Do miasta nie wjadą ciężarówki, autokary i diesle!

​Władze Paryża chcą jeszcze w tym roku wprowadzić ograniczenia wjazdu dla samochodów najbardziej szkodliwych dla środowiska. Ma to poprawić stan jakości powietrza w stolicy Francji.

Mer francuskiej stolicy Anne Hidalgo jest zdania, że co roku w całej Francji cząsteczki stałe (PM) wydobywające się z rur wydechowych największych samochodów - trucicieli są przyczyną śmierci 42 tysięcy osób. Znaczny procent z tej liczby zgonów przypada na Paryż.

Stąd Anne Hidalgo, która uważa, że taka sytuacja wymaga bezzwłocznego działania, chce do lipca tego roku wprowadzić zakaz wjazdu do stolicy ciężarówek dostawczych i autokarów. W pierwszym przypadku mocno uderza to w handel, w drugim - w turystykę. Paryż jest jednym z najchętniej odwiedzanych miast świata i widok autokarów na ulicach to codzienność.

Reklama

To jednak nie koniec radykalnych zamierzeń władz Paryża. Od 2020 roku nie będzie można pojawić się na ulicach stolicy Francji samochodem napędzanym silnikiem Diesla, gdyż zdaniem Anne Hidalgo - nawet te najnowocześniejsze nie mają filtrów skutecznie wychwytujących szkodliwe cząsteczki. To nieco ciekawe podejście bowiem filtry cząstek stałych DPF stanowią obowiązkowe wyposażenie, a we Francji, w przeciwieństwie do Polski, nie jest praktykowane ich wycinanie.

Paryż jest najbardziej ze wszystkich stolic narażony na zanieczyszczenie powietrza, ponieważ - po pierwsze - leży w niecce, a po drugie - francuskie władze przez lata zachęcały do kupowania diesli.

Władze Paryża okresowo wprowadzają ograniczenia w ruchu spowodowane szczególnym zanieczyszczeniem powietrza. Warto jednak zauważyć, że w stolicy Francji sytuacja wcale nie jest dramatyczna, jeśli porównać ją np. z Krakowem lub... Zakopanem. Według WHO roczna norma dla PM10 (cząstki stałe o wielkości do 10 mikrometrów) wynosi 40, a dzienna 50. W Paryżu normy roczne generalnie są spełnione chociaż zdarzają się dni z dwukrotnym przekroczeniem norm dziennych. Natomiast w Krakowie norma roczna jest przekroczona dwukrotnie, a zdarzają się dni nawet z pięciokrotnym przekroczeniem norm dziennych!

W Krakowie nikt nawet nie pomyśli o ograniczeniach w ruchu dla ciężarówek czy diesli. A po Polsce jeżdżą znacznie bardziej stare i wyeksploatowane pojazdy, co gorsza powszechną praktyką jest usuwanie filtrów cząstek z diesli, które  w warunkach miejskiej eksploatacji ulegają zatkaniu. Taki proceder jest oczywiście nielegalny, jednak nie grożą za niego mandaty. Ryzyko wpadki na ulicy wynosi praktycznie zero, w praktyce nikt nie sprawdza emisji spalin diesli również podczas badania technicznego.

IAR/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: emisja spalin | zanieczyszczenie powietrza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy