Kraków. Walka mieszkańców z radnymi. Chodzi o parkowanie

W środę za tydzień na nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Krakowa radni zadecydują o opłatach za parkowanie. Według propozycji Zarządu Transportu Publicznego w ścisłym centrum mają one wzrosnąć z 3 do 9 zł; 7 lub 5 zł za pierwszą godzinę, w zależności od strefy.

Spółka Miejska Infrastruktura miała pobierać opłaty i budować parkingi. Udało się tylko to pierwsze
Spółka Miejska Infrastruktura miała pobierać opłaty i budować parkingi. Udało się tylko to pierwszeJan GraczyńskiEast News

Opłaty mają być pobierane także w weekendy. Do tej pory kierowcy za parkowanie w soboty i niedzielę w Krakowie nie płacili.

"Uchwała jest przygotowywana z myślą o mieszkańcach Śródmieścia" - mówił w środę dyrektor Zarządu Transportu Publicznego, Łukasz Franek. Dodał, że miasto musi stosować narzędzia takie jak strefa płatnego parkowania, co daje szansę na większą rotację na miejscach parkingowych i ma zachęcać mieszkańców do korzystania z transportu zbiorowego. "Zawsze będzie pewna liczba osób, które muszą przyjechać do centrum samochodem, ale one także będą beneficjantami tych rozwiązań, bo nie będą krążyć w poszukiwaniu miejsc parkingowych" - dodał Franek, który sam siebie nazywa czołowym ekspertem od ograniczania ruchu samochodowego.

Odnosząc się do kwestii stawek dyrektor Franek mówił, że 9 zł za godzinę parkowania w centrum to nie jest opłata zbyt wysoka, ale "rynkowa" - porównywalna z cenami, jakie obowiązują na parkingach komercyjnych. Dodał, że przy obecnej stawce strefa płatnego parkowania nie działa  - ponad 90 proc. miejsc jest zajętych i trzeba krążyć co najmniej kilkanaście minut, żeby znaleźć wolne miejsce. "Tu nie chodzi o wpływy, ale o to, żeby było łatwiej zaparkować" - podkreślił.

Dodał, że od 16 lat - od 2003 r. - nie było żadnych zmian stawek, bo nie pozwalały na to przepisy krajowe i miasta nie mogły różnicować opłat. Jak poinformował w projekcie uchwały jest propozycja podzielenie podstref płatnego parkowania na trzy grupy cenowe - zależnie od atrakcyjności turystycznej i zatłoczenia na ulicach.

Radni z różnych klubów sygnalizowali, że zaproponowane stawki są zbyt wysokie, choć wszyscy byli zgodni, że podwyżki są potrzebne.

Włodzimierz Pietrus (PiS), występując w imieniu klubu, apelował o przesunięcie  dyskusji na wrzesień, żeby po wakacjach głos w tej sprawie mogli zabrać krakowianie oraz przedstawiciele dzielnic. "Pan prezydent proponuje drożyznę. To drastycznie wysokie stawki. One powinny być podwyższone, ale nie w taki sposób" - mówił Pietrus.

"Strefa ma dwie podstawowe funkcje: albo skok na kasę, albo chcemy rotacji - pierwotny sens istnienia strefy był taki, żeby kształtować ruch tak, by nie było niedoboru miejsc parkingowych. Widzę, że bardziej chodzi o łupienie mieszkańców i turystów" - ocenił Pietrus. Dodał, że podwyższenie opłat ograniczy możliwość korzystania z tych obszarów miasta przez przedsiębiorców.

Radny Koalicji Obywatelskiej Wojciech Krzysztonek mówił, że wprowadzenie Śródmiejskiej Strefy Płatnego Parkowania jest w interesie krakowian, którzy na jej terenie mieszkają, ale trzeba pamiętać także o tych, którzy żyją poza nią. "Te stawki są radykalnie za wysokie, nie do zaakceptowania dla mieszkańców" - mówił. Zaznaczył przy tym, że w jego ocenie opłaty trzeba podnieść, pamiętając jednak o tym, żeby nie było to zbyt dotkliwe dla przedsiębiorców.

