Abarth 595 Pista - maluch z wyścigowym rodowodem
Marka Abarth już od ponad 70 lat kojarzy się jednoznacznie ze sportami motorowymi. Nic zatem dziwnego, że nawet tak niewielki samochód, jak Fiat 500, za sprawą okraszenia go charakterystycznym logiem skorpiona, zamienia się w prawdziwie wyczynowy pojazd.
Gdy na redakcyjny parking zawitał testowy Fiat... a raczej Abarth 595, w oknach dało się zauważyć wiele zaciekawionych twarzy. Cóż, usportowiony wygląd niewielkiego samochodu potrafi przyciągnąć spojrzenia, a wyraźnie zarysowane poczwórne rury wydechowe budzą wiele pytań wśród przypadkowo napotkanych osób. Przyznać trzeba, że Abarth pod względem stylistycznym wykonał swoją robotę niemal perfekcyjnie. Mamy tutaj szersze błotniki, 17-calowe felgi ze stopów lekkich, dyfuzor oraz całą masę dodatkowych oznaczeń, uwydatniających wyjątkowość marki. Wśród nich króluje rzecz jasna wszechobecny skorpion - logo tunera z Turynu.
Na nadwoziu "malucha" znajdziemy także plakietkę informującą o tym, że oto minęło 70 lat odkąd powstało słynne przedsiębiorstwo. Ostatnim elementem jest niewielki znaczek z napisem "Pista", co w języku włoskim oznacza tor wyścigowy i jest wyróżnikiem tej konkretnej wersji wyposażenia sportowego Fiata. Kontrastujące ze sobą kolory testowanego modelu, łączące szary lakier nadwozia z krwisto-czerwonymi detalami jedynie podkreślają to, co widać na pierwszy rzut oka. To nie jest zwykły Fiat 500.
Odmienność tę da się także zauważyć w środku samochodu. Wprawdzie tutaj sportowych akcentów nie jest już tak wiele, jednak Abarth zadbał o kilka istotnych detali. Wśród nich na pierwszy plan wysuwa się dodatkowy, duży zegar pokazujący ciśnienie doładowania. Nie mogło zabraknąć też świetnie wyprofilowanej, acz nieco za dużej kierownicy z logiem Abartha, akcentów w postaci karbonowych nakładek na progi, czy aluminiowych pedałów.
Wisienką na torcie jest konfigurowalny, cyfrowy system telemetryczny, który umożliwia zapisywanie przejazdów na wcześniej konfigurowanych trasach, a następnie monitorowanie swoich czasów, a nawet dzielenie się nimi ze znajomymi. Wszystko to na 7‑calowym, centralnym wyświetlaczu, który choć charakteryzuje się wysoką rozdzielczością obrazu, to niestety reaguje mocno ospale.
Reszta wnętrza została żywcem przeniesiona ze standardowego modelu 500, co niesie ze sobą również wszystkie wady, wynikające z konstrukcji najmniejszego Fiata. Abarth 595 jest wciąż bardzo ciasnym autem. W odnalezieniu wygodnej pozycji za kierownicą nie pomagają też wysoko umieszczone fotele. Te wprawdzie są sportowo wyprofilowane i zapewniają przyzwoite trzymanie boczne, to jednak ich ograniczona regulacja pozostawia wiele do życzenia. Podobnie jest ze wspomnianą kierownicą, która pozwala na regulację jedynie w pionie, co w przypadku wysokiej osoby uniemożliwia dokładne dopasowanie. Efektem tego jest pozycja albo szalenie niekomfortowa dla nóg, albo z wyciągniętymi na wprost dłońmi, co w żaden sposób nie ułatwia kontroli auta podczas sportowej jazdy.
Ta natomiast stanowi prawdziwą kwintesencję możliwości tego pojazdu. Przy swym niewielkim rozmiarze i masie zaledwie 1035 kg, Abarth 595 w wersji Pista oferuje kierowcy moc 165 KM i moment obrotowy na poziomie 230 Nm. W zupełności wystarcza to, by przemienić ten mały, miejski samochodzik w naprawdę dynamicznego hot-hatcha, mogącego zawstydzić niejednego większego konkurenta. 16-zaworowy silnik 1.4 T-Jet, wspierany przez turbosprężarkę Garret, pozwala przyspieszyć usportowioną pięćsetkę w 7,3 sekundy do 100 km/h oraz rozpędzić do zawrotnych 218 km/h.
Oczywiście pełnię swych możliwości Abarth pokazuje dopiero po przełączeniu w tryb sportowy. Wtedy to dźwięk wydobywający się z rur wydechowych zaczyna przyprawiać o gęsią skórkę, a sporadyczne wystrzały niedopalonego paliwa informują pozostałych kierowców, że powinni ustąpić miejsca na lewym pasie. Manualna 5-biegowa skrzynia (wyraźnie brakuje tu "szóstki") o krótkich przełożeniach reaguje sprawnie, a utwardzony układ kierowniczy daje pewną kontrolę nad autem.
Abarth 595 Pista na zdjęciach
Nigdy wcześniej nie zaznaliście tyle radości i przyjemności z jazdy, ile oferuje nowy Abarth 595 Pista. Większa moc, zaawansowana technika i sportowy wygląd zapewniają lepsze osiągi i niezapomniane doznania. Gotowi doświadczyć torowej zwinności w wydaniu Abartha?
Samochód niejednokrotnie potrafi pozytywnie zaskoczyć swoim dynamizmem, ale nie jest wolny od kilku wad. Podczas sportowej jazdy ma się wrażenie, jakby niewielki Abarth nie zawsze dawał sobie radę z tak wysokim momentem obrotowym. Przy szybko pokonywanych łukach czy energicznym ruszaniu można sporadycznie wyczuć utratę przyczepności, szarpanie kierownicą, a nawet delikatną podsterowność. W pewnym stopniu pozwala tego uniknąć system TTC (Torque Transfer Control), który przenosi moment obrotowy na koło, które w danej chwili ma lepszą przyczepność do nawierzchni. Pozwala to na większą swobodę i kontrolę nad autem.
Męczące w codziennej jeździe mogą się także okazać utwardzone amortyzatory firmy KONI, które wprawdzie dobrze radzą sobie podczas jazdy wyczynowej, to jednak w mieście przenoszą każdą nierówność wprost na kręgosłup prowadzącego.
Nie ma się jednak co dziwić. Abarth 595 Pista to nie jest samochód do jazdy na zakupy. W przeciwieństwie do jego bazowego modelu, nie został stworzony do krótkich przejazdów pomiędzy pracą, a przedszkolem. Ma być głośny, twardy i zapewniać dużo frajdy w trakcie szybkiej jazdy po torze, a to, pomimo kilku wad, czyni perfekcyjnie.
Na sam koniec pozostawiliśmy kwestię spalania i ceny pojazdu. Choć producent obiecuje zużycie paliwa na poziomie 6,8 (l/100 km) w cyklu mieszanym, to w rzeczywistości można włożyć te zapewnienia pomiędzy bajki. Raczej trzeba nastawić się na granicę 10 (l/100 km) i to przy rozsądnym korzystaniu z pedału gazu.
Cena bazowego Abartha 595 Pista wynosi 93 500 zł (w wersji ze stałym dachem). Model testowy kosztował niemal równe 100 000 zł. Za podobne pieniądze możemy już kupić chociażby przestronniejsze, wygodniejsze i mocniejsze Polo GTI. Pytanie, czy od samochodu oczekujemy siermiężnej, lecz przemyślanej konstrukcji, czy stawiamy jednak na oryginalne rozwiązania z pewną nutką niewygody.
Krzysztof Mocek