Rondo i (lewy) kierunkowskaz. Włączać czy nie włączać?

Czym muszą zajmować się w Polsce sądy? Bardzo różnymi sprawami. Na przykład rozstrzygać, czy przed wjazdem na rondo powinniśmy włączać lewy kierunkowskaz? O odpowiedź na powyższe pytanie poprosił Temidę pewien kandydat na kierowcę, który na własnej skórze doznał bolesnych skutków niejednoznaczności opinii na ten temat.

Wspomniany kursant oblał egzamin na prawo jazdy ze względu na rzekomy błąd, który popełnił wjeżdżając na rondo. Otóż nie włączył wówczas  lewego migacza, a według egzaminatora, absolutnie był do tego zobowiązany. Niedoszły kierowca nie zgodził się z tą oceną i złożył odwołanie, które trafiło do sądu.

"Zarówno organ pierwszej instancji, jak i samorządowe kolegium odwoławcze, a również sąd stwierdził, że przepisy - szczególnie ustawy o ruchu drogowym - nie wymagają, by wjeżdżając na rondo sygnalizować ten zamiar kierunkowskazem" - stwierdził cytowany przez media Przemysław Dumana z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach.

Reklama

Czy to ostatecznie rozwiązuje odwieczny problem: "rondo a kierunkowskazy"? Niekoniecznie, bowiem z werdyktem WSA nie zgadza się wielu instruktorów nauki jazdy. Przypominają oni, że zgodnie z przepisami, wjeżdżając na każde skrzyżowanie, a takim jest przecież również rondo, trzeba sygnalizować zamiar skrętu. Podobnie, jak widać, myślą także przynajmniej niektórzy egzaminatorzy z ośrodków ruchu drogowego, zwłaszcza w zachodnich województwach.

A co na to policja? "Osobiście, gdy wjeżdżam na małe rondo kompaktowe, nie włączam żadnego kierunkowskazu" - stwierdził w korespondencji z nami  insp. Marek Konkolewski z Biura Prewencji i Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. Jego zdanie podziela, pytany przez jednego z dziennikarzy, Józef Klimczewski, naczelnik poznańskiej Drogówki. Co jednak wcale nie oznacza, że nie ma funkcjonariuszy, którzy inaczej interpretują wspomniane przepisy.

Kilka miesięcy temu o opinię w nie dającej spokoju wielu kierowcom sprawie zwróciliśmy się do profesora Ryszarda Stefańskiego, jednego z najlepszych w Polsce znawców prawnych zagadnień ruchu drogowego. "Uważam, że nie muszę włączać lewego kierunkowskazu przed wjazdem na rondo. No bo co niby mam w ten sposób sygnalizować, skoro i tak mogę jechać tylko w jednym kierunku? Wiem, że zdania na ten temat są podzielone. Zamieszanie wynika stąd, że przepisy odnoszą się ogólnie do skrzyżowań, nie wyodrębniając tych o ruchu okrężnym, czyli rond. Niektórzy wychodzą z założenia, że skoro rondo to skrzyżowanie, to należy na nim stosować zasady ogólne. A te nakazują włączenie kierunkowskazu. Takie rozumowanie prowadzi jednak do absurdów, albowiem owszem, rondo jest skrzyżowaniem, ale specyficznym, bo bezkolizyjnym" - powiedział nam wówczas prof. Stefański. Według niego dużo większe znaczenie dla bezpieczeństwa ruchu ma zresztą zwyczaj niesygnalizowania zmiany pasa ruchu na rondzie.

Czy, w razie kłopotów podczas egzaminu na prawo jazdy lub zagrożenia mandatem, wystarczy się odtąd powołać na wyrok sądu w Gliwicach i autorytet profesora Stefańskiego? Gwarancji skuteczności takich argumentów oczywiście dać nie możemy. Sami wychodzimy z założenia, że najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Podpowiada on, że informacji adresowanej do innych uczestników ruchu drogowego, na przykład w postaci włączenia kierunkowskazu, nigdy nie jest za wiele. Pod warunkiem jednak, że jest to informacja precyzyjna, nie wprowadzająca nikogo w błąd i faktycznie potrzebna.

Z podobnym problemem spotykamy się zresztą przy włączaniu się do ruchu w ulicę jednokierunkową. Czy ma jakikolwiek sens sygnalizowanie tego zamiaru prawym (lewym) kierunkowskazem skoro wiadomo, że w lewo (prawo) skręcić nie możemy, a żaden z kierowców nadjeżdżających z lewej (prawej) strony i tak naszego migacza nie dostrzeże? Wątpliwości budzi także sytuacja, gdy, jadąc cały czas drogą główną, mielibyśmy używać kierunkowskazów w miejscach, gdzie owa droga główna skręca, niekiedy pod kątem 90 stopni, i jednocześnie krzyżuje się z podporządkowaną. Owszem, niby skręcamy, wraz z nią, ale w rzeczywistości nie zmieniamy przecież pasa ruchu! Czy nie sensowniej byłoby sygnalizować zamiar opuszczenia drogi głównej?    

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy