Ścigali się po zamarzniętym jeziorze. Tysiące widzów!

Tysiące widzów oglądały w niedzielę w Olsztynie wyścigi samochodowe na zamarzniętym, największym w mieście jeziorze Krzywym. Nad bezpieczeństwem uczestników czuwali ratownicy WOPR, strażacy i policjanci z poduszkowcami.

Tysiące widzów oglądały w niedzielę w Olsztynie wyścigi samochodowe na zamarzniętym, największym w mieście jeziorze Krzywym. Nad bezpieczeństwem uczestników czuwali ratownicy WOPR, strażacy i policjanci z poduszkowcami.

Na starcie zimowego wyścigu, zorganizowanego przez Olsztyński Klub Rajdowy, stanęło 49 załóg. Uczestnicy ścigali się na dwóch 2,5-kilometrowych odcinkach w dwóch częściach zamarzniętego akwenu.

Wyścigi rozpoczęły się od pokazu umiejętności jazdy samochodem po lodzie, w wykonaniu Krzysztofa Hołowczyca. Dziennikarzom Hołowczyc powiedział, że jazda po zamarzniętym jeziorze to przede wszystkim znakomity sposób na doskonalenie techniki panowania nad pojazdem na śliskich nawierzchniach.

"Zamarznięte jezioro to duża przestrzeń i gdyby kierowca wypadł z trasy, to nie ma niebezpieczeństwa, że uderzy w jakąś przeszkodę" - powiedział. Dodał, że właśnie na Warmii i Mazurach jest wiele akwenów o dużej powierzchni, które zimą mogą stanowić naturalne lodowe place do nauki jazdy. Zauważył, że kierowcy w Skandynawii szkolą technikę zimowej jazdę właśnie na zamarzniętych jeziorach.

Reklama

Aby zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom, organizatorzy przed wyścigami sprawdzali grubość pokrywy lodowej. Wykonali kilkanaście odwiertów, lód na Krzywym ma od 30 do 40 cm grubości.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: NAD | wyścigi samochodowe | zamarznięte jezioro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy