Alonso odgraża się Vettelowi

Dwukrotny mistrz świata Formuły 1 Fernando Alonso (Ferrari) jest przekonany, że team z Maranello już wkrótce może dominować w walce o mistrzostwo świata. Hiszpan nie przejmuje się obecną hegemonią Sebastiana Vettela i czeka na swój czas.

Fernando Alonso dwukrotnie zdobywał tytuł mistrza świata w barwach Renault. W 2005 roku Hiszpan dominował na torach Formuły 1 i zapisał się w historii jako najmłodszy zdobywca mistrzowskiego tytułu (miał wówczas 24 lata). Rok później obronił trofeum, po czym niespodziewanie zmienił otoczenie.

Transfer do McLarena, w którym wszystko było podporządkowane Lewisowi Hamiltonowi, okazał się dla Alonso koszmarną pomyłką, a konflikt z brytyjskim partnerem był tego potwierdzeniem. Po zakończeniu sezonu, Hiszpan wrócił do francuskiego zespołu, jednak to nie była już ta sama ekipa, w której wcześniej sięgał po najwyższe laury.

Reklama

W pierwszym sezonie po powrocie do Renault był piąty, a rok później - dziewiąty. Do tego doszła afera z ustawieniem wyników wyścigu o GP Singapuru, w którą pośrednio Alonso był zamieszany jako zwycięzca zawodów na torze Marina Bay. Nie przeszkodziło mu to jednak zostać kierowcą Ferrari.

We włoskiej ekipie od początku wszystko podporządkowano temu, by Alonso zdobył kolejne tytuły, ale nikt chyba nie przewidywał, że właśnie wtedy eksploduje talent Sebastiana Vettela i geniusz konstruktorski Adriana Newey'a. Rozpoczęła się dominacja Red Bull Racing, a niemiecki kierowca odebrał Alonso miano najmłodszego mistrza świata. Hiszpan musiał zadowolić się drugim miejscem w 2010 roku i czwartym w minionym sezonie. Pomimo tego, kierowca Ferrari jest przekonany, że już niedługo układ sił w F1 zmieni się i znów dominował będzie team z Maranello.

"Na przestrzeni ostatniej dekady stajnia była przyzwyczajona do wygrywania i zdobywania tytułów, więc chcemy do tego wrócić. Od pierwszego mechanika do ostatniego projektanta widziałem atmosferę pełnego skupienia i olbrzymiego pragnienia stworzenia dominującej maszyny. Ferrari stać na najszybszy wóz. W końcu to najlepszy zespół. Czujemy żądzę odzyskania straconego gruntu i przeżywania chwil, jakich od dwóch sezonów doświadcza Red Bull" - stwierdził Alonso.

Hiszpan osobiście uczestniczy w przygotowaniach bolidu na przyszły sezon.

"Byłem w Maranello przez cztery dni i widziałem samochód. Przyglądałem się tylko wersji testowanej w tunelu aerodynamicznym, bo na tę prawdziwą trzeba jeszcze zaczekać. Na tym etapie każda ekipa myśli, że jej auto jest najlepsze, ale o wszystkim przekonamy się dopiero w lutym, gdy wypuścimy bolidy na tor. Każdy członek Ferrari jest bardzo zmotywowany - to na pewno. Samochód Red Bulla jest bardzo dobrze rozwinięty, to świetna konstrukcja. Można ją jeszcze poprawić i oni to zrobią, lecz nie mają już takiego pola do popisu, jak my. Ferrari zmagało się z problemami dotyczącymi aerodynamiki, gdy nasz tunel nie pracował właściwie. Obraliśmy inną drogę dostosowania się do opon Pirelli, odmienną filozofię związaną z zawieszeniem i tak dalej. Zatem Red Bull może wykonać jeden krok naprzód, ale my zrobimy dwa" - zapewniał kierowca Ferrari.

Według słów dwukrotnego mistrza świata, w przyszłym sezonie nie będzie już tak wielkich różnic czasowych pomiędzy bolidami. Hiszpan jest też przekonany, że Sebastian Vettel nie będzie tak łatwo zdobywał kolejnych tytułów, a całkowity bilans dokonań obu kierowców będzie można ocenić za dziesięć lat.

"Rywale będą bardzo mocni i ten, kto zgarnie mistrzostwo, zrobi to dzięki przewadze 0,1 lub 0,2 sekundy na okrążeniu. Zdobywanie tytułów mistrza świata to proces cykliczny. Sebastian wygrał dwukrotnie, ale ja też byłem mistrzem świata dwa razy z rzędu. Za dziesięć lat zobaczymy" - powiedział włoskiej "La Gazzetta dello Sport" Fernando Alonso.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama