Ma 45 lat i zepsuł się dwa razy!

Na pewno pamiętacie panią Dagmarę i jej leciwego mercedesa W201, którego historię opisywaliśmy w tekście "15 lat na jednym oleju. I jeździ!". Sprawa, która odbiła się głośnym echem w wielu mediach, zakończyła się spektakularnym happy endem. Władze polskiego oddziału Mercedesa, honorowo zadecydowały, że 25-letnia 190-tka, na koszt firmy, przejdzie gruntowną kurację odmładzającą.

Ponieważ historia właścicielki i jej samochodu wzbudziła olbrzymie zainteresowanie, przedstawiciele Mercedesa postanowili, że na tym jednym przypadku się nie skończy.

Starsze niż 25 lat z jednym właścicielem

W grudniu polska centrala niemieckiej firmy ogłosiła, że poszukuje samochodów, które spełniać muszą dwa podstawowe kryteria: mieć co najmniej 25 lat i od nowości być w rękach jednego, polskiego właściciela. Do akcji przyłączyła się też nasza redakcja. Na zamieszczony w naszym serwisie artykuł odpowiedziało wielu właścicielu leciwych pojazdów z gwiazdą na masce.

Reklama

Ostatecznie na konkurs napłynęło niemal sto zgłoszeń. Niestety, podstawowe warunki spełniło jedynie 40 osób, spośród których centrala Mercedesa wyłoniła zwycięzcę. Został nim pan Aleksander Ratajczak, który jest właścicielem... 45-letniego mercedesa W110, tzw. skrzydlaka - jednego z poprzedników współczesnej klasy E.

Mercedes w wersji 200 D pana Ratajczaka, należący do emerytowanego profesora chemii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, to samochód przynajmniej tak samo wyjątkowy jak jego właściciel.

Skrzydlak z 1966 roku

W 1966 roku młody wówczas polski docent chemii pracował na University of California w Los Angeles. Po dwóch latach pobytu w USA, przed powrotem do kraju, zamówił auto u dealera Mercedesa w Hollywood. Odebrał je już w Europie, w fabryce w Sindelfingen.

- Wiedziałem już wtedy, że mercedes to auto niezawodne, oferujące doskonałą jakość i oszczędne w eksploatacji. Jako że różnica w cenie paliwa była trzykrotnie niższa na korzyść diesla, wybrałem silnik wysokoprężny - mówi prof. Aleksander Ratajczak. - Po przyjeździe do Polski auto robiło niesamowite wrażenie. Wzbudzało podziw, ale też przysporzyło mi wielu wrogów - uśmiecha się.

Mercedes-Benz 200D z 1966 roku, w lakierze "Ocean blue", przejechał 300 tys. km i jest dziś w dobrym stanie technicznym. W 2002 roku pojazd zajął drugie miejsce w konkursie elegancji na zlocie samochodów zabytkowych w Rybniku. Przez 45 lat auto zawiodło tylko dwa razy: raz przez nieodpowiednie (letnie) paliwo, które zamarzło zimą w przewodach, a drugi wtedy, kiedy urwał się łańcuch rozrządu.

Będą nagrody

Z racji zwycięstwa w konkursie pan Aleksander oraz jego mercedes mogą liczyć na specjalne traktowanie. Prof. Ratajczak i jego małżonka zaproszeni zostali do fabryki Mercedesa w Sindelfingen, którą ostatni raz właściciel "skrzydlaka" odwiedził 45 lat temu. Państwo Ratajczakowie dostaną też od Mercedesa nową klasę E (wraz z kierowcą), którą będą mogli użytkować przez rok. Leciwy 200 D zostanie też doprowadzony do stanu, jakiego życzy sobie jego właściciel.

Jan Madera, prezes Mercedes-Benz Polska: - Liczba zgłoszeń do konkursu przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Okazało się, że w latach 60. i 70., czyli w okresie głębokiego socjalizmu, dziesiątki Polaków różnych profesji - od przedsiębiorców do naukowców - kupowały mercedesy bezpośrednio z fabryki w Stuttgarcie. Wszystkim, którzy spełnili warunki konkursu, 40 osobom, proponujemy wyjazd z osobą towarzyszącą do Muzeum Mercedesa w Stuttgarcie.

Z laureatami konkursu przedstawiciele niemieckiej marki będą się kontaktować indywidualnie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy