Samochód z kosmiczną historią. Lekko zardzewiały
Macie luźne ćwierć miliona dolarów na zbyciu, a najlepiej jeszcze trochę więcej? Nie? Szkoda, bo jest fajny wóz do kupienia.
Amerykański, rocznik 1966. Ma już zatem swoje lata, ale od 1981 r. stał nieużywany w garażu. Na liczniku ma zaledwie 38 148 mil, ale uwaga: ten licznik pokazuje tylko 5 cyfr, a po drugie od prawie czterech dekad... jest zepsuty. Rzeczywisty przebieg pozostaje zatem tajemnicą, co jednak nabywcy z Polski w żadnym stopniu nie musi dziwić i odstraszać. Za duży plus należy uznać fakt, że auto jest niemal w oryginalnym stanie, wyjąwszy parę elementów osprzętu silnika, koła i wymieniony z konieczności jakiś czas temu błotnik.
Samochód, wystawiony na znanym portalu aukcyjnym z ceną ponad 250 000 dolarów, to chevrolet corvette, błękitne coupe, napędzane ośmiocylindrowym silnikiem o pojemności 425 cali sześciennych (kto chce, niech przelicza tę wartość na bliższe mu jednostki) i mocy 390 koni mechanicznych, współpracującym z czterobiegową manualną skrzynią biegów. Z elementów wyposażenia warto wspomnieć o elektrycznie otwieranych szybach. A zatem - kolekcjonerski rarytas, do tego z pełną dokumentacją. I tak jednak najważniejsza jest osoba jego pierwszego właściciela. To nie kto inny, jak Neil Armstrong, pierwszy człowiek, który postawił swą stopę na Księżycu.
Związki koncernu General Motors, właściciela marki Chevrolet, z Wszechświatem datują się od 1961 r. Wtedy to Ed Cole, ówczesny prezes GM, uznał, że astronauci, ludzie nawykli do niezwykłych przeżyć powinni jeździć nietuzinkowymi samochodami. Alan Shephard, pierwszy Amerykanin, który przebywał w przestrzeni pozaziemskiej, został przez niego obdarowany nowiutką corvette. Wybór modelu nie był przypadkowy, bowiem Shephard, pilot doświadczalny lotnictwa marynarki wojennej, już od 1957 r. był wielce zadowolonym właścicielem wcześniejszej wersji takiego auta.
Corvette otrzymało ogółem sześciu spośród siedmiu astronautów zaangażowanych w pionierski program podboju przestrzeni kosmicznej, opatrzony kryptonimem "Mercury". Tylko John Glenn, pierwszy Amerykanin, który znalazł się na orbicie wokółziemskiej, zamiast sportowego bolidu wybrał nudne kombi.
Jim Rathman, dealer Chevroleta i były kierowca wyścigowy, zwycięzca zawodów Indy 500, stworzył później specjalny plan leasingowy, gwarantujący każdemu astronaucie coroczną wymianę samochodu, tak, by zawsze jeździli oni najnowszymi wcieleniami corvette.
Niektórzy ze zdobywców Kosmosu starali się nadać użytkowanym przez siebie pojazdom cechy indywidualne. Załoga Apollo 12 jeździła chevroletami polakierowanymi na złoty kolor, ekipa Apollo 15 dała wyraz swoim patriotycznym uczuciom, malując je na barwy narodowe: niebieską, czerwoną i białą.
W 50. rocznicę wyczynu Alana Shepharda 30 astronautów i tyleż egzemplarzy corvette uczestniczyło w paradzie, zorganizowanej w okolicach centrum lotów kosmicznych im. Johna Kennedy'ego na Florydzie. Niestety, nie było wśród nich samochodu należącego w przeszłości do Neila Armstronga. Ten bowiem przechodził z rąk do rąk. Obecny właściciel nabył to auto w lutym 2012 r. i wystawił na aukcję. Zgłoszono 73 oferty kupna, najwyższa opiewała na 250 090 dolarów, czyli mniej więcej dolara za każdą milę, dzielącą Ziemię od Księżyca. Najwyraźniej była to jednak kwota niższa od nieujawnionej ceny minimalnej, gdyż licytację zakończono, nie finalizując transakcji. A zatem - czuj duch...