Ile będą palić samochody w 2020 roku?

Do 2020 r. producenci samochodów dostawczych i półciężarówek mają ograniczyć emisje CO2 w swoich autach do 147 g/km.

Przewiduje tak rozporządzenie ostatecznie przyjęte we wtorek przez Parlament Europejski.

Taki kompromis wynegocjowała z eurodeputowanymi jeszcze w drugiej połowie ub. r. belgijska prezydencja w UE. Odbiega on znacznie od początkowej propozycji Komisji Europejskiej, która chciała wprowadzenia limitu 135 g/km (5,5 l/100 km) w 2020. Także kary za przekroczenie norm zostały złagodzone: producenci będą płacić za dodatkowy gram CO2 95 euro, tymczasem KE proponowała karę 120 euro.

Cel 147 g/km (co oznacza średnie zużycie paliwa na poziomie 6 l/100 km) ma być jeszcze potwierdzony podczas przeglądu rozporządzenia w 2013.

Reklama

Jego zapisy złagodzono w ten sposób pod naciskiem koncernów motoryzacyjnych oraz broniących ich interesów krajów, w tym przede wszystkim Niemiec i Włoch.

"Rozporządzenie znacząco zredukuje emisje CO2 przez samochody dostawcze, a ich użytkownikom zapewni znaczną oszczędność paliwa" - oświadczyła w komunikacie prasowym unijna komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard. Przyznaje ona, że ambicje KE były większe, ale podkreśla, że pozytywne jest ustalenie krótkoterminowych celów emisji CO2 przez samochody dostawcze i półciężarówki: w latach 2014-2017 ich emisje mają stopniowo zmaleć do 175 g/km (7 l/100 km) z obecnych ok. 200 g/km (8 l/100 km).

Zdaniem KE, mimo narzekań przemysłu, i tak produkowane wkrótce samochody będą spełniały nowe, wyśrubowane normy - i to zanim staną się one prawnie wiążące pod rygorem kar finansowych.

Tak było w przypadku limitów emisji dla samochodów osobowych. W 2008 roku koncernom udało się wymóc przesunięcie w czasie wejścia w życie unijnego średniego celu emisji 130 g/km (5,2 l/100 km) z 2012 do 2015 roku. Firmy twierdziły, że zmiany technologiczne będą zbyt kosztowne dla klientów i zagrażają konkurencyjności europejskiego przemysłu motoryzacyjnego. Limit na rok 2020 wynosi 95 g/km (3,8 l/100 km). Tymczasem na rynku już pojawiły się auta osobowe, które spełniają te standardy. Oczywiście wyłącznie na papierze, producenci skupili się bowiem na jak najlepszych wynikach w cyklu pomiarowych, tymczasem normalna eksploatacja przynosi znacząco wyższe zużycie paliwa.

Zdaniem obrońców środowiska (którzy zdają się nie zauważać rozbieżności między danymi technicznymi a faktycznymi) oznacza to, że europejscy producenci samochodów są jak najbardziej gotowi na osiągnięcie ambitnych limitów emisji CO2 narzuconych w ramach walki z globalnym ociepleniem klimatu. Dlatego wyrazili żal, że na skutek działań lobby motoryzacyjnego limity i kary zostały złagodzone w toku prac legislacyjnych - podobnie jak to było z autami osobowymi.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: paliwa | samochody dostawcze | CO2 | samochody | producenci samochodów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy