Grzebałeś przy liczniku? Pójdziesz siedzieć na dwa lata!
Koniec z mataczeniem! Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju wzięło na cel nieuczciwych przewoźników i kierowców, którzy manipulują przy tachografach.
Resort przygotował właśnie nowelizację ustawy o systemie tachografów cyfrowych. Jakie zmiany czekają wkrótce sektor transportowy?
Jak informuje "Rzeczpospolita", inspektorzy transportu drogowego otrzymają dodatkowe uprawnienia. Jeśli w czasie kontroli zaistnieje uzasadnione podejrzenie, że ktoś manipulował przy tachografie inspekcja będzie mogła wysłać pojazd do wskazanego warsztatu, który sprawdzi urządzenie. Usługa taka kosztować ma około 100 zł. Gdy podejrzenie okaże się błędne, za badanie zapłaci Skarb Państwa. W przeciwnym razie kosztami obciążony zostanie przewoźnik.
Wraz z nowelizacją pojawić ma się również nowy taryfikator. Za transport pojazdem bez tachografu przewoźnik zapłaci karę 3 tys. zł. Tyle samo wynosić ma grzywna w przypadku stwierdzenia, że do tachografu podłączono urządzenie pozwalające na manipulowanie wskazaniami (tzw. "bączki" czy magnesy). Na tym jednak nie koniec. Za nierejestrowanie na wykresówce lub karcie kierowcy wskazań dotyczących prędkości pojazdu, aktywności kierowcy lub przebytej drogi przewoźnik będzie musiał zapłacić 5 tys. zł. Tyle samo kosztować ma ingerencja w dane zapisane w tachografie cyfrowym, na karcie kierowcy lub karcie przedsiębiorca. Kary przewidziano również za okazanie nie w pełni wypełnionej wykresówki. W takim przypadku, ustawodawca przewidział karę 50 zł za każdy brakujący wpis.
Ministerstwo chce również ukrócić działalność firm oferujących wszelkiego rodzaju przeróbki pozwalające ingerować w pracę tachografu. Za sprzedaż, produkcję, a nawet reklamowanie urządzeń lub przedmiotów służących do manipulowania danymi z tachografu grozić będzie kara pozbawienia wolności do lat dwóch. Na taką samą karę narażą się też wszyscy, którzy manipulować będą przy danych osobowych zarejestrowanych przez "tacho".
