Jedziesz do lasu samochodem? Uważaj na niedźwiedzie

Obawiacie się, że waszym autem zainteresują się kuny, których jednym z ulubionych przysmaków jest, jak wiadomo, izolacja przewodów elektrycznych? Macie zepsuty dzień, gdy rankiem na wypieszczonym lakierze nadwozia dostrzeżecie ślady kocich łap? Czujecie się zdruzgotani, wróciwszy do samochodu, nieopatrznie zaparkowanego pod drzewem zasiedlonym przez stado gawronów? No to co ma powiedzieć pewna Amerykanka, której wóz został zdemolowany przez... niedźwiedzia.

Pewnego wieczoru Linda Morad, mieszkanka miejscowości Canton w stanie Connecticut, podjechała pod dom sąsiada. To miała być krótka wizyta, więc kobieta zostawiła w swoim Subaru otwarte drzwi i zapalone reflektory. Po chwili zorientowała się, że światła zgasły. Postanowiła sprawdzić, co się dzieje. Gdy zbliżyła się na kilka metrów do samochodu, usłyszała dobiegający z jego kierunku dziwny hałas. Zauważyła też, że auto jest zamknięte. Nie chcąc ryzykować, zadzwoniła na policję. Przybyły patrol otworzył drzwi, a wtedy z pojazdu wyskoczył i pomknął w zarośla dorodny, czarny niedźwiedź.

Reklama

Według funkcjonariuszy zwierzak musiał dostrzec otwarte auto, a gdy wszedł do jego wnętrza, drzwi z jakiegoś powodu się zatrzasnęły. Szamocząc się w ciasnym wnętrzu kompletnie je zniszczył: deskę rozdzielczą, skórzaną tapicerkę itd.

Pani Morad w rozmowie z przedstawicielami lokalnych mediów powiedziała, że nie ma żalu do intruza. Obwiniała raczej siebie za lekkomyślność, choć stwierdziła, że z drugiej strona wizyta niedźwiedzia w samochodzie jest zdarzeniem równie prawdopodobnym, a raczej nieprawdopodobnym, jak trafienie przez piorun czy zgarnięcie głównej wygranej na loterii. "Na liście nieproszonych gości, których nie chciałbyś ujrzeć w swoim samochodzie, niedźwiedź z pewnością plasowałby się wysoko" - orzekł tak czy inaczej dziennikarz, relacjonujący incydent w Canton.

Nawiasem mówiąc, pechowa właścicielka Subaru wykazała słabe obeznanie z zagadnieniem "niedźwiedzie i samochody", bowiem takie spotkania w Stanach Zjednoczonych nie należą bynajmniej do rzadkości. Pamiętacie kreskówki z misiem Yogi w roli głównej? No właśnie. Turyści wybierający się do parków narodowych w USA są ostrzegani, by nie przyjeżdżali tam kabrioletami. Istnieje bowiem duża szansa, że staną się one obiektem zainteresowania czworonożnych mieszkańców rezerwatu, którzy nieustannie poszukują "małego co nieco" do przekąszenia. Brak dachu w aucie zdecydowanie ułatwia im robotę.

Niedźwiedzie, dla których matecznikiem jest popularny, odwiedzany co roku przez ponad 3,5 mln osób Yosemite National Park, uszkadzają rocznie kilkaset pojazdów, a spowodowane ich działaniem straty sięgają pół miliona dolarów. Ukryte kamery dokumentują liczne, zazwyczaj udane próby włamań do zaparkowanych samochodów. "Goście odwiedzający Yosemite muszą być przygotowani, że czarne niedźwiedzie będą starały się zdobyć pożywienie, pozostawiane przez ludzi w samochodach. - czytamy w informatorze parku.

- Aby dopiąć celu, potłuką szyby, powgniatają karoserie, rozedrą poszycie kamperów, wejdą do kabiny pasażerskiej i za pomocą pazurów przedostaną się do bagażnika". Regulamin pobytu na terenie Yosemite nakazuje bezwzględnie, by po zmroku żywność (określenie to obejmuje również kosmetyki, przybory toaletowe, butelki itp.) i wszystko, co miało z nią kontakt, wynieść z samochodu i umieścić w specjalnych pojemnikach, szczelnie zamykanych i nie emitujących żadnych kuszących zwierzęta zapachów. Zlekceważenie tego przepisu grozi grzywną w wysokości do 5 000 dolarów i odebraniem zezwolenia na wjazd do parku. To równie nieciekawa perspektywa, jak zniszczenie auta przez wiecznie głodnego drapieżnika.

Aby spotkać się z niedźwiedziem nie trzeba zresztą jechać do Yosemite, Yelllowstone czy Connecticut. Przekonała się o tym niejaka Katie Baker z miejscowości Turkey w Kalifornii, która po zaparkowaniu przed domem swojej Toyoty RAV 4 nieopatrznie zostawiła na tylnym siedzeniu 15-kilogramową torbę z karmą dla psów. Niedźwiedź zjadł całą jej zawartość na późną kolację albo wczesne śniadanie. Co ciekawe, nie pozostawił po sobie żadnych śladów. To nowe zjawisko, o którym donoszą naukowcy.

Okazuje się otóż, że niektóre niedźwiedzie posiadły umiejętność "kulturalnego" otwierania drzwi samochodów poprzez pociągnięcie  ich za klamkę. Jeszcze trochę, a nauczą się korzystać z kluczyków, obsługiwać pedały gazu i hamulca oraz dźwignie skrzyń biegów. A wtedy zaczną kraść nie tylko jedzenie, ale i całe auta. Usłyszymy o pokrytych sierścią, czworonożnych piratach drogowych, łamiących przepisy ruchu. Oczywiście żartujemy, chociaż...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy