Bojkot stacji przez dwa tygodnie?

W najbliższy czwartek odbędzie się ogólnopolski bojkot stacji paliwowych.

Kliknij
KliknijINTERIA.PL

Ma ona na celu zwrócenie uwagi na absurdalnie wysokie ceny paliw, które osiągnęły już poziom niemiecki.

Czy to wystarczy? Nasz czytelnik uważa, że nie.

"Nareszcie jakaś akcja przeciwko monopolistycznym praktykom koncernów naftowych. Podjęta przez Was akcja wychodzi naprzeciw moim przemyśleniom. Uważam wprawdzie, że jednodniowa akcja to raczej napinanie mięśni niż pokaz realnej siły polskiego nabywcy, ale "pierwsze śliwki robaczywki".

Ważne, że ktoś dostrzegł problem i próbuje coś z tym robić. Doświadczenia z rynku amerykańskiego pokazują, że w dobie internetu takie akcje potrafią być bardzo skuteczne. Na akcji jednodniowego protestu koncerny wprawdzie nie stracą, ale - jeśli akcja się powiedzie - będą musiały wziąć pod uwagę, że może spotkać ich coś gorszego.

Śledząc doniesienia z rynku paliw na świecie i w Polsce nietrudno zauważyć, że zyski koncernów naftowych rosną szybciej, dużo szybciej niż ich obroty. W ostatnich dwóch latach zyski tych międzynarodowych molochów biją wszelkie dotychczasowe rekordy. Świadczy to o podnoszeniu cen gotowych produktów więcej niż wynikałoby to ze wzrostu cen ropy.

Tak dzieje się również w Polsce.

Przy okazji przypomniał mi się wywiad jakiego udzielał TVP obecny wicemarszałek Sejmu RP Komorowski. Popierając nasz udział w haniebnej wojnie w Iraku na pytanie co my będziemy z tego mieć stwierdził, że na świecie stanieją paliwa, bo zostanie zniesione embargo na eksport ropy z Iraku, a my uzyskamy dostęp do pól naftowych i tym podobne bzdury. I co panie pośle?

W naszym kraju ceny paliw dyktuje największy nasz koncern PKN ORLEN. Wprawdzie przedstawiciele koncernu gromko zapewniają, że nie są już monopolistą na rynku detalicznym, ale fakty temu przeczą. ORLEN jest praktycznie monopolistą na rynku hurtowym. Poprzez swoje naftobazy zaopatruje nie tylko stacje z własnym logo, ale również stacje rzekomej konkurencji. Nietrudno wówczas o porozumienie.

Posłużę się przykładem dawnego woj. zielonogórskiego. W Zielonej Górze ceny paliw na stacjach ORLEN-u są niższe o 10-15 groszy od cen na stacjach tej firmy w pozostałej części regionu. Dlaczego? Otóż w Zielonej Górze jest (są?) stacja JET-a, który skutecznie rywalizuje z ORLEN-em w walce o klienta, podobnie jak tanie stacje przy supermarketach.

W terenie jest już drożej, z jednym wyjątkiem, o którym później. Np. w Żarach (1 stacja ORLEN-u, 3 stacje z logo ORLEN-u i Petrochemii na zasadzie franczyzy, 1 Lotos i 1 Statoil, oraz kilka stacji tzw. niezależnych) ceny na markowych stacjach są identyczne co do grosza. Każda zmiana cen na stacji ORLEN-u powoduje natychmiast identyczną zmianę na innych stacjach. Jeżeli nie jest to zmowa, to co?

INTERIA.PL

Teraz o wyjątkowej sytuacji na stacjach przygranicznych. Jak wiadomo zielonogórskie to kilka przejść granicznych z Niemcami. W każdej miejscowości gdzie jest przejście działa kilka lub kilkanaście stacji paliwowych wybudowanych "pod Niemca". Jeszcze kilka miesięcy temu cena paliw na tych stacjach była identyczna jak cena - nazwijmy ją - orlenowska. Wcześniej była to cena nawet wyższa i to sporo od cen orlenowskich. Właścicielom stacji nie zależało na polskim kliencie.

Obecnie na tych stacjach cena jest 10-20 groszy niższa niż w miejscowościach oddalonych o 20-30 km od granicy. Widocznie po paliwo w cenie orlenowskiej Niemcy zamieszkali dalej od granicy nie chcą już przyjeżdżać, a ponieważ stacji jest dużo, muszą obniżać ceny. Na pewno jednak do interesu nie dopłacają. Świadczy to zrównywaniu się cen w obu krajach, a proszę porównać zarobki po obu stronach granicy.

Czarno widzę przyszłość naszych kieszeni. ORLEN potrzebuje pieniędzy - nie tylko na inwestycje. Na kupnie Możejek i stacji w Niemczech chyba jednak umoczył. Pożar w litewskiej rafinerii, zamknięcie ropociągu z Rosji, co zmusza do zakupów droższej ropy na innych rynkach, brak zgody Litwinów na sprzedaż morskiego terminala przeładunkowego muszą powodować straty. Ponieważ firma w sumie musi wyjść na plus, ktoś za to zapłaci. Pytanie kto?, jest równie trudne jak pytania w audiotele.

Cóż można na to poradzić? Wydaje się, że niewiele. Na pomoc naszego, pożal się Boże, rządu nie ma co liczyć. Przecież wyższe ceny paliw to większe wpływy do budżetu. Wprawdzie akcyza jest liczona "od tony" i cena nie ma tu wpływu na jej wysokość (akcyzy, bo na cenę paliw oczywiście ma), ale już podatek VAT jest liczony procentowo od wartości towaru. Większa wartość towaru to większy podatek VAT, większe wpływy do budżetu. Żeby chociaż przeznaczono to na budowę i remonty dróg. Zresztą, nawet jak zostaną zbudowane to będą płatne i znów użytkownicy samochodów dostaną po kieszeni. Na UOKiK nie ma co liczyć - jest agendą rządową i nie wystąpi przeciwko budżetowi z którego sam korzysta.

Proponuję więc dwutygodniowy bojkot stacji z logo ORLEN i Petrochemia (ten sam koncern). PKN ORLEN wprawdzie znajdzie nabywców hurtowych na swoje produkty, ale straci marżę detaliczną. Stracą też ajenci i prywatni właściciele związani umowami franchisingowymi, również na sprzedaży sklepowej, bo przecież nie będziemy podjeżdżać na stację tylko po papierosy czy napoje. Może to skłoni ajentów i właścicieli stacji do walki o zmianę umów tak, aby mieli wpływ na ceny detaliczne. Inaczej o konkurencji można zapomnieć.

Pora na taki bojkot jest wyśmienita - wakacje. Proponuję termin: dwa ostanie tygodnie wakacji czyli druga połowa sierpnia. Na pewno nie wszyscy się przyłączą. Niektórzy są związani z ORLEN-em umowami (np. duże floty), drudzy nie będą chcieli stracić punktów w programie lojalnościowym, jeszcze innym to po prostu wisi. Ale warto spróbować.

I na zakończenie. Jeżeli ten list zostanie opublikowany padną na pewno zarzuty, że jestem wrogiem polskiej firmy, zdrajcą narodu itp. Bo przecież gdzieś to paliwo trzeba będzie kupić i pozostałe stacje na tym zarobią. A kto ma zadbać o moje interesy? Przecież nie ten rząd dla którego wszystko jest ważniejsze niż bezpieczne i godne życie obywateli. No chyba, że chodzi o obywateli USA, bo wtedy to nawet zbudujemy tarczę antyrakietową i za pieniądze polskich podatników (w tym także kierowców) wyślemy wojska na wszystkie kontynenty, gdzie tylko zagrożone będą interesy amerykańskie.

Stanisław Burdziński

woj. lubuskie "

Zgadzacie się z listem naszego czytelnika? Przyłączycie się do dwutygodniowej akcji bojkotowania stacji Orlen?

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas