Pierwsze w Polsce zawody Supercross przeszły do historii

​W sobotni wieczór widzowie łódzkiej Atlas Areny byli świadkami wielkiego i spektakularnego wyścigu. Startujący zawodnicy dali z siebie wszystko, co sprawiło, że pierwsze w historii zawody Supercross na długo pozostaną w pamięci wszystkich fanów.

Pierwsza odsłona zawodów Supercross King of Poland zgromadziła tłumy widzów. Fani motocyklowego ścigania żywiołowo dopingowali swoich faworytów, a ci z kolei nie odpuszczali gazu dając z siebie wszystko.

Finały rozpoczęły wyścigi najmłodszych zawodników w klasie SX65. Młodzi adepci w wieku od ośmiu do dwunastu lat zawsze dostarczają mnóstwo emocji budząc szacunek i podziw wśród wszystkich kibiców. Pomimo małego doświadczenia riderzy świetnie poradzili sobie z wymagającym torem skonstruowanym przez Freddy’ego Verherstraetena. Po siedmiu okrążeniach pierwszy metę przejechał Olaf Włodarczak. Za nim uplasowali się Jakub Kowalski i Wiktor Sobiech.

Reklama

Wyścigi klasy SX85 zdominowali goście z zagranicy. Finałowa batalia rozegrała się pomiędzy Artiom Sazanovcem z Białorusi i Nikitą Kucherovem z Rosji. Zawodników różniła jedynie jedna sekunda. Trzecie miejsce zajął Niemiec Carl Ostermann. Najlepszy z Polaków Wiktor Małecki przekroczył metę jako piąty.

W klasie SX2 nie do pokonania był Polak Szymon Staszkiewicz. Trudno się temu dziwić, bo tydzień wcześniej zawodnik ten zajął piąte miejsce podczas zawodów Supermotocross w Gelsenkirchen, w Łodzi tylko potwierdził swoją dobrą dyspozycję. Drugie miejsce zajął Belg Bo De Clercq. Podium uzupełnił Igor Zienkiewicz.

W wyścigu wieczoru, najmocniejszej klasy SX1, walka była zacięta już od pierwszych półfinałów. Zawodnicy zawzięcie walczyli na każdym okrążeniu prezentując przy tym efektowne skoki oraz pokonując whoopsy w zawrotnym tempie. Do ósemki zawodników, którzy bezpośrednio awansowali do finału dołączyła czwórka, która wywalczyła sobie miejsca w wyścigach ostatniej szansy. W finale B Karol Kruszyński, po bardzo dobrym starcie, ostro walczył o wygraną. Niestety niefortunnie został wypchnięty na zewnętrzną bandę i ostatecznie ukończył wyścig na piątej pozycji. W finale głównym emocje sięgnęły zenitu. To była walka koło w koło, jednak Thomas Ramette szybko zdobył przewagę i dowiózł ją bezpiecznie do mety. Francuz, który tydzień wcześniej wygrał Supercross w Sztokholmie, potwierdził, że jest w świetnej formie. Drugie miejsce zajął Ricky Renner (USA), który po starcie zajmował dość odległą pozycję. Sukcesywnie jednak odrabiał stratę i przebijał się do początku stawki. Ostatecznie Amerykanin zajął drugie miejsce. Na trzeciej pozycji uplasował się Hugo Basaula z Portugalii.

Poza wyścigami rozegrany został także widowiskowy konkurs Best Whip. Matt Bayliss i Ricky Renner zachwycali publiczność niesamowicie "wyłamując" swoje motocykle w powietrzu. Każdy z zawodników starał się zachwycić widzów, ponieważ to właśnie oni byli jurorami tej konkurencji. Ostatecznie publiczność zdecydowała, że zwycięzcą został Renner.

Pierwsza odsłona zawodów Supercross King of Poland nie zawiodła zainteresowanych kibiców. Polscy zawodnicy pokazali się w wyścigach z bardzo dobrej strony, a goście z zagranicy podnieśli rangę samych wyścigów.

Właściciele Sportainment Tomasz Gagat i Przemysław Szymański zgodnie mówią: "Jesteśmy dumni z tego, że udało się przedstawić polskiej publiczności ten format zawodów. To zupełnie nowy rozdział polskiego motosportu, który został bardzo dobrze przyjęty przez kibiców. To co się wydarzyło w sobotę w Atlas Arenie pokazuje, że widzowie byli głodni Supercrossu i zdecydowanie są gotowi na więcej. Z naszej strony dołożymy wszelkich starań, aby  Supercross King of Poland na stałe wpisał się w kalendarz wydarzeń spod znaku moto. Serdeczne podziękowania dla całej ekipy tworzącej Supercross - King of Poland  oraz wszystkich partnerów. Bez was stworzenie tego wydarzenia byłoby niemożliwe."

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy