To koniec LPG? Zaskakujące dane!

Masowe odwracanie się klientów od silników wysokoprężnych i skokowy wzrost zainteresowania pojazdami elektrycznymi to trendy, które zaobserwować można na wielu rynkach Unii Europejskiej. Jak na zachodnie mody reagują polscy nabywcy?

Okazuje się, że Polacy skutecznie opierają się europejskim modom. Świadczą o tym chociażby dane z raportu "Internetowy samochód roku 2019", opracowanego przez Otomoto. Wynika z nich m.in, że w ubiegłym roku aż 42,4 proc. użytkowników serwisu, do którego zagląda miesięcznie nawet 7 mln unikalnych użytkowników, w kryteriach wyszukiwania zaznaczyło silnik wysokoprężny.

Oznacza to, że rodacy z dużym dystansem traktują wywody ekologów. W opinii wielu nabywców silnik Diesla wciąż oferuje najlepszy stosunek osiągów do kosztów eksploatacji, nawet jeśli te z czasem lawinowo rosną. 

Reklama

Najpopularniejszym wyborem Polaków pozostają jednak silniki benzynowe, których udział w strukturze wyszukań wyniósł w ubiegłym roku 48,8 proc.

Co ciekawe - zaledwie 8 proc. użytkowników wykazywało zainteresowanie zakupem samochodu benzynowego z instalacją gazową. W tym przypadku mówić można o stałej tendencji spadkowej, a przyczyn tego stanu rzeczy upatrywać m.in. w coraz wyższych kosztach montażu instalacji gazowej w pojazdach wyposażonych w bezpośredni wtrysk paliwa.

Wbrew europejskim modom próżno też doszukać się u nas symptomów "elektrycznego boomu". W sumie samochody elektryczne i hybrydowe to wciąż poniżej 1 proc. (0,8 proc.) udziału w rynku pojazdów używanych! Nawet w wyszukaniach dotyczących nowych aut pojazdy elektryczne stanowią zaledwie 0,9 proc., a hybrydowe "aż" 2,6 proc.

Nie oznacza to jednak, że Polacy zupełnie dystansują się od światowych trendów. Od lat systematycznie wzrasta np. udział suvów w rynku pojazdów używanych. W ubiegłym roku auta tego segmentu stanowiły już niemal 18 proc. wyszukań wygenerowanych przez użytkowników Otomoto. Zgodnie ze światowymi trendami spada natomiast zainteresowanie samochodami segmentów A i B. Podsumowując - zamieniamy więc całkiem oszczędne i przyjazne dla środowiska auta miejskie na bardziej paliwożerne "terenówki", którymi jeździmy... po mieście.

Wraz z rosnącą popularnością suvów w Polsce wzrasta też zainteresowanie samochodami zza oceanu. Jeszcze w latach 2015 i 2016 auta importowane z USA odpowiadały za zaledwie 3 proc. wyszukań dotyczących pojazdów używanych. W 2017 było to już 4,6 proc., w 2018 - 6 proc., a w roku 2019 - już prawie 15 proc! Wniosek? Poprawiająca się sytuacja ekonomiczna sprawiła, że coraz większa liczba rodaków mogła sobie pozwolić na spełnienie marzeń o własnym mustangu, lincolnie czy cadillacu.

Podobnie mocno wzrosła liczba wyszukań używanych aut osobowych importowanych z Francji, Belgii czy Szwajcarii. W 2018 roku dane dla Francji pokazywały 8,6 proc. wyszukań, dla Belgii 5,9 proc. wyszukań, a Szwajcarii proc. wyszukań. W 2019 roku wyniki dla każdego z tych trzech krajów przekroczyły już 10 proc. Powoli spada za to udział aut z zadeklarowanym pochodzeniem niemieckim. W 2017 roku wynosił on 61,2 proc, a w ubiegłym roku było to to 58,6 proc.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy