"Tak ślisko, że ABS-y ledwo hamowały"
Polacy doczekali się prawdopodobnie największego lodowiska w Europie, a może i na całym świecie.
To droga Oswalda Balzera prowadząca z Zakopanego w kierunku przejścia granicznego na Łysej Polanie i Morskiego Oka. W czasie ferii z tej "atrakcji" korzystają codziennie tysiące turystów.
Tymczasem tą drogą można jechać z prędkością nie większą niż 30 km/h, nawet jeśli ma się samochód z napędem na cztery koła.
- Jest bardzo ślisko, praktycznie lodowisko, że ABS-y ledwo hamowały - mówi właściciel nowiutkiej terenówki (a redakcja uporczywie się zastanawia ile ABS-ów może być w jednym samochodzie i jak one hamują...)
Nawet najnowocześniejsze systemy zamontowane w samochodach na niewiele się zdają, kiedy opony nie mają właściwie żadnej przyczepności.
- Jedzie się jak na sankach - przyznaje kierowca nowoczesnego sedana wyposażonego we wszelkie najnowsze nowinki techniczne. - Można naprawdę w rów wjechać. Jak tu jechałem widziałem dwie stłuczki - dodaje.
Ile w sumie było stłuczek, trudno powiedzieć, ale sądząc po kawałkach połamanych zderzaków na poboczach, to całkiem sporo.
- Tragedia, teraz będziemy tu zjeżdżać, więc musimy bardzo uważać - mówią dość przerażeni użytkownicy tego "lodowiska".
To z pewnością niezapomniane przeżycie, ale wątpliwa atrakcja. Może więc drogowcy wpadną wreszcie na pomysł, że lodowiska są dobre dla łyżwiarzy, ale niekoniecznie dla kierowców.