Cały proces może potrwać nawet cztery lata.
290 mln euro (to ponad 1,2 mld złotych) to nie pierwsza kara, jaką w tym roku otrzymał od europejskich instytucji Uber. W styczniu firma dostała 10 mln euro grzywny za to, że, jak podaje agencja AP, nie ujawniła, jak długo przechowywała dane kierowców w Europie, ani do jakich krajów poza UE je przesyłała. Wg holenderskich urzędników firma zaprzestała już obydwu nielegalnych w Europie procederów.