Jaka kara za blokowanie autostrady? Protestujący trafią do więzienia
Różne grupy społeczne i organizacje korzystają z możliwości przeprowadzania pokojowych protestów. Aktywiści klimatyczni z organizacji Just Stop Oil zorganizowali protest, który przed dwoma laty doprowadził do kilkudniowych utrudnień na brytyjskiej autostradzie. Sąd zdecydował, że pięcioro z nich spędzi kilka najbliższych lat w więzieniu.
Spis treści:
Zablokowana autostrada M25. Aktywiści walczą o klimat
W listopadzie 2022 roku 45 aktywistów organizacji klimatycznej Just Stop Oil zorganizowało specjalną akcję. Grupa wtargnęła na obwodnicę Londynu znajdującą się w ciągu autostrady M25. Członkowie organizacji wspinali się na bramownice nad drogą, by rozwiesić specjalne banery. To oczywiście spowodowało, że służby, w trosce o bezpieczeństwo ruchu drogowego oraz protestujących, musiały zablokować ruch na trasie oraz na okolicznych drogach dojazdowych. W efekcie doszło do prawdziwego komunikacyjnego chaosu trwającego cztery dni. To z kolei przełożyło się nie tylko na różne spóźnienia i utrudnienia w podróży. Wskutek całej sytuacji doszło również do kilku zdarzeń drogowych.
Jak informują brytyjskie media, szacuje się, że opóźnienia wyniosły łącznie ponad 50 tysięcy godzin. Ponadto prokuratorzy przed sądem dowodzili, że blokada kosztowała w sumie 765 tysięcy funtów. Policja natomiast wyliczyła, że w wyniku całej sytuacji koszty przekroczyły milion funtów.
Jaka kara za blokadę na autostradzie?
Sąd zajmujący się sprawą zdecydował, że pięcioro członków tej organizacji trafi do więzienia. Wśród skazanych znalazł się współzałożyciel Just Stop Oil oraz grupy Extinction Rebelion, Roger Hallam. Został on potraktowany najsurowiej - usłyszał wyrok pięciu lat więzienia. Pozostali uczestnicy protestu zostali skazani na cztery lata pozbawienia wolności. Sędzia stwierdził, że "przekroczyli granicę dzielącą zaniepokojonych działaczy od fanatyków".
Od pewnego czasu w Wielkiej Brytanii działają specjalne przepisy, które dają służbom większe uprawnienia do radzenia sobie z tego typu protestami. Nazywane jest to "zarządzeniem dotyczącym zapobiegania poważnym zakłóceniom". W dużym skrócie chodzi tutaj o takie działania w czasie protestów, które mogą być bardzo uciążliwe dla otoczenia. Jako "poważne zakłócenia" brytyjski rząd określa m.in. drążenie tuneli, blokowanie oraz zakłócanie dostępu do podstawowych dóbr i usług, w tym dostaw żywności czy paliwa, a także utrudnianie codziennych czynności (w tym podróży).
Do wyroku krytycznie odnieśli się przedstawiciele środowiska klimatycznego. W mediach społecznościowych Just Stop Oils pojawił się wpis, w którym stwierdzono, że cała sytuacja "jest dowodem zepsucia systemu demokratycznego". Przywołany na stronie organizacji sir David King, były główny doradca brytyjskiego rządu do spraw nauki, określił wyrok mianem "haniebnego". "The Guardian" natomiast cytuje specjalnego sprawozdawcę ONZ do spraw obrońców środowiska, Michela Forsta, który stwierdził, że jest to "mroczny dzień dla pokojowych protestów ekologicznych".
Gdzie protestują aktywiści
Warto tutaj dodać, że protesty aktywistów klimatycznych prowadzone są również w Polsce. Przykładem są członkowie organizacji "Ostatnie Pokolenie", którzy w ostatnich tygodniach blokowali warszawskie drogi - m.in. Wisłostradę czy most Świętokrzyski. Działacze tej grupy domagają się przesunięcia całości środków, które mają zostać wykorzystane do budowy autostrad na inwestycję w transport regionalny oraz wprowadzenia biletu miesięcznego na transport lokalny w całym kraju za 50 zł. Akcje protestacyjne oczywiście budzą gniew kierowców.