Słynący z kontrowersyjnych pomysłów (jak kamera monitoringu na każdej latarni czy zmuszenie do pracy bezdomnych) Radny Przyjaznego Krakowa Łukasz Wantuch proponował zróżnicowanie stawek: wprowadzenie maksymalnych dla turystów, minimalnych dla mieszkańców.

"Przecież przy tych stawkach, spacer z rodziną po Plantach, pójście do kościoła, to 30 zł za trzy godziny. To horrendalna cena" - mówił radny PiS Michał Drewnicki. Dodał, że radni nie mieliby zastrzeżeń, gdyby polityka transportowa miasta była dobrze realizowana: szybko budowane byłby parkingi typu "park and ride", a miasto dążyłoby do budowy metra.

Radni mówili też, że można podnosić stawki, ale wtedy gdy mieszkańcy mają realną alternatywę, tymczasem w Krakowie opóźnienia w budowie nowych linii tramwajowych są ogromne. Trwają też remonty, a na istniejących liniach notorycznie dochodzi do poważnych awarii, z wykolejeniami włącznie. Miasto sobie z tym problemem nie radzi.

Wniosek klubu PiS o odrzucenie uchwały w pierwszym czytaniu nie zyskał poparcia radnych.

Na sesji rady miasta pojawili się również mieszkańcy Krakowa zrzeszeni w stowarzyszeniu "Nic o nas bez nas", którzy krytykowali nie tylko pomysł podwyższenia stawek i ich wysokość, ale również przedstawicieli ZTP, którzy mają kuriozalny sposób uzasadniania podwyżek. Np. rzecznik ZTP na Facebooku swoją wypowiedź na temat stawek zaczął od słów "Parkowanie w Strefie jest drogie, bo takie ma być". Mieszkańcy wskazują, że radni i przedstawiciele ZTP oderwali się od realiów i zapominają, że Kraków to duże miasto, a nie prywatny folwark kogokolwiek. I że radni właśnie mieszkańcom zawdzięczają swoje funkcje i mają pracować dla mieszkańców, a nie przeciw nim.

Mieszkańcy wskazywali również, że tak ważnych decyzji nie powinno się podejmować w wakacje i trybie szybkim, bo może się to skończyć taką kompromitacją, jak z wprowadzeniem strefy ograniczonego ruchu na Kazimierzu, która równie szybko została zlikwidowana jak wprowadzona oraz nową organizacją ruchu na tym obszarze, którą nakazał zlikwidować miejski konserwator zabytków (czego zresztą miasto nadal nie zrobiło).

Prezydent Krakowa złożył wniosek o zwołanie w tej sprawie w przyszłą środę nadzwyczajnej sesji Rady Miasta. Wtedy radni mają zdecydować nie tylko o wysokości opłat za parkowanie, ale także o likwidacji spółki Miejska Infrastruktura, która do tej pory była odpowiedzialna za budowanie w mieście parkingów i obsługę strefy płatnego parkowania. Te zadania ma przejąć Zarząd Dróg Miasta Krakowa.

"Powodem rozwiązania spółki jest niedostateczne tempo realizacji programu parkingowego w naszym mieście" - mówił wiceprezydent Andrzej Kulig. Dodał, że przyczyn takiej sytuacji było wiele i leżały one po stronie Miejskiej Infrastruktury i poza nią. M.in. chodziło o to, że nie udało się znaleźć sposobu, jak zgodnie z prawem łączyć środki tej spółki i ZIKiT, brakowało pomysłu na formułę przekazywania terenów należących do ZIKiT do Miejskiej Infrastruktury i był opór mieszkańców przeciw lokalizacjom parkingów. Wiceprezydent dodał, że spółka zarabiała z tytułu obsługi strefy ponad 50 mln zł rocznie, a ubiegły rok zakończyła zyskiem ok. 12 mln zł.

Radni wnioskowali o sporządzenie dodatkowego audytu i udzielenie im - jeszcze zanim podejmą decyzję w tej sprawie - kompleksowej informacji o sytuacji spółki, w tym - o sytuacji finansowej oraz stanie zatrudnienia.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas