Wyprzedzanie na podwójnej ciągłej? A co w tym złego?

Najgorszy jest rząd, bo na każdym kroku gnębi kierowców i wyciąga z ich kieszeni kasę. Gdyby dbał nie o siebie, ale o ludzi, to zniósłby podatki, które windują cenę paliw i płacilibyśmy za litr benzyny nie 5 zł, ale co najwyżej 2,50. Jeździlibyśmy po pięknych, oczywiście darmowych autostradach. Nie byłoby też fotoradarów, bzdurnych ograniczeń prędkości, bezsensownych nakazów i zakazów, godzących w wolność jednostki.

Nic dobrego nie da się też powiedzieć o parlamentarzystach. Ustanawiają durne prawo, a sami dzięki immunitetowi bezkarnie je łamią. Do tego wożą się, gdzie chcą, za publiczne pieniądze, czyli krwawicę ciężko, uczciwie pracujących obywateli.

Mamy fatalne władze samorządowe. Gdyby były mniej fatalne, to nie byłoby tego całego kretyńskiego uspokajania ruchu w miastach, stref płatnego parkowania, wszystkiego, co tak utrudnia na co dzień życie właścicielom samochodów.

Policja? Szkoda gadać. Niewykształcone, bezczelne matoły, które tylko czają się w krzakach z "suszarkami" i są łase na łapówki.

Reklama

Zmotoryzowani Polacy mają kogo nie lubić. Do wyżej wymienionych można dodać przecież złośliwych strażników miejskich i gminnych, służbistych inspektorów transportu drogowego, pazernych zarządców prywatnych autostrad, leniwych drogowców, złodziejskich handlarzy samochodów, cwaniackich ubezpieczycieli, nieuczciwych mechaników itd.

Ostatnio na czołówkach długiej listy wrogów polskiego kierowcy pojawiła się, chyba dość nieoczekiwanie, nowa pozycja. To użytkownicy zamontowanych w autach kamer, dokumentujących wydarzenia na naszych drogach. A jak wiemy, dzieje się tam, oj dzieje...

Skąd bierze się ta nieprzeparta niechęć wobec "filmowców"? Po namyśle doszliśmy do wniosku, że istnieją trzy zasadnicze ku temu powody.

Po pierwsze, utrata poczucia bezpieczeństwa. Dzięki radiu CB wiedziałeś, że masz przed sobą "czystą" drogę. Jechałeś  zatem bez stresu, tak jak najbardziej lubisz - ostro, z fantazją, nie przejmując się znakami drogowymi, z pedałem gazu przy podłodze...

Niestety, to już przeszłość, bowiem dzisiaj nigdy nie masz pewności, czy nie jesteś filmowany przez jakiegoś palanta z kamerką za przednią szybą auta. A najgorsze, że nie wiesz, co ów palant zrobi z nagraniem. Pokaże kumplom i skasuje? Wrzuci do sieci ze złośliwym komentarzem? A może wyśle policji, która zidentyfikuje cię po blachach i wlepi mandat?

Tu dochodzimy do powodu numer dwa, czyli narodowej niechęci wobec donosicielstwa. Zajmuje ona w polskiej mentalności miejsce nadrzędne wobec wszelkich innych zasad, przepisów prawa, reguł życia społecznego. Łączy się z nią trzeci zarzut pod adresem kameramanów, dotyczący braku solidarności środowiskowej. Możemy się bowiem kłócić, przeklinać, wymyślać od najgorszych, a nawet uciekać do rękoczynów, ale powinno to pozostawać  między nami kierowcami. Nie wciągamy w wewnętrzne spory jakichkolwiek służb i instytucji, nie daj Bóg - policji. Kto tego nie rozumie, paskudzi we własne gniazdo i stawia się poza nawiasem zdrowego trzonu zmotoryzowanych mas.  

Wstręt wobec "kapusiów" ujawnia jeszcze jedną naszą cechę - obłudę. Oficjalnie bowiem krytykujemy nadmierną brawurę, oburzamy się na piratów drogowych, zapewniamy, że absolutnie popieramy działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa ruchu. Jednak w konkretnych przypadkach nie jesteśmy już tak pryncypialni. Wręcz przeciwnie.

Doskonale taką pełną hipokryzji postawę uwidaczniają komentarze towarzyszące filmowi poniżej.

"Tiyo": "100% kierowców popełnia mniejsze lub większe wykroczenia na drodze. Nie ma idealnych kierowców ani w Polsce ani gdzie indziej. Dziwi mnie pewność nagrywającego, że jest idealnym kierowcą". "asd": "A co za ciul tam podwójną ciągłą namalował bo nie rozumiem." "lyk": "I tym oto sposobem kolejny konfident, który liczył na gromkie brawa, został publicznie wygwizdany :) :) :) Zgłoś się do Straży Wiejskiej... podobno nabory są.....potrzebują tam takich jak Ty... :P :P :P". "COLD": "Tak, zróbcie państwo policyjne, kablujcie na siebie na każdym kroku, coraz gorzej w tym kraju się dzieje. Ciekawe czy autor tego filmu zawsze jeździ zgodnie z przepisami? Według mnie każdy je łamie." "M": "Oczywiście autorowi filmu nigdy w życiu nie zdarzyło się nawet dotknąć ciągłej linii..."

"Magda": "Na dekiel wam już wali z tymi kamerkami. Po kiego grzyba tam ciągła? Widoczność na kilkaset metrów, prosta droga. Złamał przepisy, ale nie przesadzajmy. Może żonę wiózł rodzącą, może ma dziecko chore - różne są sytuacje. Znalazł się nagrywacz od siedmiu boleści i szpanuje bo kamerkę sobie kupił. Brak słów." No właśnie - brak słów. Tylko 41 sekund nagrania, a tyle wrogości wobec nagrywającego...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy