Czy z salonów znikną samochody, a zastąpią je ekrany dotykowe i headsety?

Po okresie nie zawsze udanych, przedwczesnych eksperymentów, od kilku lat obserwujemy renesans zainteresowania możliwościami wirtualnej i poszerzonej rzeczywistości. Finezji nie brakuje zwłaszcza producentom aut.

Na początku 2015 roku, podczas Auto Show w Detroit, Toyota zaprezentowała TeenDrive365, symulator jazdy wykorzystujący technologię VR oraz - na 3 miesiące przed premierą dla graczy - przełomowy headset Oculus Rift. Zestaw pozwalał przenieść się do realistycznie odwzorowanego wnętrza auta. Po starcie zadaniem kierowcy było utrzymać koncentrację i oprzeć się w trakcie jazdy czynnikom rozpraszającym, takim jak inne pojazdy, nieznośni pasażerowie czy piesi na poboczu. Wizualizacja trasy reagowała na użycie gazu i hamulca oraz ruchy kierownicy. Symulacje skutków utraty czujności uświadamiały kierowcy, jak odpowiedzialną czynnością jest prowadzenie auta. TeenDrive365 był częścią większego projektu Toyoty, mającego uwrażliwić młodych kierowców na kwestie bezpieczeństwa na drodze.

Reklama

- Nauka jazdy w warunkach ekstremalnych to idealne zastosowanie wirtualnej rzeczywistości. Symulatory przychodzą też z pomocą wtedy, gdy przeprowadzenie szkolenia obarczone jest zbyt dużym ryzykiem, np. w lotnictwie czy chirurgii - wylicza Łukasz Sysa z White Paper Agency, agencji wyspecjalizowanej w prowadzeniu komunikacji marketingowej dla przemysłu.

Sprzedać wizję, czyli VR concierge

W lutym tego roku Johan de Nysschen, prezes Cadillaca, ogłosił, że marka rozważa zastąpienie części punktów dealerskich w USA interaktywnymi showroomami. Salon, zamiast w prawdziwe auta, wyposażony zostałby w ekrany dotykowe i headsety, dzięki którym klient mógłby obejrzeć wymarzony model lub wybrać się na wirtualną przejażdżkę. Dodatkowo sprzedawcy w ramach usługi motoryzacyjnego concierge fundowaliby podobne doznania bezpośrednio w domu klienta i tym samym skuteczniej wychodzili z ofertą do lokalnej społeczności, docierając tam, gdzie konkurencja traci zasięg.

Kontrowersyjny pomysł amerykańskiego luksusowego brandu jest w rzeczywistości próbą redukcji kosztów utrzymania zbyt rozbudowanej i nieefektywnej sieci dealerskiej w Stanach. Sam pomysł wsparcia tradycyjnej sprzedaży elementami VR nie jest jednak w branży motoryzacyjnej niczym nowym. Klienci mogli w ten sposób "doświadczyć" przedpremierowo choćby Chryslera 200 czy Volvo XC90.

Tymczasem Vroom, internetowy dystrybutor motoryzacyjny, właśnie zainwestował w otwarcie showroomów, w których na klienta czekają headsety HTC Vive oraz modele 3D zamówionych przez internet aut. Można do nich "wsiąść", przyjrzeć się wnętrzu i przy dźwiękach silnika mknąć wirtualną autostradą dookoła Dallas. Wszystko po to, by pod pretekstem zabawy uczynić wirtualne zakupy bardziej namacalnymi i ostatecznie zwiększyć konwersję.

Prototypy, które poruszają wyobraźnię

- Wirtualna rzeczywistość znajduje zastosowanie wszędzie tam, gdzie proces projektowy jest skomplikowany i wymaga wielu poprawek, a opracowywanie prototypu byłoby zbyt czasochłonne i kosztowne. Przedprodukcyjnie w technologii VR testuje się linie maszynowe, budynki oraz naturalnie - samochody - tłumaczy Łukasz Sysa.

BMW wykorzystuje wirtualne modelowanie już od lat 90. Aktualnie planuje wyposażyć zespół projektantów w mobilne zestawy HTC Vive, dzięki którym designerzy łatwo ocenią ergonomię zaprojektowanego wnętrza, widoczność czy wygodę obsługi poszczególnych elementów wyposażenia. Co ważne, takie rozwiązanie zintegruje współpracę specjalistów z całego świata, przyspieszy proces projektowy i obniży jego koszty.

Nieco inny pomysł na wykorzystanie wizualizacji przestrzennych przyświeca producentom Volvo. We współpracy z Microsoftem firma od blisko roku eksploruje możliwości urządzenia HoloLance. - Stojąca za spektakularnym sukcesem gry Pokemon Go technologia augumented reality, pozwala wykreować w realnej przestrzeni, np. na własnym trawniku lub w salonie faktycznych rozmiarów hologram auta. Aplikacja HoloLance działa jak przestrzenny konfigurator. Ruchem palców w powietrzu pozwala dobierać kolory, zmieniać elementy wyposażenia, wreszcie "zdejmować" kolejne warstwy i lepiej poznać budowę samochodu, który "materializuje się" obok oglądającego - opowiada ekspert White Paper Agency.

Volvo zależy, by potencjalny klient mógł na chwilę poczuć się kreatorem i właścicielem wymarzonego modelu, obejść go dookoła, zobaczyć we własnym garażu i już nie chcieć tego widoku stracić. Seria developerska HoloLance trafiła na rynek w marcu 2016. Przewiduje się, że na masową dystrybucję poczekamy do 2020 roku. Kolejny raz więc przemysł testuje pierwszy.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy