Auta elektryczne niszczą drogi szybciej niż spalinowe. Zostaną opodatkowane
Auta elektryczne degradują nawierzchnię drogi nawet dwukrotnie szybciej niż auta z silnikiem spalinowym. Naukowcy z Uniwersytetu w Leeds ostrzegają, że rosnąca popularność samochodów elektrycznych może być poważnym obciążeniem dla budżetów samorządów, które będą się musiały zmierzyć z narastającym problemem dziurawych dróg.
Auta elektryczne i postępująca elektomobilność przysparzają nowych problemów Brytyjczykom. Kilka tygodni temu lokalne media informowały, że duża masa samochodów elektrycznych stanowi potężne wyzwanie dla - budowanych w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych - parkingów wielokondygnacyjnych. Teraz okazuje się, że elektryki mogą być za ciężkie nie tylko dla parkingów ale i wielu lokalnych dróg.
Przed nowym problemem ostrzega Brytyjczyków "Daily Telegraph", który powołuje się na badania naukowców z Uniwersytetu w Leeds. Wynika z nich, że samochody elektryczne są przeciętnie o 312 kg cięższe niż ich klasowe odpowiedniki z silnikiem spalinowym. To oczywiście efekt wożenia na pokładzie baterii akumulatorów, których masa w wielu popularnych modelach dochodzi do 500 kg.
Obecnie nawet elektryczne auta segmentu C legitymują się masą grubo powyżej 1,5 tony. Przykładowo - popularny wśród nabywców Volkswagen ID.3 waży "na pusto" blisko 1800 kg. Dla porównania Volkswagen Golf 5 z ciężkim, wysokoprężnym silnikiem 1,9 l TDI o mocy 105 KM, legitymował się masą własną 1251 kg.
Naukowcy ostrzegają, że - jak wynika z szeroko stosowanej w kręgach inżynierów drogownictwa "formuły czwartej potęgi" - dwukrotny wzrost nacisku na osie pojazdu skutkuje aż 16-krotnym zwiększeniem jego wpływu na degradację nawierzchni. Z badań naukowców wynika, że przeciętny samochód elektryczny obciąża nawierzchnię drogi:
- 2,24 razy bardziej niż jego odpowiednik z silnikiem benzynowym,
- 1,95 razy bardziej niż jego odpowiednik z silnikiem wysokoprężnym.
Zwiększone obciążenia mają największy wpływ na tzw. warstwę ścieralną, czyli wierzchnią powierzchnię drogi. Jej degradacja postępuje w wyniku tworzenia się mikropęknięć, które z czasem zamieniają się w dziury.
Brytyjczycy zaznaczają, że dodatkowa masa samochodów elektrycznych nie jest problemem dla autostrad i dróg krajowych. Te projektowane są głównie z myślą o "ciężkim" transporcie drogowym i wpływ samochodów osobowych na ich zużycie jest marginalny. Problem stanowią jednak drogi lokalne. Zdaniem naukowców z Uniwersytetu w Edynburgu, upowszechnienie się aut elektrycznych może zwiększyć degradację szkockich dróg nawet o jedną trzecią.
Zdaniem autora badań - Johna Low - gdy wszystkie autobusy i samochody ciężarowe staną się elektryczne - w samej Szkocji nakłady na remonty infrastruktury drogowej wzrosną o 164 mln funtów.
"Daily Telegraph" powołuje się też na raport - współpracującego z brytyjskim rządem - think tanku Centre for Policy Studies, który poruszał ostatnio kwestie wpływu samochodów elektrycznych na infrastrukturę drogową. Autorzy dokumentu sugerują wprowadzenie dodatkowego podatku dla właścicieli samochodów, który miałby być naliczany na podstawie masy pojazdu
Problem dodatkowej masy pojazdów elektrycznych może być szczególnie odczuwalny w przypadku dróg miejskich czy osiedlowych i - zdaniem autorów publikacji - będzie narastał w szybkim tempie. Tylko od 2019 roku liczba samochodów na prąd wzrosła w Wielkiej Brytanii trzykrotnie, do poziomu ponad 900 tys. Według szacunków lokalnego Departamentu Transportu, w 2023 roku 4 z 5 mil przejeżdżanych po brytyjskich drogach pokonywać będą samochody elektryczne.